Gdyby można było cofnąć czas, co Irlandia by zmieniła? Jakie błędy popełniono przed kryzysem?
Trzy sprawy teraz załatwilibyśmy inaczej. Po pierwsze, nasza gospodarka przed kryzysem stała się nadmiernie uzależniona od sektora budowlanego. Zapewniał on ogromną część dochodu i zatrudnienia, przez co nie zdywersyfikowaliśmy motorów wzrostu gospodarczego. Gdy popadł w kłopoty, nie mieliśmy innych sposobów na jego utrzymanie. Po drugie, zbyt uzależniliśmy się od dochodów podatkowych z sektora budowlanego. W pewnym momencie pochodziło z niego prawie 15 proc. dochodów podatkowych. Gdy sektor budowlany popadł w kłopoty, natychmiast się to odbiło na finansach publicznych. Trzecią sprawą były regulacje sektora bankowego, które nie okazały się wystarczająco silne. W szczególności chodzi o liczbę udzielanych kredytów dla sektora budowlanego. Te trzy kwestie, w połączeniu z czynnikami globalnymi, spowodowały, że Irlandia wpadła w kryzys.
Gospodarka nie jest już tak uzależniona od sektora budowlanego?
W znacznie mniejszym stopniu. Jednym z efektów kryzysu jest to, że rozwinęliśmy więcej sektorów, które dają zatrudnienie i wzrost gospodarczy. Postawiliśmy na turystykę, naszym priorytetem jest eksport – od produktów rolnych do usług finansowych. Sektor budowlany ma obecnie znacznie rozsądniejsze rozmiary i powinien wytwarzać 5–6 proc. dochodu narodowego.
Reklama
Irlandia jest obecnie wskazywana jako model skutecznego wyjścia z programu pomocowego. Co zdecydowało o tym, że się udało, a inwestorzy znów mają zaufanie do Irlandii?
Nie chcę stawiać Irlandii jako modelu dla kogokolwiek. Postęp, jakiego dokonaliśmy, odbył się wielkim kosztem, a to, co zadziałało w Irlandii, nie musi się udać w innych krajach, bo każdy ma swoją specyfikę. Ale wymieniłbym trzy czynniki. Po pierwsze, osiągnęliśmy wszystkie cele, jakie zostały wyznaczone w ramach ograniczania deficytu. Nie tylko je zrealizowaliśmy, ale zrobiliśmy to z naddatkiem i dzięki temu rynki finansowe odzyskały zaufanie do Irlandii. Drugą rzeczą jest to, że zwiększyliśmy liczbę motorów wzrostu. Trzecią zaś to, że gdy rząd podejmował jakieś decyzje, były one realizowane, a społeczeństwo zdawało sobie sprawę, że te kroki są nieuniknione. Wielkie słowa uznania trzeba oddać Irlandczykom, którzy mimo utraty miejsc pracy, zmniejszenia dochodów, ograniczenia poziomu usług publicznych wykazali się wielką determinacją w przezwyciężaniu trudności.
Irlandia notuje wzrost gospodarczy, ale jej PKB jest wciąż mniejszy niż w 2007 r. Bezrobocie spada, ale jest trzy razy wyższe niż przed kryzysem. Kiedy skutki kryzysu przestaną być odczuwalne?
Trudne pytanie. Pamiętajmy, że przy całym postępie, którego dokonaliśmy, znacznie więcej pozostało do zrobienia. Mimo że bezrobocie spada przez 19 miesięcy z rzędu, a w gospodarce pracuje 1,9 mln osób, co jest najwyższą liczbą od 2009 r., wciąż mamy zbyt wielu bezrobotnych, więc nadal musimy pracować nad wzrostem zatrudnienia i naprawą naszych finansów. Jeśli chodzi o to, kiedy skutki kryzysu znikną, to pracujemy nad tym, żeby zlikwidować skutki gospodarcze, ale są jeszcze społeczne, znacznie szersze. Dlatego ważne jest, aby wypracować mechanizmy, które zapewnią, że coś takiego już się nie zdarzy, a jeśli nawet, to skutki będą znacznie mniejsze.
W krajach południa Europy rola, jaką w trakcie kryzysu odegrały trojka czy Niemcy, jest oceniana bardzo negatywnie ze względu na wymuszane przez nie drastyczne oszczędności. Jak to wyglądało w Irlandii?
Byłem w Grecji, byłem w Portugalii i rozumiem debatę, która się tam toczy. Byliśmy w sytuacji, w której dług doszedł do takiego poziomu, że nikt nie chciał pożyczać i trzeba się zwracać o pomoc do instytucji finansowych. W Irlandii trojka też zebrała dużo krytycznych opinii. Ale kluczową rzeczą jest to, że musieliśmy naprawić to, co było do naprawienia, i rząd stale podkreślał, że wyrzeczenia, które robimy, są w naszym własnym interesie.
Wszystkie banki, poza Bank of Ireland, nadal są własnością państwa. Kiedy rząd może sprzedać posiadane udziały i czy jest szansa, że odzyska pieniądze wyłożone na ich ratowanie?
Rząd podtrzymuje zdanie, że w średniej i długiej perspektywie nie chce, aby w rękach państwa znajdował się niemal cały system bankowy. W niedługim czasie zapewne będziemy chcieli pozbyć się części udziałów w niektórych bankach. Ale ich sprzedaż nastąpi, kiedy ich sytuacja finansowa będzie dobra, a to w dużej mierze zależy od ogólnej kondycji irlandzkiej gospodarki.