Mark Mobius, inwestor-weteran, stawia na złoto. Twierdzi, że gromadzenie tego metalu w długim okresie przyniesie korzyści – wiodące banki centralne rozluźniają politykę pieniężną, a wzrost liczby kryptowalut służy jedynie wzmocnieniu popytu na naprawdę twarde aktywa.

Mark Mobius, który założył Mobius Capital Partners w zeszłym roku (po trzech dekadach we Franklin Templeton Investments), przekonuje w Bloomberg TV: „Cena złota w długoterminowej perspektywie rośnie i będzie rosła. Szczerze mówiąc, sądzę, że warto kupować tak dużo złota, ile to możliwe”.

Złoto w tym miesiącu osiągnęło najwyższą wartość od sześciu lat. Biorąc pod uwagę poluzowanie polityki pieniężnej przez Rezerwę Federalną i inne banki centralne oraz przedłużającą się wojnę handlową między USA i Chinami, złoto może tylko zyskać. Wobec oznak nadciągającej recesji, inwestorzy stawiają na fundusze zabezpieczone złotem. „Z powodu prób obniżenia stóp procentowych, banki centralne będą drukować pieniądze jak szalone” – przewiduje Mobius, który zaleca przeznaczenie około 10 proc. portfela inwestycyjnego na kruszce.

Rosnąca rolakryptowalut wywołała debatę na rynku metali szlachetnych zarówno o ich wartości wewnętrznej, jak i o tym, czy ich rosnąca popularność wpłynie negatywnie na złoto. Według Mobiusa waluty cyfrowe zwiększą wartość kruszców. Kryptowaluty nazywa „psycho-walutami” – „Kwestią wiary jest to, czy wierzysz w bitcoina. Myślę, że wraz z popytem na cyberwaluty będzie rosło zapotrzebowanie na prawdziwe, twarde aktywa – także złoto”.

Złoto 13 sierpnia osiągnęło cenę 1535,11 dol. za uncję, czyli najwyższy poziom od 2013 r. We wtorek 20 sierpnia uncja kosztowała 1498,47 dol. Wartość tego metalu wzrosła w tym roku o 17 proc.

>>> Czytaj też: Konsumpcja do lamusa. Technofeudalizm "zabije" globalny handel?

Reklama