Bańki spekulacyjne na rynkach finansowych w różnych miejscach na świecie mogą być bardziej niebezpieczne od poprzednich.

„Tym razem będzie inaczej” – takiego sformułowania można spodziewać się w słownikach współczesnych decydentów gospodarczych i inwestorów, którzy próbują przekonać samych siebie, że powstałe w ostatnich latach bańki finansowe w globalnej gospodarce będą miały bardziej pozytywne zakończenie niż poprzednie – a zwłaszcza ta, która doprowadziła do ostatniego globalnego kryzysu finansowego. Niemniej jednak obawy o stan obecnych nierównowag finansowych na świecie są uzasadnione i jeśli ich skutki byłyby inne od tych z 2008 roku, to dlatego, że stanowią większe zagrożenie – pisze w OMFIF Desmond Lachman z American Enterprise Institute.

Istniejące nierównowagi na rynkach aktywów finansowych są znacznie bardziej rozpowszechnione niż w okresie poprzedzającym kryzys finansowy z 2008 r., kiedy ograniczały się głównie do amerykańskiego rynku mieszkaniowego i kredytowego. Teraz można je znaleźć w niemal każdej części światowej gospodarki.

Niestandardowa polityka pieniężna prowadzona w ostatnich latach przez największe banki centralne doprowadziła do powstania i utrzymywania się środowiska niskich stóp procentowych i niespotykanej dotąd globalnej bańki na rynku obligacji rządowych.

Lachman wskazuje, że wyceny akcji na świecie osiągnęły poziom, który był notowany jedynie trzykrotnie w dwudziestym wieku (w latach 20. w Stanach Zjednoczonych, w 1991 r. w Japonii i w 2000 r. również w USA). Tempo wzrostu cen aktywów po ostatnim kryzysie finansowym jest szybsze niż stopień poprawy cyklu koniunkturalnego. Dzieje się to w warunkach niskiej zmienności na rynkach finansowych. Bańki cenowe na rynku mieszkaniowym występują w największych gospodarkach, m.in. w Australii, Kanadzie, Chinach, czy też Wielkiej Brytanii.

Reklama



Dodatkowo w ostatnim czasie miało miejsce kilka zauważalnych emisji obligacji. Argentyna, która w ubiegłym stuleciu pięciokrotnie ogłaszała niewypłacalność, wyemitowała niedawno 100-letnią obligację. Ponadto nawet Irak i Mongolia przeprowadziły z sukcesem emisje obligacji, na które popyt okazał się bardzo wysoki. W opinii eksperta OMFIF może to wskazywać, że rynki finansowe straciły kontakt z rzeczywistością.

Sprawę pogarsza również wysoki poziom długu na poziomie globalnym, który jest wyższy niż przed kryzysem z 2008 roku. Szczególnie należy zwrócić uwagę na wysoki poziom chińskiego zadłużenia sektora niepublicznego, włoskiego długu państwowego i zadłużenia dolarowego sektora przedsiębiorstw na rynkach wschodzących.

Nagła zmiana sytuacji na rynkach finansowych mogłaby doprowadzić do strat spowodowanych spadkiem wartości rynkowo wycenianych aktywów. Mogłoby to być spowodowane zmianą oczekiwań dotyczących otoczenia makroekonomicznego – m.in. na skutek decyzji dotyczących polityki pieniężnej największych banków centralnych, zwłaszcza Fed – lub ryzyka geopolitycznego. Największe ryzyko geopolityczne, które może mieć wpływ na alokację aktywów w skali globalnej, jest związane głównie z rozmowami handlowymi USA z Meksykiem, Kanadą (NAFTA) i Chinami, postępowaniem Korei Północnej oraz możliwą eskalacją konfliktu między Arabią Saudyjską i Iranem.

W tym kontekście zmiany w kierownictwie Rezerwy Federalnej i Departamencie Skarbu USA oznaczają, że żadna z tych instytucji nie byłaby odpowiednio przygotowana do szybkiego i zdecydowanego reagowania na pęknięcie globalnej bańki.

W okresie pokryzysowym regulacja amerykańskiego systemu bankowego została ulepszona – w szczególności dzięki ustawie Dodda-Franka amerykańskie banki są znacznie mniej zlewarowane niż przed ostatnim kryzysem, a także mniej podatne na podejmowanie nadmiernego ryzyka. Inne czynniki powodują jednak, że ryzyko nie zniknęło. Większość pośrednictwa kredytowego w USA jest realizowana przez system shadow banking, a nie poprzez regulowane instytucje finansowe, co może być źródłem znaczącego ryzyka systemowego. Ponadto prezydent Trump podejmuje działania mające na celu rozluźnienie gorsetu regulacji narzuconych na rynki finansowe po kryzysie finansowym, z czego cieszy się dziś Wall Street, ale co może nieść także pewne zagrożenia – nie tylko dla USA.

Autor: Milena Kabza, doktor nauk ekonomicznych, Departament Stabilności Finansowej NBP