Izba bierze udział w pracach Euroferu, skupiającego unijnych wytwórców stali. Stowarzyszenie blisko współpracuje z Komisją Europejską w przygotowaniu rozwiązań, które mają ochronić europejski rynek przed skutkami amerykańskiej decyzji wprowadzającej cła na stal.

Minister handlu USA Wilbur Ross oświadczył 31 maja, że jego kraj nakłada 25-proc. cła na stal i 10-proc. cła na aluminium z Unii Europejskiej, Kanady i Meksyku.

Według prezesa HIPH Stefana Dzienniaka już w lipcu Unia powinna być gotowa do wdrożenia stosownych działań – wiele wskazuje, że mogą to być kontyngenty i cła za ilości powyżej kontyngentu.

„Najbardziej prawdopodobnym z rozważanych rozwiązań jest wprowadzenie kontyngentu na przywóz do UE stali z krajów trzecich na poziomie wielkości importu do Unii z ubiegłego roku, a także nałożenie ceł na wyroby, które miałyby wpłynąć na europejski rynek dodatkowo, powyżej kontyngentu” – powiedział w poniedziałek PAP prezes Izby.

Reklama

Ocenił, że zastosowanie takiego narzędzia będzie wymagało bardzo wielu biurokratycznych i pracochłonnych procedur, m.in. szczegółowego określenia grup wyrobów objętych kontyngentem, podziału kontyngentu na kraje i sortymenty, a później wnikliwych kontroli. „Niemniej w obecnej sytuacji wydaje się to najlepszym rozwiązaniem; lepszym od prostego nałożenia ceł odwetowych” – uważa Stefan Dzienniak.

W ubiegłym roku do krajów UE napłynęło ok. 40 mln ton stali z krajów trzecich – właśnie na takim poziomie mógłby być ustalony kontyngent, powyżej którego wyroby stalowe byłyby obłożone cłem. Ubiegłoroczny eksport stali z krajów Unii wyniósł ok. 30 mln ton – to pokazuje, że unijna gospodarka nie obędzie się bez stali z zewnątrz. Import z USA do Unii to zaledwie ok. 330 tys. ton stali rocznie.

W czwartek Stany Zjednoczone ogłosiły, że od 1 czerwca będą egzekwować 25-procentowe cła na stal i 10-procentowe na aluminium, eksportowane do USA przez państwa UE, Kanadę i Meksyk. Decyzja ta spotkała się ze sprzeciwem krajów objętych cłami i zapowiedzią działań uderzających w amerykańskie produkty.

W opinii prezesa HIPH amerykańska decyzja o wprowadzeniu ceł dowodzi, że stal stała się dla władz USA narzędziem polityki gospodarczej, służącym do osiągnięcia znacznie szerszych celów niż tylko ograniczenie importu wyrobów stalowych, np. w zakresie zmniejszenia własnego deficytu handlowego.

„USA wytwarzają rocznie ok. 70 mln ton stali, wobec zdolności produkcyjnych rzędu 100 mln ton. Stąd przy pomocy stali stosunkowo łatwo można było uzasadnić rozpoczęcie tej swoistej wojny handlowej, jednak wszystko wskazuje na to, że stal jest tylko jednym z elementów szerszych działań” – ocenił prezes hutniczej Izby.

W ocenie HIPH Stany Zjednoczone, które rocznie importują ok. 34 mln ton stali (z czego ok. 4,9 mln ton z UE, w tym 5 tys. ton z Polski), również nie poradzą sobie bez importu, dlatego – jak powiedział prezes Dzienniak – część wyrobów kierowanych dotąd na amerykański rynek nadal będzie tam wpływać, mimo ceł – chodzi np. o ok. 2 mln ton specjalistycznych rur z Niemiec.

Dla krajów Unii problemem może być natomiast ta część stali – nawet ok. 30 mln ton rocznie – która, wobec amerykańskich ceł, prawdopodobnie zostanie przekierowana na inne rynki.

„Już dziś widać wzmożony ruch w tym zakresie ze strony producentów z takich krajów jak Rosja, Ukraina, Białoruś, ale także np. Turcja, Wietnam, Indie czy Iran” – wyliczał prezes, według którego, także na polski rynek napłynęło w ostatnim czasie co najmniej kilkadziesiąt tysięcy ton „nadprogramowej” stali.

Stefan Dzienniak przypomniał, że przy obecnym, około 70-proc. udziale importu w polskim zużyciu stali, krajowa gospodarka nie poradziłaby sobie bez wyrobów stalowych z zagranicy – w ubiegłym roku z krajów UE i spoza Unii do Polski wpłynęło ponad 10,3 mln ton stali, przy polskim eksporcie na poziomie 6 mln ton i krajowym zużyciu powyżej 13,5 mln ton.

„Z informacji, jakie mamy z Euroferu, wynika, iż Unia jest dobrze przygotowana do tego, by już w lipcu wdrożyć narzędzia ochrony rynku. Powinno to nastąpić jak najszybciej, bo oczekiwanie destabilizuje rynek, powoduje niepewność i nerwowość” – podsumował prezes HIPH, oceniając, iż w dłuższej perspektywie wojna handlowa zaszkodzi wszystkim uczestnikom rynku i ostatecznie nikt nie będzie jej beneficjentem.

>>> Czytaj też: USA powinny przenieść swoje wojska z Niemiec do Polski [OPINIA]