Według nowej prognozy banku, w ciągu roku cena złota wzrośnie do 2,3 tys. dol. za uncję. Poprzednia mówiła o 2. tys. dol. Jeśli chodzi o srebro, to uncja powinna podrożeć do 30 dol., a nie do 22 dol. jak przewidywał bank wcześniej.

Jako główny wzrost popytu na złoto Goldman Sachs wskazuje na sytuację ekonomiczną w Stanach Zjednoczonych, w tym rosnące ryzyko inflacyjne w przyszłości. Przy czym - jak zauważa bank - dzieje się w otoczeniu, wskazującym raczej na deflację, czyli np. przy słabnącym rynku pracy. Paradoksalnie, z im większym ryzykiem deflacyjnym władze zmagają się obecnie, tym większe ryzyko inflacyjne w przyszłości - ocenia Goldman Sachs. To ryzyko - zdaniem banku - będzie windowało popyt na złoto, jako inwestycję alternatywną w warunkach bardzo niskich stóp procentowych w USA.

„Od dawna utrzymujemy, że złoto jest walutą ostatniej szansy, szczególnie w środowisku takim jak obecne, w którym rządy deprecjonują swoje waluty fiducjarne i obniżają realne stopy procentowe do najniższych w historii” - napisali analitycy Goldman Sachs.

Reklama

Według banku, srebro będzie ciągnięte do góry notowaniami złota, ale także lepszymi perspektywami dla OZE. Jak przypomina Goldman Sachs. 15 proc. popytu na ten metal pochodzi z sektora fotowoltaiki.

Zarówno europejski Zielony Ład, jak i klimatyczne plany Joe Bidena (kandydata Demokratów na prezydenta USA) zakładają podwajanie co roku mocy paneli słonecznych - przypomina Goldman Sachs. Według banku, w innych zastosowaniach, m.in. w elektronice popyt na srebro także nie słabnie. Kruszec w ciągu ostatnich tygodni podrożał o prawie 30 proc. - przypomina Goldman Sachs.(PAP)