Głównym problemem dla spółek organizujących przyjęcia weselne jest masowe przekładanie przez przyszłych nowożeńców uroczystości zaślubin.

Nie dość, że do połowy maja przez ponad dwa miesiące nie można było brać udziału w ceremoniach religijnych, to dopiero od poniedziałku można konsumować posiłki wewnątrz placówek gastronomicznych.

Przedstawiciele spółek cateringowych wskazują, że trudność stanowi dla nich również “stosunkowo powolny i niejednolity” w całym kraju proces usuwania restrykcji wynikających z obowiązującego od 15 marca stanu zagrożenia epidemicznego. Wprawdzie zakończy się on 7 czerwca, ale do końca tegoż miesiąca utrzymana zostanie część obostrzeń.

Jak poinformował we wtorek dziennik “Canarias7”, branża organizatorów przyjęć weselnych spodziewa się, że w 2020 r. z powodu powszechnego przekładania daty ślubu lub tymczasowej rezygnacji z takiej uroczystości straci łącznie kilka miliardów euro.

Reklama

Kanaryjska gazeta powołuje się na szacunki portalu Bodas.net, z których wynika, że znaczące straty organizatorzy wesel w Hiszpanii zanotowali już w kwietniu i maju. Wskazuje na podstawie danych Krajowego Urzędu Statystycznego w Madrycie (INE), że właśnie te dwa miesiące należą do jednych z najchętniej wybieranych w Hiszpanii do zawarcia małżeństwa.

Według Niny Perez z portalu Bodas.net jednym z głównych problemów firm organizujących w Hiszpanii przyjęcia weselne jest brak płynności finansowej.

“To zazwyczaj małe, często jednoosobowe spółki, które nie mają dużego pola manewru w sytuacjach takich jak epidemia. Dwa miesiące zastoju w działalności mogą dla nich oznaczać konieczność zamknięcia firmy” - dodała Perez.

Łącznie w ciągu roku w Hiszpanii zawieranych jest około 170 tys. ślubów. Średni koszt organizacji wesela na 130 osób dochodzi do 20 tys. euro.

Marcin Zatyka (PAP)