Z pytań, które zadała I prezes SN wynika, że istotnym zagadnieniem prawnym jest rozstrzygnięcie, czy w razie upadku umowy kredytu frankowego kredytobiorca może domagać się od banku zwrotu uiszczonych kwot oraz czy bank może domagać się od kredytobiorcy zwrotu kapitału i wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. Wariant najkorzystniejszy dla kredytobiorców miałby kosztować banki 234 mld zł. Skutki uchwały mogą być rewolucyjne dla całego obrotu konsumenckiego w Polsce. Słuszność – zdaniem wielu – nakazuje, aby banki poniosły karę za nieuczciwe postanowienia umowne i nie mogły żądać wynagrodzenia za korzystanie z kapitału przez frankowicza. „Prawo jest sztuką tego, co dobre i słuszne”, a wartości takie jak dobro (bonum) i słuszność (aequitas) są fundamentalne dla prawa. Uchwała Izby Cywilnej powinna być ukierunkowana na ich osiągnięcie. W wersji Stanisława Jerzego Leca powiedzielibyśmy, że „słuszność powinna być zawsze po swojej stronie”. Owe sześć pytań, które skierowała I prezes SN, można sprowadzić do tego, czy sankcją w razie upadku umowy kredytu frankowego powinno być przyznanie przez sąd frankowiczowi prawa do darmowego mieszkania sfinansowanego przez bank?
Toczący się od kilku lat spór frankowy ukazuje istotę relacji między mitem a rzeczywistością. Mit jest utożsamiany z rzeczywistością, ale rzeczywistość podważa mit. Mit jest jak materac wypełniony powietrzem. Nie ma w nim nic, ale daje on poczucie cudownego komfortu. Spuszczenie powietrza z materaca powoduje nieprzyjemny wstrząs. Kiedy wszyscy mocno wierzą w mit, ten, kto go podważa, przeciwstawiając mu fakty, ryzykuje wykluczenie, naraża się na emocjonalną krytykę, a wręcz hejt. Nie od dzisiaj wiemy, że fakty nie są popularne. Rolą Izby Cywilnej SN jest spuścić powietrze z materaca frankowego w taki sposób, aby na końcu drogi procesowej nikt nie doznał nieprzyjemnego wstrząsu.