W poniedziałek uchwalona została ustawa, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. zostaną przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Według nowych przepisów, w stanie epidemii, marszałek Sejmu może zarządzić zmianę terminu wyborów, określonego wcześniej w postanowieniu. Ustawa trafi teraz do Senatu.

Zgorzelski ocenił w radiowej Trójce, że "Senat powinien się bardzo poważnie nad tym pochylić i wrócić do utrwalonego orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, w którym jednoznacznie mówi się, że na sześć miesięcy przed wyborami nie wolno dokonywać istotnych zmian (w prawie wyborczym)". Przekonywał, że w tym przypadku "złamane zostały zasady konstytucyjne (...), a także przepisy regulaminowe, zasada trzech czytań oraz brak prac w komisji i brak konsultacji".

"Nie wolno na kilkanaście, kilkadziesiąt dni przed wyborami dokonywać tak istotnych zmian, nawet jeżeli one są podyktowane nadzwyczajną sytuacją" - podkreślił wicemarszałek. "Nawet jeśli sytuacja jest nadzwyczajna, to wprowadza się stan klęski żywiołowej i w oparciu o ten stan i terminy wynikające z przepisów można spokojniej przejść przez epidemię, a nie dopychać kolanem swojego kandydata (na prezydenta)" - zaznaczył.

Zdaniem Zgorzelskiego "to wszystko jest zmianą prawa wyborczego w trakcie procesu wyborczego". Ocenił jednocześnie, że "Polska staje się państwem stanu wyjątkowego bez stanu wyjątkowego".

Reklama

Zgorzelski ocenił, iż rząd "działa w jednym interesie: żeby dopchnąć kolanem wybór Andrzeja Dudy na prezydenta bez względu na straty, jeśli chodzi o zdrowie i życie Polaków". Wdług niego, realizacja obecnie propozycji głosowania korespondencyjnego zagraża życiu i zdrowiu "przede wszystkim 25 tys. listonoszy, których wysyła się do obywateli". W kontekście zagrożeń wynikających z takiej formy głosowania wskazywał także na "element nieidentyfikowania wyborcy", co - jego zdaniem - wprowadza możliwość korupcyjną.

Wicemarszałek podkreślił jednocześnie, że PSL "nie jest generalnie przeciwko głosowaniu korespondencyjnemu, tylko przeciw takiemu trybowi wprowadzania tego głosowania".

Senat ma 30 dni procedowanie ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego. Ustawa ta krytykowana była przez całą opozycję, której przedstawiciele oceniali, że nie daje ona szans na rzetelne wybory. Część opozycji domagała się też reasumpcji głosowania z uwagi na zgłoszone problemy posłów z głosowaniem. Według PiS, obecna sytuacja jest nadzwyczajna, dlatego "nadzwyczajne środki są wskazane". (PAP)

autor: Dorota Stelmaszczyk