– Zmiana prezesa byłaby niewskazana, spółka musi zakończyć kluczowe kontrakty i szukać nowych zleceń poza sektorem publicznym – mówił DGP w piątek przedstawiciel jednego ze znaczących akcjonariuszy Sygnity.
Właśnie kończyło się walne zgromadzenie podsumowujące dokonania spółki w ostatnim roku obrotowym, zakończonym we wrześniu 2016 r. Akcjonariusze powodów do zadowolenia mieć nie mogli – musieli zatwierdzić sprawozdanie finansowe, w którym spółka wykazała stratę w wysokości 8 mln zł, dwa razy wyższą niż rok wcześniej. Prezesa Jana Maciejewicza wyniki te obciążają tylko częściowo – do zarządu spółki został powołany w lutym 2016 r., szefem został pod koniec maja (od września 2012 r. był doradcą zarządu Sygnity). Walne udzieliło Maciejewiczowi absolutorium (nie otrzymał go poprzedni prezes Janusz Guy), ale przeciw takiej uchwale głosował Cron, największy akcjonariusz spółki. Maciejewicz złożył dymisję już po walnym, a pełnienie obowiązków prezesa nadzorcy spółki powierzyli Jakubowi Leśniewskiemu, wiceprezesowi ds. finansowych.
Najwięcej do powiedzenia w Sygnity ma dziś prezes Cronu Paweł Zdunek. Kiedy zebrani na walnym akcjonariusze mieli głosować nad nowymi kandydatami do rady nadzorczej, Zdunek poprosił o przerwę. Zaprosił na rozmowy przedstawicieli innych znaczących akcjonariuszy – Legg Mason TFI, Quercus TFI i OFE NN. W tym gronie zapadły kluczowe ustalenia. Do rady powołani zostali kandydaci proponowani przez instytucje finansowe. A na pierwszym posiedzeniu, które zwołane zostało bezpośrednio po zakończeniu walnego, to właśnie Zdunka rada wybrała na przewodniczącego. Miejsca ustąpił mu Raimondo Eggink, cieszący się na rynku kapitałowym opinią jednego z najlepszych specjalistów od nadzoru. Eggink w radzie Sygnity zasiada od listopada, obecnie jest zastępcą Zdunka.
Szef Cronu nie jest postacią mniej znaną, a jedynie nieco zapomnianą. To kolega ze studiów Waldemara Pawlaka, wieloletniego szefa PSL, premiera w latach 1993–1995. Rząd Pawlaka upadł niedługo po publikacji „Wprost”, w której tygodnik opisał związki premiera z kierowaną przez Zdunka grupą InterArms, wygrywającą – mimo że znajdowała się w trudnej sytuacji finansowej – przetargi na komputeryzację państwowych urzędów. InterArms upadł, a realizację części kontraktów przejęła spółka ComputerLand, czyli dzisiejsze... Sygnity.
Reklama
Zdunek zniknął z przestrzeni publicznej na dekadę. W 2005 r. Cron ujawnił się jako znaczący akcjonariusz notowanego na giełdzie informatycznego Simple. Zdunek w latach 2009–2010 był prezesem tej firmy. Obecnie Cron ma 30 proc. akcji Simple, Paweł Zdunek zasiada w jej radzie nadzorczej. Zdunek początkowo zgodził się na rozmowę z DGP, ostatecznie jednak do niej nie doszło.
Od ponad roku Cron skupuje także akcje Sygnity. Ma ich już 14 proc. W ten sposób Zdunek próbuje przenieść się na wyższy poziom. Przychody Sygnity są 10 razy większe od przychodów Simple, jednak pod względem wartości rynkowej dystans pomiędzy obydwiema firmami jest znacznie mniejszy. Simple inwestorzy wyceniają na 37 mln zł, Sygnity na 86 mln zł.
– Wartość rynkowa Sygnity jest niska, ale pod względem jakości produktów czy relacji z klientami to jest ciągle najwyższa liga polskiej informatyki – przekonuje jeden z akcjonariuszy.
Problem w tym, że spółka nie zarabia. Ostatni raz dwucyfrową stopę zwrotu z kapitału zainwestowanego w Sygnity udziałowcy zanotowali 15 lat temu. Wówczas spółka wyceniana była wyżej niż Asseco Poland, obecny lider krajowej informatyki. Obydwie firmy postawiły na rozwój drogą fuzji i przejęć. Adam Góral, szef Asseco, przejął kontrolę nad Softbankiem i Prokomem, kierowany przez Tomasza Sielickiego ComputerLand postawił na połączenie z Emaksem. Tak powstało Sygnity.
– Smutna historia. Obydwie firmy implodowały, dwa plus dwa dało jeden. Wyjaśnienie, dlaczego tak się stało, to materiał na poważną psychologiczną analizę – mówił nam w przerwie piątkowego walnego Tomasz Sielicki.
Cztery lata temu Asseco złożyło ofertę przejęcia Sygnity, oferując 21 zł za akcję. Udziałowcy odrzucili propozycję, uznając ją za mało satysfakcjonującą. Na zamknięcie piątkowej sesji akcje Sygnity kosztowały 7,23 zł. W ciągu 10 lat ich wartość spadła o niemal 90 proc.
Sielicki doprowadził do połączenia ComputerLandu z Emaksem, po czym z zarządu firmy przeniósł się do rady nadzorczej. W zeszłym tygodniu zrezygnował także z tej funkcji. Wciąż jest jeszcze akcjonariuszem firmy, ale ma już mniej niż 2 proc. akcji.
Udziałowcy, którzy kontrolują Sygnity, przeszłości firmy nie rozpamiętują, bo spółka ma dość bieżących problemów. Podstawowy to nadmierne uzależnienie od sektora publicznego. Z tego źródła pochodzi niemal 40 proc. przychodów spółki.
– Przez dłuższy czas spółka musi angażować duże ilości kapitału obrotowego, a płatności otrzymuje po wykonaniu zadania. To sprawia, że ostateczny wynik kontraktów dla sektora publicznego jest bardzo niepewny. A dla Sygnity teraz każdy kontrakt ma znaczenie – zwraca uwagę Konrad Księżopolski, analityk Haitong Banku.
Spółka zobowiązała się wobec swoich wierzycieli, że jej kapitały własne będą wyższe niż 200 mln zł. Jeśli spadną poniżej tej wartości, posiadacze obligacji Sygnity o wartości 40 mln zł będą mogli zażądać ich wykupu. Spółka może być także zmuszona do spłaty niektórych kredytów. Na koniec I kwartału nowego roku obrotowego (31 grudnia) kapitał własny Sygnity wynosił 214 ml zł. Straty ponoszone przez spółkę zmniejszają jego wartość. Firma ostrzegła inwestorów w ostatnim raporcie, że ze względu na opóźnienia w wydatkowaniu unijnych pieniędzy pozyskiwanie zleceń w sektorze publicznym jest trudne. Wydatków na informatykę nie zwiększają także instytucje finansowe i firmy użyteczności publicznej, czyli inni ważni klienci Sygnity. Dlatego przychody były niższe niż rok wcześniej o 15 proc., zysk skurczył się z 3,4 do 0,2 mln zł.
Przyszłość spółki w dużym stopniu zależy od projektu e-Podatki, realizowanego od czterech lat dla Ministerstwa Finansów. Nowy system ma pozwolić na łatwy, całodobowy dostęp do własnych informacji podatkowych osobom fizycznym i prawnym. To największy kontrakt w historii firmy, o wartości ponad 200 mln zł. Jego realizację Sygnity ma zakończyć w 2021 r. W październiku zeszłego roku do testów oddany został moduł związany z systemem VAT. „Centralizacja oraz digitalizacja przepływu danych przyczyni się do uszczelnienia rozliczania podatku VAT, a w konsekwencji zwiększenia efektywności jego poboru” – informowała spółka. ⒸⓅ