Złotemu, podobnie jak warszawskiej giełdzie, w ostatnim czasie ciąży oczekiwanie na wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) ws. kredytów frankowych. Ten zostanie ogłoszony w czwartek, 3 października, i - jak się oczekuje - będzie niekorzystny dla polskich banków udzielających kredytów frankowych, co wg niektórych wyliczeń może kosztować sektor nawet 60 mld zł.

Cieniem na notowaniach złotego kładą się dziś również dane z rodzimej gospodarki. We wrześniu indeks PMI dla polskiego sektora przemysłowego, wzorem wielu innych europejskich indeksów, spadł i miał wartość 47,8 pkt, pozostając już prawie rok poniżej granicy 50 pkt, która oddziela rozwój przemysłu od jego kurczenia się. Dane zasygnalizowały też, że spadek nowych zamówień w przemyśle jest najniższy od dekady. To poważne ostrzeżenie, że spowolnienie wzrostu gospodarczego obserwowane na zachodzie Europy, coraz mocniej przesiąka do Polski.

Niespodziewanie złoty otrzymał cios ze strony danych o inflacji. We wrześniu, w następstwie spadających cen żywności i paliw, inflacja w Polsce obniżyła się do 2,6 proc. rok do roku z 2,9 proc. w sierpniu. To wprawdzie wciąż wpisuje się w scenariusz skoku inflacji do 3,5 proc. na początku przyszłego roku, ale ryzyko dalszego znaczącego jej przyspieszenia spadło. Dlatego jakiekolwiek szanse na przyszłe podwyżki stóp procentowych jeszcze bardziej się oddaliły. A to informacja negatywna z punktu widzenia złotego.

Sama Rada Polityki Pieniężnej o stopach będzie decydować już w środę. Rynek nie oczekuje jednak ani ich zmian, ani zmiany retoryki Rady. Dlatego dla złotego będzie to wydarzenie neutralne, a jego notowania wciąż będą kształtowane przez oczekiwania na wyrok TSUE i nastroje na rynkach globalnych.

>>> Czytaj też: Coraz częściej skarżymy banki. Główny problem: kłopoty z rozliczeniem wcześniejszej spłaty kredytu