Spadek urodzeń jest duży. Przy zmniejszającej się liczbie kobiet w wieku rozrodczym powinien wynieść ok. 3 proc. To już wręcz tąpnięcie – ocenia prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego. Jego zdaniem prawdopodobnie program 500 plus przestał już wpływać na decyzje prokreacyjne Polaków. Ci, którzy zdecydowali się pod jego wpływem na pierwsze lub kolejne dziecko, doczekali się potomstwa we wcześniejszych latach.
– Można się spodziewać, że w całym roku urodzi się 370–375 tys. dzieci – uważa prof. Szukalski. Jeśli sprawdzi się ta prognoza, będzie to najmniejsza liczba od czterech lat. Utrwalać się więc będzie niekorzystna sytuacja demograficzna. Byłaby ona dobra, gdyby na 100 kobiet w wieku rozrodczym przychodziło na świat 210–215 dzieci. Aby uzyskać taki wskaźnik, musiałoby się urodzić w ciągu roku ok. 580 tys. pociech. Jednak nikt tego nie przewiduje ani w bliższej, ani w dalszej perspektywie.
Według GUS w pierwszych sześciu miesiącach tego roku zmarło ok. 210 tys. osób – o ponad 5 tys. mniej niż przed rokiem. To oznacza, że w pierwszym półroczu odnotowany został ubytek naturalny (różnica między liczbą urodzeń żywych i liczbą zgonów) wynoszący ok. 28 tys. W rezultacie po uwzględnieniu także salda migracji zagranicznych na pobyt stały, które było dodatnie, liczba ludności naszego kraju zmniejszyła się o ponad 25 tys. w porównaniu z końcem ubiegłego roku i wyniosła ok. 38 mln 386 tys.
Z danych GUS wynika również, że w pierwszym półroczu na ślubnym kobiercu stanęło 66,5 tys. par – o ponad 4 tys. mniej niż przed rokiem. – Spadek liczby zawartych małżeństw może się wiązać ze wzrostem wykształcenia młodych ludzi. Wielu z nich odkłada sformalizowanie związków, bo koncentruje się najpierw na zdobyciu odpowiedniej pozycji zawodowej – twierdzi prof. Henryk Domański z PAN.
Reklama
Natomiast liczba rozwodów była w pierwszym półroczu podobna jak przed rokiem i wyniosła 34 tys.