W piątek zarząd huty, będącej spółką z grupy upadłej firmy Technologie Buczek, opublikował swoje stanowisko w tej sprawie.

Toczący się od blisko dwóch lat spór odżył w miniony wtorek, kiedy jeden z pracowników huty protestował na 40-metrowym kominie przeciwko zwolnieniom grupowym. Właściciele huty tłumaczyli, że jej trudna sytuacja to m.in. efekt decyzji KE.

Technologie Buczek otrzymały w 2003 r. pomoc publiczną w postaci umorzenia długów wobec ZUS i samorządu, zgodnie z rządowym programem restrukturyzacji hutnictwa. Ponieważ nie dotrzymały warunków i spółka upadła, w październiku 2007 r. Komisja Europejska nakazała zwrot pomocy. Uznano, że powinny zrobić to głównie dwie zależne od TB spółki: Huta Buczek i Buczek Automotive, choć pieniądze na ten cel ma syndyk upadłych TB. W zeszłym roku sprzedał on ich majątek za 54 mln zł spółce Severstallat z grupy rosyjskiego koncernu Severstal.

Jak podał zarząd Huty Buczek w piątkowym stanowisku, wierzytelności wobec organów budżetowych zostały zgłoszone na listę wierzytelności masy upadłościowej TB, a syndyk zapłacił już z tego tytułu w sumie 14,3 mln zł. Na lipiec przygotował do zapłaty kolejną ratę w wysokości ok. 5,5 mln zł, co razem daje prawie 20 mln zł.

Reklama

Problem w tym, że KE chce, by wymagane kwoty zapłaciły wskazane spółki, a nie syndyk. Dlatego gdy organy budżetowe 17 czerwca dostały w tej sprawie pismo z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, zgłosiły - jak poinformował zarząd huty - sporne kwoty, choć częściowo już zapłacone, także do toczącego się postępowania upadłościowego z możliwością zawarcia układu, dotyczącego Huty Buczek.

Jednocześnie 24 czerwca KE podtrzymała swoje stanowisko, dotyczące zwrotu środków i tego, kto powinien to zrobić. W piśmie Komisji napisano m.in., że "podstawowym celem zaskarżonej (przez hutę - PAP) decyzji nie jest doprowadzenie do zwrotu określonej kwoty wierzytelności publicznych, lecz zlikwidowanie lub przynajmniej zminimalizowanie zakłóceń konkurencji spowodowanych przez bezprawną pomoc państwa".

"Dlatego nieodzowny jest zwrot dokonany przez beneficjenta, który faktycznie uzyskał bezprawną korzyść i zakłóca w ten sposób konkurencję na rynku. Takim beneficjentem jest, jak wykazała Komisja, spółka Huta Buczek, a nie spółka Technologie Buczek (w jej imieniu działa syndyk - PAP)" - uważa Komisja.

Huta Buczek wniosła o stwierdzenie nieważności decyzji KE do sądu w Luksemburgu, który nie wydał dotąd ostatecznego rozstrzygnięcia. W maju ubiegłego roku jako tzw. interwenient uboczny do skargi huty przystąpił polski rząd, co oznacza, że poparł on stanowisko huty i sprzeciwił się stanowisku Komisji.

"Zarząd Huty Buczek Sp. z o.o. zdecydowanie sprzeciwia się stosowaniu tego typu wykładni prawnej, gdyż Huta Buczek jako samodzielny podmiot nigdy nie otrzymała jakiejkolwiek pomocy ze strony państwa, zaś swoje zobowiązania do budżetu regulowała na bieżąco. Wartość danin publicznych wyniosła od 2005 do maja 2009 ponad 27 mln zł" - głosi piątkowe stanowisko huty.

Obecnie w hucie prowadzone są obejmujące 47 osób zwolnienia grupowe. Po tej redukcji załoga zostanie ograniczona do ok. 150 osób. Jeszcze dwa lata temu załoga była dwukrotnie większa. 49 proc. udziałów w hucie należy do Silesia Capital Fund. Pozostałe udziały należą do syndyka upadłych Technologii Buczek, gdzie z kolei 80 proc. ma Silesia Capital Fund.

W maju tego roku Komisja Europejska pozwała Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE za to, że wbrew decyzji KE nie odzyskała uznanej za nielegalną pomocy dla TB. Polska miała na odzyskanie pomocy cztery miesiące. KE uważa, że do dzisiaj nie odzyskano od wskazanych spółek żadnych środków, a Polska nie poinformowała Brukseli o podjęciu działań, które umożliwiłyby całkowite wykonanie decyzji Komisji.

Historia Huty Buczek sięga 1881 r. Specjalnością zakładu są odlewane walce hutnicze, przeznaczone dla walcowni gorących blach, taśm i kształtowników.