Na wybuch kryzysu gospodarczego związanego z koronawirusem zareagowały banki centralne na całym świecie. Tak samo było w naszym regionie. Banki w Polsce, Czechach i na Węgrzech obniżyły stopy procentowe, kupowały obligacje swoich rządów, łagodziły wymogi wobec sektora finansowego w ramach nadzoru makroostrożnościowego.
Narodowy Bank Polski przez pewien czas stał się aktywnym graczem na rynku walutowym. Pod koniec ub.r. interweniował, żeby osłabić złotego. Tłumaczyła to w trakcie poniedziałkowego seminarium poświęconego reakcji na kryzys Marta Kightley, pierwsza wiceprezes NBP.
– Zaskoczyło nas to, że złoty nie osłabił się zbyt mocno. To była niespodzianka, bo 10 lat wcześniej, w czasie światowego kryzysu finansowego, deprecjacja złotego była bardzo znacząca.
Reklama
Kursy walut a produkcja i eksport