Nie rozważałem podania się do dymisji, do końca kadencji został rok, dwa miesiące i jeden dzień - powiedział w poniedziałkowym wywiadzie Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Zapowiedział wydanie do środy stanowiska w sprawie rekrutacji do szkół średnich.

Bodnar pytany w TVN24, czy w po swojej interwencji ws. okoliczności zatrzymania podejrzanego o zabójstwo 10-letniej Kristiny z Mrowin "dla świętego spokoju" nie powinien zrezygnować, powiedział, że nie wie, czyj "święty spokój" miałby przez to zostać zachowany - jego osobiście, czy obywateli.

"Kilka dni wcześniej, kiedy zostały wykorzystane informacje z mojego życia prywatnego do zaatakowania mnie (...) mogłem się zastanawiać rzeczywiście, co ten +święty spokój+ ma oznaczać" - powiedział. Zaznaczył, że w tej sprawie z pozwem wystąpi jego była żona.

Zapewnił, że ponownie postąpiłby tak samo, uznając środki zastosowane przy zatrzymaniu i upublicznienie wizerunku osoby podejrzanej za nieadekwatne.

"Moja interwencja była oparta na bardzo konkretnej ocenie zastosowania środków przymusu bezpośredniego oraz upublicznienia wizerunku osoby podejrzanej. "Naprawdę, jeśli było tam dziesięciu funkcjonariuszy, nie było konieczności stosowania kajdanków zespolonych, a do tego jeszcze upubliczniania wizerunku" - ocenił.

Reklama

Pytany, czy nie trzeba było w tej sprawie najpierw poprosić policję o wyjaśnienia, a potem wystąpić ze stanowiskiem przypomniał, że wszystko w tej sprawie zostało przez policję upublicznione w telewizji, we wszystkich możliwych wydaniach. Zaznaczył też, że liczyła się szybkość reakcji w tej sprawie.

Bodnar powiedział, że podjął postępowanie wyjaśniające w sprawie zwolnionego z IKEI pracownika - wysłał prośbę o informację o stanowiskach Państwowej Inspekcji Pracy i firmy, choć zaznaczył, że w przypadku podmiotów prywatnych ma ograniczone możliwości działania. Jego zdaniem jest za wcześnie, żeby mówić, kto ma rację w tym sporze.

Przypomniał, że kodeks pracy zabrania dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, ale też ze względu na wyznanie. Pracodawca ma też - zgodnie z kodeksem tworzyć środowisko wolne od dyskryminacji - przypomniał. "Teraz pozostaje wyjaśnić, czy faktycznie dopuszczalne jest, jeżeli chodzi o funkcjonowanie każdej firmy, każdego przedsiębiorcy to, że jeden z pracowników może wysyłać tego typu maile" - ocenił.

"Mamy zasadę, która mówi o tym, że pracodawca ma obowiązek tworzyć środowisko wolne od dyskryminacji, także dyskryminacji ze względu na orientację seksualną" - powtórzył pytany, czy IKEA miała prawo wysyłać pracownikom maile w sprawach tolerancji dla środowisk LGBT. "Słowo +orientacja seksualna+, czy to się komuś podoba, czy nie, znajduje się w naszym kodeksie pracy" - dodał.

Pytany o oświadczenie Rady ds. Apostolstwa Świeckich Konferencji Episkopatu Polski po zwolnieniu pracownika przez firmę podkreśli, że zapisano w nim, iż to przykład apostolstwa świeckich, który zasługuje na pochwałę. "Jeśli spojrzymy do najnowszego nauczania Kościoła katolickiego, to ono idzie w trochę innym kierunku - raczej okazywania szacunku i wsparcia dla osób nieheteronormatywnych" - powiedział.

Zastanawiał się, jakie podejście do tego zdarzenia mają inne rady w ramach KEP, czy inni hierarchowie - "arcybiskup Polak, arcybiskup Gądecki, arcybiskup Ryś, Czaja i kilku innych hierarchów, którzy - mam wrażenie - mają zupełnie inne podejście do tej sprawy. "Oczekiwałbym, że oni się też wypowiedzą w tej kwestii" - dodał.

Bodnar pytany o sytuację z rekrutacją do szkół średnich ocenił, że od początku wiadomo było, że będzie problem z kumulacją roczników i to Ministerstwo Edukacji Narodowej powinno było rozwiązać tę sprawę i jest za nią odpowiedzialne.

Zapowiedział, że przygotuje wystąpienie w tej sprawie przekazując swój pogląd na problem. "Wydaje mi się, że najlepiej będzie, żeby MEN wspólnie z największymi samorządami usiadło wreszcie do stołu i zastanowił się, co zrobić z tymi setkami osób, które są pozostawione w poszczególnych miastach bez miejsca w liceum" - powiedział.

Według niego, droga odwołań od braku miejsc w szkołach poprzez sąd byłaby długotrwała i nieefektywna, gdy za niecałe dwa miesiące trzeba rozpocząć edukację. "Trzeba jakoś kreatywnie do tego podejść, nie wiem, w jaki sposób te szkoły poszerzyć, żeby te miejsca się w szkołach znalazły" - ocenił. Zapewnił, że swoje stanowisko przygotuje najpóźniej w środę.

Bodnar powiedział, że zgadza się z tezą, że sędziowie i prokuratorzy są szykanowani w Polsce. Według niego, przeniesienie prokuratora Krasonia z Krakowa do Wrocławia, mimo że zgodne z obecnym prawem, powinno odbyć się nie z dnia na dzień, ale z daniem czasu na uregulowanie swoich osobistych spraw.

"Akurat prokurator Krasoń opiekuje się dwójką starszych rodziców, którzy są pod jego opieką" - powiedział. Przypomniał, że konsekwencja braku zgody na decyzję o przeniesieniu byłoby wyrzucenie z zawodu i to z "wilczym biletem".

Przypomniał, że w 2016 roku został wydany raport Komisji Weneckiej na temat prokuratury, który wskazał, że cała struktura i różnego rodzaju uprawnienia Prokuratora Generalnego są sprzeczne ze standardami praworządności.

"Nikt się kompletnie tym raportem nie przejął i żyjemy w sytuacji, kiedy prokuratura stała się strukturą upolitycznioną, z różnymi mechanizmami degradowania i dyscyplinowania wewnętrznego prokuratorów, które nie odpowiadają standardom normalnego funkcjonowania państwa i teraz oglądamy tego konsekwencje" - ocenił Bodnar w wywiadzie dla TVN24.

>>> Czytaj też: PiS szykuje nową odsłonę programu politycznego. To oznacza duży wzrost wydatków