Blisko 1,5 mln osób pod koniec 2016 r. otrzymywało minimalne wynagrodzenie, czyli 1850 zł brutto; było to ok. 13 proc. ogółu zatrudnionych na umowę o pracę - wynika z danych GUS.

"Stanowią ok. 13 proc. ogółu zatrudnionych na umowę o pracę, podobnie jak w poprzednich latach" - podkreślił urząd. Podał, że w grudniu 2016 r. 1 mln 465 tys. osób otrzymywało wynagrodzenie brutto nieprzekraczające obowiązującego minimalnego wynagrodzenia (1850 zł).

Najwięcej osób za minimalną pensję pracowało w takich branżach jak: handel, naprawa pojazdów samochodowych oraz zakwaterowanie i gastronomia. Na drugim miejscu w tym rankingu znalazł się przemysł.

Zdaniem Henryka Nakoniecznego z NSZZ "Solidarność" minimalne wynagrodzenie gwarantuje, by nie wyzyskiwano pracowników. "Bo co stoi na przeszkodzie, by był wyzysk w Polsce i niewolnictwo?" - ironizował. Przypomniał, że obecnie wysokość płacy minimalnej jest powiązana z minimalną stawką godzinową. "Kiedy nie było ustalonej minimalnej stawki godzinowej, to mieliśmy do czynienia ze stawkami na godzinę 2 zł 50 groszy" - podkreślił.

Przypomniał, że "S" i PIP prowadzi od początku 2017 r. kampanię, której założeniem jest wyegzekwowanie od pracodawców płacenia minimalnej stawki godzinowej. Nieprawidłowości, które dotychczas ujawniono, to m.in. zmuszanie pracowników do wynajmowania za określoną sumę odkurzacza albo munduru albo naliczanie kar za kilkuminutowe spóźnienia. Nakonieczny wspomniał też o innej akcji "S", która polega na przyznawaniu tzw. „żółtych kartek”. Akcja ma piętnować rażąco niskie płace pracowników firm wygrywających przetargi. Otrzymały je niektóre szpitale, urzędy i sądy.

Reklama

Z kolei główny ekonomista FOR Aleksander Łaszek zwrócił uwagę, że należałoby się zastanowić nad ograniczeniem wzrostu płacy minimalnej. "Szybkie tempo podnoszenia tej płacy wypycha część osób z rynku pracy" - podkreślił. Jego zdaniem w niektórych przypadkach pracodawcy po podwyżce płacy minimalnej mogą likwidować miejsca pracy. "W ten sposób tracą najsłabsi na rynku pracy" - zaznaczył.

Jak wyjaśniał, szybki wzrost pensji minimalnej staje się problemem w przypadku spadku koniunktury na rynku pracy. "Politycznie mało kto odważy się na obniżenie płacy minimalnej. W przypadku spowolnienia gospodarczego część osób będzie miała problemy ze znalezieniem pracy" - mówił ekonomista.

Według niego w niektórych przypadkach płaca minimalna wypycha pracowników do szarej strefy. Zwrócił uwagę również, że realne zarobki w mikroprzedsiębiorstwach mogą być wyższe niż wynika to ze statystyk. "Część wynagrodzeń może być wypłacane pod stołem" - dodał.

Minimalne wynagrodzenie za pracę w 2018 r. wynosi 2100 zł. Oznacza to wzrost o 100 zł (5 proc.) w stosunku do 2017 r. Kwota ta stanowi 47,3 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na 2018 r. Minimalna stawka godzinowa w 2018 r. będzie wynosiła 13,70 zł

Od 1 stycznia 2017 roku minimalne wynagrodzenie za pracę wynosiło 2 tys. zł brutto (był to wzrost o 8,1 proc. - 150 zł - w stosunku do 2016 r). Z kolei minimalna stawka godzinowa 13 zł.

Zgodnie z przepisami minimalna stawka godzinowa ma być waloryzowana w zależności od wzrostu minimalnego wynagrodzenia za pracę na etacie. Obejmuje ona nie tylko osoby na umowach zlecenia, ale też samozatrudnionych, którzy jednoosobowo świadczą usługi dla firm. Przepisy precyzują, kiedy takie rozwiązanie ma być stosowane, dopuszcza tez pewne wyłączenia.

GUS podał też, że pod koniec 2016 r. z ok. 1,25 mln osób zawarto umowy zlecenie lub umowę o dzieło - mniej niż w 2015 r. o ok. 4 proc. W tej statystyce nie znalazły się osoby zatrudnione na podstawie stosunku pracy oraz osoby, które pobierają emeryturę lub rentę.

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że ok. 1,15 mln to szacunkowa liczba osób fizycznych prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą (tzw. „samozatrudnieni”). "W latach 2012-2015 liczba ta utrzymywała się na niezmienionym poziomie 1,1 mln osób, dopiero w 2016 r. nieznacznie wzrosła o ok. 4,5 proc" - dodał GUS.