Technicznie z recesją mamy do czynienia, gdy PKB spada przez dwa miesiące. I to wydaje się przesądzone, ale to, jakie będą wyniki polskiej gospodarki może zależeć od IV kwartału. Są też ekonomiści, którzy uważają, że z recesją mamy do czynienia, jeżeli w ciągu 12 miesięcy bezrobocie wzrasta o ponad 1,5 proc., a tego scenariusza nie da się uniknąć.

- Sytuacja zmienia się z dnia na dzień, a prognozy ciągle ulegają pogorszeniu – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Negatywne uderzenie dotyczy podaży, bo wiele firm ogranicza produkcję, ale też i popytu, który jest szczególnie ważny dla PKB. Należy spodziewać się, że popyt konsumencki będzie się szybko obniżał, ze względu na sytuację finansową gospodarstw domowych. Wstrzymywane są inwestycje, a więc mamy w gospodarce wiele zakłóceń, z którymi w Polsce nie mieliśmy do czynienia od początku lat 90. XX wieku, a na świecie od czasów II wojny światowej.

Jeszcze niedawno wydawało się, że spowolnienie będzie oznaczało, że tempo wzrostu PKB spadnie do 3 proc. Oceny ekonomistów bardzo zmieniły się w ciągu zaledwie kilku tygodni.

- Teraz oceniam, że to nie będzie wzrost o 3 proc., ale spadek PKB w 2020 r. o ponad 3 proc., przy stopniowym spadku inflacji, i powrót do wzrostu ok. 2,5 proc. w 2021 r. – wyjaśnia ekspert XTB. – To jednak bardzo zależy od tego, czy w drugiej połowie roku zaczniemy odrabiać potężne straty, a taką mam jeszcze nadzieję.

Reklama

Przy takim scenariuszu mielibyśmy w ciągu dwóch lat nieduży spadek PKB, co jednak będzie bardzo dużą stratą.

- Ta strata będzie nie do odrobienia, a może być gorzej, bo obecnie tworzone scenariusze są obarczone bardzo dużym błędem – przyznaje P.Kwiecień.

Bardzo ważna będzie skala upadłości firm, powodująca efekt domina. Natomiast tempo wzrostu bezrobocia wyznaczać będzie skalę ograniczenia konsumpcji.