Mowa o maksimach ustanowionych w miniony piątek po danych o zatrudnieniu. Póki co rynkowi nie udało się pokonać tego poziomu (silnego trzeba dodać, gdyż jest to również 38,2% zniesienie całej bessy), choć dwukrotnie podejmował taką próbę. Być może byłoby inaczej, gdyby nie dane z USA. mSprzedaż detaliczna w lipcu zamiast oczekiwanego wzrostu na poziomie 0,3% obniżyła się o 0,1% m/m. Po wyeliminowaniu sprzedaży samochodów dane prezentowały się jeszcze słabiej – był to spadek o 0,6% m/m. Jednocześnie podano, iż w poprzednim tygodniu przybyło w USA 558 tys. bezrobotnych, czyli o 18 tys. więcej niż oczekiwano.

Dane nie są fatalne, ale jako, że amerykańskie indeksy znajdowały się w okolicach maksimów, był to dobry pretekst do realizacji zysków. Relacja rocznej dynamiki sprzedaży detalicznej i rocznej zmiany zatrudnienia poza rolnictwem w USA pokazuje, w jak głębokim kryzysie ciągle znajduje się amerykańska gospodarka. W obydwu przypadkach dane te są nieporównywalnie gorsze niż odnotowane w trakcie poprzedniej recesji, która z obecnego punktu widzenia wygląda po prostu jak oddech przed dalszymi wzrostami. To oznacza, że nawet jeśli wskaźniki aktywności i prezydent Obama nie kłamią i rzeczywiście jesteśmy już na początku drogi do ożywienia, będzie ona naprawdę długa.

Pewne uspokojenie miało miejsce na głównych parach walutowych. Na parze EURUSD notowaliśmy przez większość dnia wzrosty, co po raz kolejny potwierdziło dodatnią zależność pary i rynków akcji. Notowania wzrosły maksymalnie do 1,4328 i choć bliskość maksimów na rynkach akcji, kazałaby oczekiwać kontynuacji wzrostów, bieżąca analiza techniczna zdaje się sugerować akurat co innego. Para zawróciła bowiem na poziomie 78,6% zniesienia poprzedzających spadków, tak jakby chciała wyrysować korektę prostą prowadzącą w okolice wsparcia na poziomie 1,40 i dolnej granicy kanału wzrostowego, w którym się znajduje. Zależność z rynkami akcji w mniejszym stopniu udziela się parze USDJPY. Po korekcie wzrostowej z 12 sierpnia (do 61,8% zniesienia poprzedzających spadków), wczoraj na parze znów dominowali sprzedający i sprowadzili notowania USDJPY po raz trzeci w okolice 95,00. Kolejne wyraźne wsparcie znajduje się na poziomie 94 jenów za dolara.

W dniu dzisiejszym mamy kolejną porcję potencjalnie istotnych danych z amerykańskiej gospodarki. Najważniejsze będą dane o produkcji przemysłowej za lipiec, które podane zostaną o godzinie 15.15. Rynek oczekuje, iż produkcja wzrosła o 0,1% m/m, choć w ujęciu rocznym oznaczałoby to nadal głęboki spadek (-13,5%). Podawane wcześniej dane o cenach konsumenta są zazwyczaj bardzo ważną figurą kształtującą oczekiwania co do ruchów w zakresie polityki monetarnej. Wydaje się jednak, iż obecnie jest jeszcze zbyt wcześnie, aby dane te miały istotny wpływ na rynek, zwłaszcza, iż Fed umiał skutecznie wygasić spekulację co do początku cyklu zacieśniania polityki monetarnej. Wraz z postępującym ożywieniem, dane niechybnie będą nabierać coraz większego znaczenia. Publikacja danych o godzinie 14.30, oczekuje się odczytu na poziomie 0,0% m/m i -1,9% R/R oraz +0,2% m/m i +1,7% R/R w przypadku inflacji bazowej. Wreszcie, o godzinie 15.55 dane o nastrojach konsumenta mierzone indeksem University of Michigan. Rynek oczekuje wzrostu indeksu z 66 do 68,5 pkt.

Reklama