To co, autoryzujemy ten wywiad?
Oczywiście. Jak zawsze zresztą, bo rozmawiamy chyba już trzeci raz?
Będzie pan zmieniał moje pytania, ubarwiał swoje wypowiedzi?
Reklama
Znamy się od 20 lat, pracowaliśmy biurko w biurko, jesteśmy po imieniu, wie pani, że nie robię takich rzeczy…
Kandyduje pan na urząd prezydenta.
To jest fascynujące, że nagle wszyscy po 20 latach znajomości musimy przechodzić na pan, pani. Proszę zdecydować. Wywiad może być na ty, może być na pan. Wszyscy wiedzą, że ze mną nie ma żadnych problemów.
Tak pan o sobie myśli?
Proszę mi wymienić kogoś, kto ma ze mną jakiś problem.
No dobrze, to jeszcze raz: będzie pan zmieniał moje pytania, ubarwiał wypowiedzi?
Dwie dekady robiłem w słowie pisanym, proszę wybaczyć, ale zawsze dbam o nie jeszcze bardziej niż o formę mówioną. Nie demonizowałbym procesu autoryzacji.
Ja też od 20 lat w tym robię i wiem, że politycy chcieliby, by ich wypowiedzi pełne były złotych myśli. O panu też mówię.
Troszczę się o kulturę wypowiedzi, precyzję, jakość debaty publicznej.
Po co ta ironia?
To nie ironia. Dlaczego nie chcesz, wróć, nie chce pani pozwolić ludziom być lepszymi, nie chce pani pozwalać im zmieniać świata na lepsze.
Cały wywiad z Szymonem Hołownią przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP