40 proc. pracowników największych firm zapisało się do pracowniczych planów kapitałowych. Sondaż IBRiS dla DGP i RMF pokazuje, że Polacy chcą, by system zagwarantować w ustawie zasadniczej
ikona lupy />
DGP
40 proc. pracowników największych firm zapisało się do PPK, a jednocześnie trzy czwarte Polaków uważa, że zapis o PPK i IKE powinien się znaleźć w konstytucji. Czy te dwie dane coś łączy? Zdaniem naszych rozmówców zdecydowanie tak. Jeśli chodzi o wynik sondażu, dosyć jednoznacznie jest on odbierany jako pokłosie zmian w OFE i całej dyskusji o systemie emerytalnym.
– To efekt deficytu zaufania, który wziął się ze zmian w OFE. Ludzie nie ufają w Polsce politykom w zakresie długofalowych rozwiązań emerytalnych czy finansowych – zauważa prezes IBRiS Marcin Duma. Do tego drugim wątkiem są – zdaniem Piotra Bielskiego z BZ WBK – obawy dotyczące rynku kapitałowego. – Dla mnie ten wynik to emanacja tego, jak zniszczone zostało zaufanie Polaków do rynku kapitałowego i giełdy. Po drugie nie chcą mieć nic wspólnego z jakimkolwiek systemem, który tworzy państwo, bo jest obawa, że pieniądze zostaną zabrane – podkreśla ekonomista.
Reklama
Czyli mimo gwarancji własności prywatnej w konstytucji ankietowani przez IBRiS chcą dodatkowego zapewnienia. – Wynik badania pokazuje, że ludzie oczekują zbudowania maksymalnego zaufania do systemu i spodziewają się, że zostanie oparty na zapisach w podstawowym akcie prawnym w Polsce – podkreśla Marcin Duma
Zdaniem naszych rozmówców właśnie tego typu obawy wpłynęły na stopień partycypacji w PPK pracowników największych firm. – Oczekiwania w momencie projektowania zmiany były wyższe – i ich autorów, i moje. Wydawało się, że wygra logika, że to się opłaca przeciętnemu uczestnikowi z powodu dopłaty do jego składki także pracodawcy i państwa. Ciężko osiągnąć na rynku zwrot porównywalny z PPK. Po drugie wypisanie się z programu wymaga pewnego wysiłku, dlatego liczyliśmy się z partycypacją na poziomie dwóch trzecich uprawnionych – podkreśla Piotr Bielski. Ostatecznie do PPK zapisało się ponad 1,1 mln pracowników spośród około 2,9 mln pracujących w największych firmach, które uruchomiły plany. W tym przypadku partycypacja wyniosła, jak wylicza Polski Fundusz Rozwoju, 39 proc. Ale PFR dolicza do tego jeszcze pracowników firm, które wprawdzie PPK nie uruchomiły, ale w ciągu ostatniego roku ruszyły z alternatywną formą, czyli pracowniczym programem emerytalnym.
Wówczas łącznie w ciągu roku do pracowniczych form oszczędzania przystąpiło 1,3 mln spośród 3,1 mln pracowników, co podbija partycypację w PPK i PPE do 41 proc. – To nie jest zły wynik, zwłaszcza biorąc pod uwagę kontekst OFE czy negatywne opinie o rynku kapitałowym. Tym bardziej że w pierwszej fali PPK nie ma sektora publicznego, który automatycznie miałby wyższą partycypację. Tak było w Wielkiej Brytanii, a to wytwarza wzór zachowań, co zwiększa szanse na wyższe uczestnictwo w programie w przyszłości. Ważne, by sprawdzili, dlaczego się nie zapisują – podkreśla Maciej Bukowski, prezes WiseEuropa.
Na pewno jednym z wniosków zarówno z sondażu, jak i wyników partycypacji może być oczekiwanie zmian prawnych. – Zbyt częste zmiany regulacji negatywnie wpływają na postrzeganie i przewidywalność rozwiązań emerytalnych, a więc także na decyzje ludzi dotyczące długoterminowego oszczędzania z wykorzystaniem PPK czy PPE. Wszelkie rozwiązania prawne, które zapewnią stabilność, np. przez wpisanie do konstytucji wymogu większości kwalifikowanej przy zmianach emerytalnych, powinny być pozytywnie odbierane przez społeczeństwo i radykalnie zwiększyć pewność i zaufanie do systemu – mówi szef PFR Paweł Borys.
PFR zauważył, że chętniej udział w programie brali pracownicy firm z kapitałem zagranicznym, co Fundusz tłumaczy faktem, że zarobki są w nich na ogół wyższe. Większa jest także znajomość systemów pracowniczych z innych krajów, przez co wdrażanie PPK idzie płynniej. Z kolei partycypacja w spółkach z udziałem Skarbu Państwa jest nieco poniżej przeciętej. Choć tu swoją rolę gra – jak przyznali autorzy programu – słabszy wynik w górnictwie. Odmienny system emerytalny w tym sektorze powoduje, że motywacja do zapisów do PPK, w którym można odebrać oszczędności po ukończeniu 60. roku życia, jest słabsza. Po drugie PPK gorzej się przyjmują w firmach, gdzie jest duży udział pracowników zatrudnionych na umowy terminowe. Lepsza sytuacja na rynku pracy i upowszechnianie umów długoterminowych powinny sprzyjać zwiększeniu partycypacji. Wreszcie do przemyślenia autorzy mają fakt, że wśród tych, którzy zostali w PPK, 55 proc. to kobiety, a 45 proc. mężczyźni.
Dla autorów zmian istotne jest to, że to dopiero początek drogi. Od stycznia dołączą mniejsze firmy, choć cały proces będzie trwał do przyszłego roku. – Zakładamy, że to pierwszy krok w rewolucji oszczędzania. Chodzi o to, by PPK stały się w firmach standardem jak opieka medyczna czy komputer dla pracownika – podkreślał Paweł Borys. Od stycznia rusza kolejna kampania reklamowa skierowana zarówno do tych, którzy uzyskają od nowego roku możliwość przystąpienia do planu, jak i do tych 60 proc. w największych firmach, którzy zostali poza nim. – Z programem trzeba dotrzeć pod strzechy. Najważniejsze, by pracownicy wiedzieli o nim i mieli do niego zaufanie – podkreśla Marcin Duma z IBRiS. Długofalowo atutami PPK dla pracownika są: wysoka stopa zwrotu z powodu dopłat do jego składki pracodawcy i budżetu oraz niskie koszty. Maksymalnie mogą wynieść 0,6 proc. oszczędności. Ale średnia z podpisanych właśnie umów jest znacząco niższa i wyniosła 0,37 proc.

>>> Czytaj też: Zatęsknimy za Ukraińcami. Rok 2020 na rynku pracy będzie przełomowy