Przed resortem finansów trudne zadanie: nowy budżet musi uwzględnić sztandarowy projekt PiS, czyli program dodatków na dzieci, przy jednoczesnym utrzymaniu w ryzach deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB.

– Będziemy się starać, by projekt budżetu za tydzień trafił na posiedzenie rządu – mówi DGP szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. Przed resortem finansów trudne zadanie: nowy budżet musi uwzględnić sztandarowy projekt PiS, czyli program dodatków na dzieci, przy jednoczesnym utrzymaniu w ryzach deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB.

Jak to zrobi MF? Filarem mają być nowe podatki sektorowe – od banków i sklepów wielkopowierzchniowych – które w sumie mają dać ok. 10 mld zł. Liczą oni też na wyższą ściągalność VAT (w budżecie znajdzie się zapewne ostrożny szacunek 3 mld zł podawany przez ministra Pawła Szałamachę) i wyższe wpływy z dywidend (1 mld zł). Resort zaproponuje też powiększenie deficytu do ok. 56 mld zł (w wersji budżetu przygotowanej przez rząd PO–PSL było to 54,6 mld zł).

Taki plan oznacza jednak, że w przyszłym roku poza 500 zł na dziecko niewiele więcej da się zrealizować. W wersji maksimum całoroczny koszt programu to niespełna 22 mld zł. W przyszłym roku rząd wyda jednak mniej, bo wypłaty nie ruszą od 1 stycznia. Szef resortu finansów przytacza wyliczenia Instytutu Ekonomicznego NBP, zgodnie z którymi dodatki mogą kosztować 15,5 mld zł. Na realizację kolejnego kampanijnego postulatu PiS – obniżenia kwoty wolnej – poczekamy zapewne do 2017 r.

– Kwota wolna raczej nie będzie teraz uwzględniana, bo nie zdążymy wprowadzić zmian w podatku dochodowym do końca listopada – mówi nam Henryk Kowalczyk. Zresztą politycy PiS przyznają, że w tej sprawie trwają jeszcze analizy: podwyższenie kwoty do 8 tys. zł kosztowałoby ok. 20 mld. Niewykluczone, że będzie ona wprowadzana na raty albo będzie degresywna, czyli najbogatsi skorzystają na niej najmniej. Większe szanse realizacji mają mniej kosztowne propozycje, np. darmowe leki dla seniorów (koszt to ok. 200 mln zł). Niewykluczone jest też uchwalenie obniżenia wieku emerytalnego. Ale tu – podkreślają politycy PiS – inicjatywa należy do prezydenta.

Reklama

>>> Czytaj też: PiS rozkręci gospodarkę? Analitycy: 500 złotych na dziecko podbije polski PKB