Deficyt budżetowy USA wyniesie w 2020 roku 1 bln dol. – ogłosiło w środę Biuro Budżetowe Kongresu. To duża okrągła liczba, która martwi zarówno Demokratów jak i Republikanów postrzegających ją jako oznakę nadchodzącej budżetowej katastrofy.

Nie powinno. W obecnym światowym środowisku finansowym przekroczenie deficytu na poziomie biliona dolarów może w rzeczywistości zmniejszać prawdopodobieństwo powstania poważnego kryzysu gospodarczego. Tak naprawdę jednym z głównych powodów, dla których globalna gospodarka była tak niestabilna w ostatniej dekadzie, jest to, że duże wolnorynkowe kraje jak tylko mogły, unikały zaciągania pożyczek.

Biuro Budżetowe Kongresu (CBO) szacuje w swoim raporcie, że zwiększenie wydatków spowoduje pogłębienie długu publicznego w ciągu najbliższych 10 lat o około 1,9 bln dol., natomiast spadek dochodów podatkowych powiększy go o kolejne 300 mld. dol. Skumulowany deficyt wzrośnie więc w ciągu następnej dekady z 12,3 do 14,5 bln dol.

Jednakże (i tutaj sytuacja zaczyna się robić dziwna) wzrost ten jest częściowo równoważony redukcją prognozowanych kosztów odsetkowych o 1,3 bln dol., co sprawia, że całkowity dług szacuje się na 13,2 bln dol. Oznacza to, że CBO oczekuje, że rząd zwiększy wydatki finansowane długiem o około 2 bln dol., natomiast zmniejszy się kwota odsetek, które płaci od całkowitego zadłużenia.

Reklama

Jak to jest możliwe? Po części powodem jest to, że CBO notorycznie przecenia wartość odsetek, którą rząd będzie musiał zapłacić od zadłużenia. Stopy procentowe zostały obniżone od momentu ostatnich szacunków, nie wzrosły też zgodnie z przewidywaniami, a nowe szacunki zostały odpowiednio skorygowane.

Jednak głównym wyjaśnieniem obniżenia kosztów pożyczania jest globalny niedobór bezpiecznych aktywów.

Populacje rozwiniętych krajów całego świata starzeją się, więc szukają dla swoich pieniędzy coraz bezpieczniejszych i stabilniejszych inwestycji. Prawie zawsze są to rządowe obligacje. W tym samym czasie gospodarki wschodzące chcą zapewnić zagranicznych inwestorów o własnej dobrej kondycji gospodarczej, więc gromadzą duże rezerwy amerykańskich obligacji skarbowych. Międzynarodowe korporacje kupują obligacje, bo przynoszą one im zysk, jeszcze zanim znajdą nowe sposoby alternatywnego inwestowania.

Podsumowując: świat tonie w oszczędnościach i szuka bezpiecznego miejsca do ich przechowywania. Obligacje rządowe bogatych wolnorynkowych demokracji są jednymi z niewielu aktywów, które spełniają to kryterium. W rezultacie tego rząd USA może pożyczać coraz więcej pieniędzy i płacić znacznie niższe odsetki niż przewidują tradycyjne modele (ekonomiczne – przyp. red.).

Niedobór bezpiecznych aktywów coraz bardziej zagraża globalnej finansowej stabilności w inny sposób: zachęca inżynierów finansowych do tworzenia produktów, które są według nich przekazu niemalże tak samo bezpieczne jak obligacje skarbowe USA. Ostatnim razem, na początku poprzedniej dekady, wymyślili oni sposób na pakowanie i przepakowywanie kredytów mieszkaniowych typu subprime w obligacje, które modele komputerowe klasyfikowały jako tak samo bezpieczne, jak te emitowane przez Fannie Mae oraz Freddie’go Maca (powszechnie stosowane określenia dla przedsiębiorstw dotowanych przez rząd USA, które udzielają poręczeń na kredyty hipoteczne, czyli Federal National Mortgage Association oraz Federal Home Loan Mortgage Corporation – przyp. red.). Firmy finansowe sprzedały je później inwestorom desperacko poszukującym pozornie bezpiecznych aktywów. Ten napływ kapitału napędził emisję produktów opartych o kredyty typu subprime na ogromną skalę. Reszta jest historią.

Równie nieprzewidywalne stały się tradycyjne aktywa. Jeśli, powiedzmy, chiński rynek papierów wartościowych pozostaje stabilny przez kilka lat, to wygląda coraz bezpieczniej. To przyciąga inwestorów, co podnosi ceny, sprawiając że inwestycja zaczyna wyglądać jeszcze bezpieczniej. Niestety proces ten działa również odwrotnie (co odkryli inwestorzy, gdy wartość chińskich aktywów gwałtownie spadła w 2015 roku). Inwestorzy mogą znowu zacząć ostrożnie podchodzić do Chin, ale polowanie na bezpieczne aktywa trwa, zagrażając jednocześnie globalnej równowadze.

Ta fundamentalna niestabilność sprawia, że nawet niewielkie globalne spowolnienie gospodarcze jest niebezpieczne. Banki centralne będą próbowały stymulować gospodarkę obniżając stopy procentowe, co będzie miało na celu przyciągnięcie inwestorów z sektora prywatnego. Jednak oprocentowanie obligacji skarbowych jest obecnie blisko rekordowo niskich poziomów. Jednocześnie inwestorzy są coraz bardziej ostrożni wobec aktywów z sektora prywatnego, które mają „bańkowy” charakter. Skutki? Oszczędności rosną, a światowa gospodarka wchodzi w długą recesję podobną do poprzedniej.

Jest to sprzeczne z intuicją, ale rządy wolnorynkowych demokracji mogą ograniczyć ryzyko rozwoju kryzysu, zadłużając się i emitując większą liczbę obligacji. Wywołałoby to w długim terminie wzrost presji na podniesienie stóp procentowych, co dałoby bankom centralnym finansową dźwignię do walki z recesją. Mogłoby to zmniejszyć także niedobór bezpiecznych aktywów, co osłabiłoby proces narastania rynkowej „bańki”, zwiększając skłonność inwestorów do przetrzymywania tych aktywów nawet w trakcie recesji. Wszystkie te skutki obniżyłyby prawdopodobieństwo utrzymania się długiej recesji i powolnego ożywienia.

Stany Zjednoczone są niestety jedynym dużym rozwiniętym krajem, który zwiększa swój deficyt. Niemcy mają nadwyżkę, reszta Europy zbliża się do zrównoważenia budżetu, natomiast Japonia planuje zwiększyć podatki od sprzedaży, aby zredukować i tak już spadający deficyt.

Oznacza to, że USA są największym na świecie dostawcą bezpiecznych rządowych obligacji. Na szczęście prezydent Donald Trump wydaje się być zupełnie szczęśliwy z powodu rosnącego zadłużenia. Ale USA nie zawsze będą tak uczynne. Reszta rozwiniętego świata, a Niemcy w szczególności, powinna podążyć za przykładem USA i utemperować zapał do równoważenia budżetu. Może to zwiększyć nieznacznie wewnętrzne ryzyka – rządy mogą zostać zmuszone do podniesienia podatków albo późniejszego obcięcia wydatków – ale zmniejszy zagrożenia dla globalnej gospodarki. W dzisiejszym świecie żaden kraj nie jest bezpieczny, jeśli światowa gospodarka jest niestabilna.

>>> Polecamy: Nadchodząca niemiecka recesja uderzy w polską gospodarkę? [WYWIAD]