Od 260 do nawet 500 zł miesięcznie wynosi świadczenie przyznawane przez samorządy rodzicom, których dzieci nie dostały się do publicznego żłobka.
W ciągu ostatnich trzech lat dzięki rządowemu dofinansowaniu przybyło 100 tys. miejsc w żłobkach i klubach dziecięcych. I chociaż sytuacja jest coraz lepsza, to wciąż wielu rodziców ma problemy ze znalezieniem wolnego miejsca w placówce. Dotyczy to zwłaszcza żłobków samorządowych, których jest zdecydowanie mniej niż prywatnych, a przez rodziców są wybierane w pierwszej kolejności, z uwagi na to, że są tańsze. Z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że średnia miesięczna opłata ponoszona za pobyt dziecka w gminnym żłobku jest o 419 zł niższa niż w prywatnym. W związku z tym niektóre gminy, które nie mają dostatecznej liczby własnych placówek, decydują się na wprowadzanie specjalnych świadczeń – bonów, które pozwalają częściowo pokryć koszt czesnego w niepublicznym żłobku.

Praca i podatki

Jednym z samorządów, który postawił na takie rozwiązanie, jest Płock.
Reklama
– Mamy cztery żłobki, w których łącznie są 322 miejsca, ale to nie zaspokaja w pełni potrzeb. Dlatego chcemy wesprzeć bonem te rodziny, dla których ich zabrakło – mówi Alina Boczkowska z Urzędu Miasta w Płocku.
Dodaje, że świadczenie, które obowiązuje od marca, wynosi 260 zł miesięcznie, a miasto w tym roku przeznaczy na ten cel prawie 0,5 mln zł.
Uzyskanie bonu jest uzależnione od spełnienia warunków, które są określone w uchwale radnych. Wśród nich jest kryterium dochodowe, które zostało ustalone na poziomie 365 proc. progu obowiązującego w pomocy społecznej i wynosi 1927,20 zł. Dodatkowo wymagane jest, aby rodzice mieszkali na terenie miasta, rozliczali się w nim z podatku dochodowego oraz wnosili opłatę za śmieci. Wreszcie bon może zostać przyznany, jeśli rodzice są zatrudnieni lub wykonują inną pracę zarobkową. Nie mogą też przebywać na urlopie wychowawczym. Co do zasady bon żłobkowy będzie w Płocku wypłacany od stycznia do czerwca oraz od września do grudnia danego roku.
– Uzyskanie świadczenia nie wymaga złożenia żadnego wniosku. Wystarczy, że rodzic zgłosi się do pracownika socjalnego właściwego dla miejsca jego zamieszkania – wskazuje Alina Boczkowska.
Innym samorządem, w którym rodzice już od kilku lat mogą liczyć na podobne wsparcie, jest Szczecin. Bon opiekuńczy jest tam przyznawany osobom, których dziecko korzysta z usług prywatnego żłobka, klubu dziecięcego, dziennego opiekuna, a nawet wtedy, gdy maluchem zajmuje się legalnie zatrudniona niania. Świadczenie wynosi 500 zł miesięcznie i również jest uzależnione od kryterium dochodowego, które w przypadku rodzin z jednym dzieckiem wynosi 1952,75 zł, a dla mających na wychowaniu dwoje potomków – 2230,20 zł. W przypadku opiekunów z trojgiem i większą liczbą dzieci bon jest przyznawany niezależnie od wysokości dochodów.
– Obecnie z tej formy pomocy korzystają 463 rodziny, a świadczenie zostało przyznane na 475 dzieci – informuje Maciej Homis, rzecznik Szczecińskiego Centrum Świadczeń.
W 2018 r. miasto wydało na bony 2,6 mln zł, a w tym roku koszty te wzrosną do ok. 6,5 mln zł. Jest to związane ze zmianą zasad jego przyznawania, w tym głównie rozszerzeniem grona beneficjentów o rodziny z jednym dzieckiem.
Od kwietnia 2018 r. bon żłobkowy obowiązuje również w Serocku, w którym nie działa żadna samorządowa placówka opieki.
– Świadczenie wynosi 300 zł miesięcznie i jest wypłacane od ukończenia przez dziecko 20. tygodnia życia do jego trzecich urodzin – informuje Anna Orłowska, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Serocku.
Dodaje, że zgodnie z uchwałą podjętą przez radnych uzyskanie bonu nie jest uwarunkowane spełnianiem kryterium dochodowego. Rodzice muszą jedynie mieszkać i opłacać podatki na terenie gminy, pracować oraz nie mogą być dłużnikami samorządu. Świadczenie jest zaś przyznawane na czas trwania roku szkolnego.
Wynoszący 300 zł bon jest też przyznawany opiekunom w Markach. O 100 zł wyższe świadczenie jest wypłacane w Warszawie.

Alternatywna dotacja

Są też i takie samorządy, które wprawdzie nie mają i nie zamierzają wprowadzać bonu żłobkowego, ale starają się w inny sposób wpływać na to, aby korzystanie z prywatnej opieki było dla rodziców tańsze. Chodzi o dotacje, które przekazują właścicielom placówek dla maluchów na podstawie art. 60 ustawy o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 409). Takie dofinansowanie jest wypłacane np. w Bydgoszczy.
– Wysokość dotacji wynosi 400 zł miesięcznie na dziecko, a gdy ma orzeczenie o niepełnosprawności, jest wyższe o 100 zł – wylicza Marta Stachowiak, rzecznik UM w Bydgoszczy.
Takie same stawki obowiązują w Toruniu, z kolei w Opolu dotacja sięga 650 zł miesięcznie.
– Dzięki dofinansowaniu opłaty ponoszone przez rodziców w placówkach niepublicznych kształtują się na porównywalnym poziomie jak w tych prowadzonych przez miasto – zapewnia Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik UM w Opolu.
Jednak w praktyce spowodowanie, że właściciel prywatnej placówki, który otrzyma dotację, faktycznie obniży kwotę opłaty ponoszonej przez rodziców, nie jest takie proste. Przekonały się o tym Katowice. Radni tego miasta podjęli w ubiegłym roku uchwałę podwyższającą dotację na dziecko z 400 zł do 600 zł przy zastrzeżeniu, że maksymalna opłata, jaką będzie wnosił rodzic posyłający malucha do prywatnego żłobka, nie przekroczy 300 zł. Ten warunek został zakwestionowany przez regionalną izbę obrachunkową jako sprzeczny z przepisami ustawy. Katowice odwołały się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, ale skarga została odrzucona. Miasto złożyło więc kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego (rozprawa jeszcze się nie odbyła).