"Zaczęło się w Sejmie, gdzie pozbawiono nasz klub stanowiska wicemarszałka, potem nie wpuszczono naszego przedstawiciela do komisji do spraw służb specjalnych. [...]. To ja pytam, jak moglibyśmy uwierzyć, że PiS naprawdę chciałby pójść z PSL?". Z Eugeniuszem Kłopotkiem rozmawia Robert Mazurek.

Dzwoni prezes PSL i pyta: „Gienek, co dalej?”.

Akurat nie pojawiłem się na ostatniej Radzie Naczelnej, bo nie chciałem psuć kolegom samopoczucia.

Mają tak dobre samopoczucie?

Oni tak, tymczasem sytuacja jest nadzwyczajna. Polskie Stronnictwo Ludowe jest w dużym kryzysie.

Reklama

I co z tym zrobić?

Jesienią powinniśmy pójść do boju pod własnym, zielonym sztandarem. Koniec, kropka.

Waldemar Pawlak na posiedzeniu władz był i wzywał – cytuję – by mieć „kręgosłup i jaja”.

Kolega Waldemar chce poruszyć sumienia ludowców, obudzić ich. Dziś jesteśmy w dużo gorszej sytuacji niż w lutym, kiedy decydowaliśmy, czy idziemy do wyborów w Koalicji Europejskiej, czy sami.

Pan wtedy przegrał.

Tak, optowałem za tym, by pójść samodzielnie, przynajmniej byśmy się sprawdzili.

I położyli 124-letnią partię do grobu.

Wybory do Parlamentu Europejskiego to nie ta ranga, by decydować o losie partii, dla nas najważniejsze są wybory do Sejmu. Trzeba było iść jako PSL, przynajmniej wiedzielibyśmy, na czym stoimy, jaka jest nasza realna siła.

Marna.

Ale projekt pod nazwą Koalicja Europejska też się nie sprawdził.

>>> CAŁY WYWIAD W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP