Pierwsza setka najbogatszych ludzi świata zarobiła w 2012 r. w sumie 241 mld dol. To tyle, ile w tym czasie wyprodukowała gospodarka Izraela.

Wartość majątku stu najbogatszych – według szacunków Bloomberga – wynosiła w sumie 31 grudnia 2012 roku 1,9 bln dol., czyli o 15 proc. więcej niż rok wcześniej. Zyski wyższe od przeciętnej przyniosła w minionym roku realna gospodarka – zwłaszcza branża telekomunikacyjna czy odzieżowa. Biznesmeni w nich działający zarobili netto średnio ponad 20 proc. To więcej niż wzrost indeksów na nowojorskich giełdach, które przekroczyły 13 proc.

Pierwsze miejsce na podium utrzymał Meksykanin Carlos Slim. 75,2 mld dol., na ile szacowany jest jego majątek, to równowartość rocznego PKB średniej wielkości państwa, jak Azerbejdżan czy Oman. Co ciekawe Slim, znany głównie jako właściciel panamerykańskiego potentata telekomunikacyjnego America Movil, tym razem pomnożył swój majątek głównie dzięki udziałom w bankowo-ubezpieczeniowych grupach Carso SAB i Grupo Inbursa.

Lider przeczy więc ogólnemu trendowi, ale nie da się ukryć, że nie bez wpływu były tu działania polityków. W ciągu ostatnich czterech miesięcy nowy prezydent Meksyku Enrique Pena Nieto zapowiedział wsparcie firm konkurencyjnych wobec oskarżanego o budowanie monopolu koncernu America Movil (jego udziały w rynku meksykańskim to 80 proc. w przypadku linii naziemnych i 70 proc. dla komórek). A zapowiadane zaostrzenie prawa antymonopolowego w Argentynie, Brazylii i Kolumbii przyczyniło się do spadku wartości AM na giełdach (od lipca – 16 proc.)

Reklama

Największe zyski, sięgające 65 proc., stały się udziałem saudyjskiego księcia Al-Walida bin Talala as-Sauda. Książę jest właścicielem 95 proc. udziałów w królewskim holdingu Szarika al-Mamlaka al-Kabza, zbierającym udziały w najbardziej łakomych kąskach globalnego biznesu. Za jego pośrednictwem książę Al-Walid może się pochwalić akcjami takich koncernów, jak Apple, Coca- -Cola, Ford, McDonald’s, Motorola czy Twitter. Symbolem rosnącego biznesu ma być najwyższy budynek świata, którego koszt jest szacowany na 4,6 mld riali (3,8 mld zł). Burdż al-Mamlaka, królewska wieża, ma powstać jeszcze w tym roku w nadmorskiej Dżuddzie. Sięgnie tysiąca metrów.

Do ostatnich dni o miano lidera pod względem najszybszego wzrostu majątku saudyjski książę rywalizował z najbogatszym Europejczykiem Amancio Ortegą, którego majątek powiększył się przez rok o 63 proc. Ortega kontroluje odzieżową grupę Inditex, właściciela takich marek, jaka Bershka, Stradivarius czy Zara. Historia Ortegi to dowód, jak mało wspólnego mają sukcesy i porażki bogaczy z wynikami państw, z których się wywodzą. Hiszpanii wciąż grozi krach, a przekraczające 26 proc. bezrobocie jest najwyższe w Unii Europejskiej. – Zyski tej spółki są w pełni usprawiedliwione, jej kondycja jest wprost niezwykła. Taki skok będzie jednak trudny do powtórzenia w nowym roku – mówił Bloombergowi analityk Barclays Christodulos Chawiaras. Akcje Inditeksu zdrożały w 2012 r. o 2/3.

W tej sytuacji trudno się dziwić, że zamiast o oszczędnościach i rezygnacji z luksusu główną kontrowersją w świecie najwyższych sfer były w minionym roku sprawy podatkowe. W USA rządzący demokraci domagali się podwyżki obciążeń od najbogatszych. Skutecznie: porozumienie z republikanami zakłada wszak wzrost stawki podatku dochodowego od osób zarabiających powyżej 400 tys. dol. rocznie z 35 proc. do 39,6 proc. Z kolei we Francji socjaliści przeforsowali 75-proc. podatek dla najbogatszych (utrącony ostatecznie w minioną sobotę przez trybunał konstytucyjny).

>>> Czytaj też: Mapa bogactwa w Polsce. Zobacz gdzie mieszkają milionerzy

Miliarderzy mają mieszane uczucia. Niektórzy, jak Warren Buffett (nr 4 na liście Bloomberga) i George Soros (nr 25), otwarcie wzywali do podwyższenia podatków, uznając, że w czasach problemów finansowych niemoralne byłoby, gdyby najbogatsi nie podzielili się pieniędzmi z biedniejszymi.

Buffett ogłosił nawet, że po uwzględnieniu wszystkich ulg płaci niższą stawkę niż jego sekretarka (17 proc. wobec 36 proc.). – To nie fair, coś z tym trzeba zrobić – oświadczył szef Berkshire Hathaway. Inną strategię przyjął nr 9 na liście Bloomberga, najbogatszy Francuz Bernard Arnault, który przed wyższym opodatkowaniem uciekł do Belgii.