Jak okiełznać Mordor? 12 zasad przetrwania w korporacji
Niektórzy mawiają, że z korporacją jest jak z narkotykami. Najlepsze wyjście? Nie wchodzić. Czasami jednak zmierzenie się z korporacyjną machiną jest dla nas jedyną szansą, aby zdobyć doświadczenie i zaistnieć na rynku pracy. Jak odnaleźć się w "Mordorze"?
Niektórzy mawiają, że z korporacją jest jak z narkotykami. Najlepsze wyjście? Nie wchodzić. Czasami jednak zmierzenie się z korporacyjną machiną jest dla nas jedyną szansą, aby zdobyć doświadczenie i zaistnieć na rynku pracy. Jak odnaleźć się w "Mordorze"?
1 Zasada jest prosta: jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać, jak i one. Znajomość korporacyjnej nowomowy to absolutna podstawa. Bez takich perełek Ponglishu, jak „Brif”, „Forłard”, „Dedlajn” czy też „Krancztajm” trudno porozumieć się z współtowarzyszami niedoli. „FYI”, „ASAP”, „RFP”, „TBC” – jeśli te skróty wciąż niewiele ci mówią, to musisz być naprawdę szczęśliwym człowiekiem.
ShutterStock
2 W każdej korporacji istnieje ściśle określona formalna hierarchia. Nie zawsze odzwierciedla ona jednak rzeczywisty układ sił w firmie. Dlatego po przekroczeniu progu swojego biura warto zorientować się „kto”, „co”, „z kim”, „jak” i „dlaczego”. Nie ma nic gorszego niż podpadnięcie „przywódcy stada” w pierwszych tygodniach pracy. W korporacji, jak w szkole czy na studiach – liczy się pierwsze wrażenie, a nadszarpnięta opinia ciągnie się za nami latami.
ShutterStock
3 Open space to nieodłączny element pracy w wielkiej korporacji. Miejsce zażartych walk na papierowe samoloty, głupich żartów i unoszącego się w powietrzu zapachu chińskiego jedzenia. Efektywna praca w takich warunkach, to nie lada wyzwanie. Najlepiej zawczasu wyposażyć się w słuchawki (dźwięk głośnego stukania w klawiaturę potrafi wyprowadzić z równowagi każdego) oraz osobisty odświeżacz powietrza. Jeszcze jedna rada – nie patrz na zegarek. Naukowcy udowodnili, że w open-space jedna minuta trwa kilka godzin.
ShutterStock
4 Możesz go nie szanować i nie tolerować, ale naprawdę nie chcesz, aby stał się twoim wrogiem. Chyba, że wolisz, aby jedyną stroną internetową otwieraną przez twoją przeglądarkę był oficjalny serwis ambasady Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Korporacyjny informatyk o twojej pracy (lub lenistwie) wie często zdecydowanie więcej od twojego szefa. Dlatego nie warto z nim zadzierać. Fatalnym pomysłem jest również protekcjonalne traktowanie pracowników administracji, o asystentce szefa nie wspominając.
ShutterStock
5 Wybierasz się na krótki „lancz brejk”? Koniecznie wyloguj się ze swojego konta na komputerze (WINDOWS + L lub CTRL+ALT+DEL). Chyba, że chcesz aby twój pulpit przyozdobiła tapeta z wokalistami zespołu Backstreet Boys. To jednak tylko lżejszy z korporacyjnych żarcików. W najgorszym wypadku będziesz natomiast tłumaczyć się przed prezesem z e-maila, w którym wyznajesz mu miłość.
ShutterStock
6 Pozostawianie swojego jedzenia w biurowej lodówce, to wielkie ryzyko, o czym przekonał się praktycznie każdy pracownik korporacji. Jak poradzić z sobie z kolegami, którzy lubią „pożyczać” nasz ryż z kurczakiem? Sposobów jest kilka: począwszy od umieszczania jedzenia w mało apetycznym opakowaniu, a skończywszy na przyklejeniu karteczki z dość sugestywną groźba karalną. Jeśli jednak nie chcemy bawić się w biurowego detektywa, to lepiej odpuścić sobie korzystanie ze wspólnej lodówki.
ShutterStock
7 … ale nie do wieczora. Badania dowodzą, że większość ludzi najefektywniej pracuje przed południem. Po godzinie 12 rozpoczyna się natomiast typowy „zjazd” połączony z sennością i otępieniem. Dlatego też wszystkie najważniejsze zadania warto wykonać zanim dopadnie nas popołudniowa prokrastynacja.
ShutterStock
8 Wyświadczanie drobnych zawodowych przysług swoim współpracownikom nie jest niczym złym. Gorzej jeśli jest to proces całkowicie jednostronny. W korporacjach nie brakuje manipulantów, którzy potrafią zrzucić większość swoich obowiązków na inną osobę. Najlepiej unikać ich towarzystwa i pamiętać, że proste „NIE” jest często zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż siedzenie w pracy po godzinach i wykonywanie czyjejś pracy.
ShutterStock
9 Zasada jest prosta: korporacja wyciśnie z ciebie tyle, na ile jej na to pozwolisz. Jeśli kilka razy zgodzisz się zostać po godzinach lub przyjść do pracy w weekend, to możesz mieć pewność, że wkrótce stanie się to dla ciebie smutnym obowiązkiem. Ta zasada dotyczy również odpisywania na maile i odbierania telefonów w godzinach wieczorno-nocnych. Oczywiście zdarzają się sytuacje, w których trzeba dokończyć ważne zadanie (bo „dedlajn”) lub odebrać telefon o godzinie 20. Lepiej jednak nie budować wokół siebie aury osoby, która jest gotowa pracować 24 godziny na dobę.
ShutterStock
10 Briefy, statusy, kolegia oraz inne firmowe spotkania, to idealna okazja, aby zabłysnąć przed szefem. Podczas takich nasiadówek najlepiej strzelać pomysłami niczym z karabinu. Nie muszą być to wcale koncepcje przemyślane i rozsądne. Ważne, aby było ich dużo. To co dzieje się na korporacyjnych spotkaniach i tak ma nikłe przełożenie na rzeczywistą pracę. Grunt, że szef zapamiętał twój entuzjazm i aktywność.
ShutterStock
11 Nie oszukujmy się. W korporacji pracujesz przede wszystkim na własny rachunek. Nawet jeśli jesteś członkiem większego zespołu. Nie licz więc na to, że twoje błędy pozostaną niezauważone i zignorowane. Szczególnie jeśli mają negatywny wpływ na losy całego projektu. Zawsze znajdzie się jakiś „uprzejmy” kolega, który chętnie poinformuje szefa o twojej wpadce.
ShutterStock
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję