Świadek, który w przeszłości sprawował m.in. funkcję dyrektora delegatury stołecznej ABW, przekazał, że o sprawie Amber Gold został poinformowany w maju 2012 r. "Spotkałem się z jednym z dyrektorów delegatury gdańskiej(...). Zostałem poinformowany o zaistnieniu prawdopodobnie dużego oszustwa związanego z wpłacaniem przez obywateli pieniędzy na lokaty, które miały być zabezpieczone złotem i tego złota nie było" - wskazał.

Dodał, że poradził dyrektorowi delegatury gdańskiej ABW, aby ten bezwzględnie współpracował ws. Amber Gold z pionem procesowym, czyli z departamentem postępowań karnych. "Ewidentnie sprawa należała do pionu procesowego. Chodzi o to, aby materiał został oceniony przez procesowców, aby materiał został przekazany prokuratorowi" - wyjaśnił świadek.

Pytany przez przewodniczącą komisji Małgorzatę Wassermann (PiS), jakie czynności ws. Amber Gold wykonywała podległa mu jednostka ABW, powiedział, że m.in. wydał polecenie wszczęcia teczki nadzoru indywidualnego.

Dodał też, że ws. Amber Gold dyrektor kierunkowy jego jednostki "rozpoczął działania grupy, która pracowała w świecie przestępczym". "Pracowaliśmy nad analizą kryminalną łącząc zdarzenia i fakty w logiczną całość. Inicjatorem grupy był mój dyrektor kierunkowy. Zgodę na to wydało kierownictwo agencji" - zaznaczył

Reklama

Świadek podkreślił, że był informowany o "najważniejszych rzeczach" związanych z pracą grupy, jednak nie pamiętał konkretnych wyników pracy tej jednostki. Pytany, czy grupa ustaliła istnienie mafii na terenie Gdańska, powiedział, że "pewne relacje zostały zarysowane przez te prace".

Funkcjonariusz ABW poinformował też, że grupa zakończyła pracę w efekcie reorganizacji pod koniec 2012 r. "Decyzja o zakończeniu pracy grupy została podjęta przez zastępcę szefa agencji ministra Dariusza Łuczaka. Było to wspólnie dyskutowane w oparciu o przedstawione przeze mnie informacje" - oświadczył.

Pytany, jaki był konkretny powód zakończenia pracy grupy ws. Amber Gold, wskazał, że "na tym etapie wydawało się, że jest to wystarczający stan wiedzy". Dodał też, że jednym z głównych powodów zamknięcia grupy była reorganizacja. "Czyli powstanie jednego dużego pionu operacyjnego. Z trzech jednostek operacyjnych powstał jeden duży pion operacyjny. Tu chodziło o nowe zadania, o kwestie związane z zmianami kadrowymi" - zaznaczył.

Świadek dodał, że "gdyby była wola kierownictwa ABW to praca grupy byłaby kontynuowana".

Inny funkcjonariusz ABW zeznający przed komisją we wtorek, twierdził, że decyzja o zaprzestaniu działań ws. Amber Gold zapadła poza ABW. Według niego, że decyzja o przerwaniu działań ABW była dla funkcjonariuszy "dużym zaskoczeniem".

Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski (PiS) dopytywał w środę, czy zdaniem świadka, możliwe jest powiązanie osób z Amber Gold z obcymi służbami specjalnymi. Świadek zeznał, że ABW "nie stwierdziła takich powiązań", a przynajmniej - jak wyjaśnił - "nie są mu znane".

"Nigdy nie spotkałem się z taką opinią, że możemy tutaj mieć do czynienia z kwestiami kontrwywiadowczymi" - zaznaczył świadek. Przypomniał, że 1 lipca 2012 r. "nastąpiła integracja trzech wydziałów kierunkowych w Gdańsku w jeden wydział operacyjny - czyli także kwestii kontrwywiadowczych". "Naczelnicy mieli dostęp na każdym kierunku do tej wiedzy, oceniali ten materiał i ja nie przypominam sobie, żeby zgłaszane były tutaj wątpliwości co do tego" - wyjaśnił.

Dopytywany zaznaczył, że nie analizował zagranicznych połączeń telefonicznych Marcina P. Zastrzegł, że nigdy nie można jednoznacznie wykluczyć powiązań danej sprawy z obcymi służbami. "Nigdy nie można tak ostro się wypowiadać w tych kwestiach (...). Według mojej wiedzy, nie było takich historii" - stwierdził.

Zapytany przez posła PO Krzysztofa Brejzę, czy rozmawiał z płk. Gawryszewskim o sprawie tzw. sieci trójmiejskiej, świadek przyznał, że w 2013 r. "rozmawiał na tematy związane z wyjaśnieniem roli pewnych biznesmenów sprawujących funkcję w spółkach skarbu państwa, którzy mieli styk z półświatkiem".

"Nie pamiętam wyników pracy tej grupy (badającej tzw. siatkę trójmiejską - PAP), natomiast zakładam, że znaleźli się tam jacyś politycy. To jest charakterystyczne dla tego typu tworów (...) tych układów paramafijnych. Charakterystyka tego typu struktur powinna dotyczyć, czy dotyczy generalnie, wszystkich większych aglomeracji" - ocenił świadek. Dodał, że dzieje się tak, ponieważ "są tam pieniądze i możliwości".

Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.

Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. (PAP)

autorzy: Mateusz Mikowski, Iwona Żurek