Na Comex w N.Jorku miedź tanieje o 0,22 proc. do 2,6620 USD za funt.

Inwestorzy obserwują rozwój wydarzeń w Chile, gdzie najostrzejsze protesty od wielu dekad wpłynęły m.in. na ograniczenie pracy przez tamtejsze kopalnie miedzi.

Wiele chilijskich portów nie działa, co też utrudnia logistykę krajowym producentom miedzi.

Koncern surowcowy Codelco poinformował w tym tygodniu, że odbiorcy jego miedzi powinni się spodziewać opóźnień w dostawach tego metalu.

Reklama

Firma BHP Group podała z kolei, że jego kopalnia miedzi Spence w czwartek całkowicie wstrzymała pracę, podczas gdy w innych kopalniach dochodzi do zakłóceń w ich pracy.

"Strajki w Chile rozprzestrzeniają się z miast na kopalnie miedzi. Należy monitorować tę sytuację, bo zwiększa ona ryzyko wzrostu cen" - piszą w nocie analitycy Huatai Futures Ltd.

Obecna fala protestów w Chile wybuchła w związku z podniesieniem cen za komunikację publiczną, jednak była to tylko iskra, która wywołała wybuch narastającego niezadowolenia wywołanego pogłębiającymi się nierównościami ekonomicznymi, wzrastającymi kosztami opieki zdrowotnej czy oświaty oraz niewydolnym systemem emerytalnym.

Podczas poprzedniej sesji miedź na LME zniżkowała o 1 USD do 5.880,00 USD za tonę.

W tym tygodniu miedź na LME zyskała 1,1 proc.(PAP Biznes)