Ślady krwi mogą wiele powiedzieć o tym, co się wydarzyło na miejscu zbrodni. Pod warunkiem że się wie, jak je czytać

Impreza

Jest 17 czerwca 2017 r. Andrzej Rater jedzie do swojego domku letniskowego w miejscowości Głębokie (gmina Uścimów), aby tam z Wiesławem J., przyjacielem od 30 lat, świętować narodziny pierworodnej wnuczki.
Jak opowiadają znajomi obu panów, nie wiadomo, który z nich cieszy się bardziej – 54-letni dziadek czy jego o parę lat starszy kumpel. – Był dla nas jak rodzina – mówi o Wiesławie syn Andrzeja, Łukasz. Jego ojciec wraz z przyjacielem prowadził w Świdniku sklepy. Mężczyźni wspierali się, spędzali razem czas, obaj lubili wędkowanie. Andrzej – wylewny i ekstrawertyczny, Wiesław – spokojny i wsobny, uzupełniali się.
Tego dnia jadą na daczę samochodem Andrzeja, po drodze robią zakupy – jakieś jedzenie i kilka flaszek whisky. Na imprezę dobija jeszcze dwóch znajomych – drugi Andrzej i Tadeusz. Biesiada zaczyna się około 18.00 wieczorem, a jako że pogoda jest niezbyt ładna, dżdżysta, towarzystwo siedzi na werandzie. Co robią? To, co się zwykle robi na tego typu męskich spotkaniach. Ostro tankują, gadają, wspominają. Śmieją się i sprzeczają. Kiedy po półtorej godziny zabrakło alkoholu, Andrzej nr 2 dzwoni do swojego syna. Ten dwa razy kursuje do sklepu po łyskacza i zostaje na imprezie jako jedyny niepijący. Reszta towarzystwa jest już nieźle wcięta. Języki się plączą, ale jest miło. Jako pierwszy z imprezy wychodzi Tadeusz, żona mobilizuje go do tego telefonicznie. Chwilę później, tuż przed 22.00, syn Andrzeja nr 2 skłania ojca, aby wracali do domu. Na werandzie zostają Andrzej Rater i Wiesław.
Reklama
Co się dzieje potem? Rater zezna wkrótce, że jeszcze trochę wypili, po czym sam poszedł się położyć, zostawiając Wiesława na werandzie. Pamięta też, że wcześniej szarpał się z nieznanym typem, który usiłował się wbić na imprezę. Miał go wziąć za fraki i wyprowadzić za furtkę. Co było dalej, już niewiele kojarzy. Twierdzi, że spał. Czy mówi prawdę? Nie wiadomo. Bezsprzeczny jest tylko efekt zdarzeń, do których doszło w nocy z 17 na 18 czerwca 2017 r. Trup.
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP