B. dyrektor Centrum Analiz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego powiedział w środę przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold, że pierwszą styczność ze sprawą Amber Gold mógł mieć w kwietniu 2012 r. Jak zaznaczył wpłynęła wtedy z Ministerstwa Finansów informacja związana z tym, że "Amber Gold wszedł w biznes lotniczy związany z liniami OLT". Ta informacja - dodał - została zgodnie z właściwością przekazana do delegatury stołecznej ABW.

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) powiedziała, że 19 kwietnia 2012 r. do ABW, konkretnie do niego, jako ówczesnego szefa Centrum Analiz, wpłynęło zapytanie z resortu finansów od Generalnego Inspektora Informacji Finansowej, czy w zainteresowaniu Agencji pozostaje Marcin P., Amber Gold i linii lotniczych OLT Express.

Zapytany, czy sobie to przypomina, i czy to jest ta informacja ze strony resortu, o której mówił, Kowal potwierdził. Powtórzył, że przekazał to do delegatury stołecznej ABW i że "zadna odpowiedź z pozycji centrali na to zapytanie nie była udzielana". Natomiast - dodał - zgodnie z tym co pamięta, miał spotkanie "z dyrektorem w Ministerstwie Finansów, w sensie uszczegółowiającym, ponieważ Agencja prawnie miała ograniczone możliwości udzielania odpowiedzi na takiego typu zapytania".

Dopytywany, czy w takim razie on udzielał odpowiedzi na zapytanie z MF, czy też przekazał sprawę do delegatury stołecznej ABW, powtórzył, że przekazał to do delegatury stołecznej. Wassermann zapytała czego w takim razie dotyczyła jego rozmowa z przedstawicielem MF.

Reklama

Kowal odpowiedział, że w pierwszym etapie, gdy wypłynęło pismo, rozmawiał z, o ile dobrze pamięta, "zastępcą dyrektora Robertem Świderskim" o tym, jakie są przesłanki przekazania pisma i uzyskał odpowiedź, że "celem informacyjnym dla Agencji" i po sprawdzeniu w kompetencji której delegatury będzie to leżało, on przekazał to do delegatury stołecznej.

Wassermann zaznaczyła, że z pisma wynika, że nie była to informacja tylko zapytanie i że on nie udzielił na nie odpowiedzi, "zlekceważył Ministerstwo Finansów". "Nie, przekazałem do realizacji do delegatury stołecznej" - odpowiedział Kowal.

Zapytany, czy podpisywał jakiekolwiek pismo, by nie udzielać odpowiedzi na zapytanie GIIF, czy ABW interesuje się Marcinem P., Abmer Gold, OLT, świadek odpowiedział: "Pisma nie kojarzę, natomiast mogła być moja dekretacja, że z uwagi na ustalenia, czyli, że przekazuję celem wykorzystania tych informacji oraz (z uwagi na) ograniczenia prawne, że nie udzielamy odpowiedzi".

Dopytywany co oznacza, że przekazał pismo do delegatury stołecznej "celem dalszej realizacji", odpowiedział, że "delegatura stołeczna miała obowiązek rozpoznać ten przedmiot w porozumieniu z GIIF, albo innymi metodami pracy". Na pytanie, czy zrobił adnotację, by nie udzielać odpowiedzi na zapytanie GIIF, Kowal odpowiedział: "tak, na piśmie jest adnotacja".

Szefowa komisji zapytała więc dlaczego polecił delegaturze stołecznej nie odpowiadać na pytanie resortu, a jednocześnie zlecił tej delegaturze, by podjęła współpracę z GIIF. Kowal odpowiedział, że ponieważ dotyczyło to spółki - OLT - która funkcjonowała na terenie delegtury stołecznej, delegatura ta otrzymała materiał z GIIF i siłą rzeczy powinna się tym tematem zająć.

Dopytywany o swą adnotację na piśmie do delegatury stołecznej, by nie odpowiadać na zapytanie GIIF, wyjaśniał, że "z dyrektorem Świderskim" ustalił, iż pismo z MF, "to jest tylko informacja dla Agencji i że nie oczekują (przekazujący pismo) odpowiedzi na swoje pytanie". Zaznaczył też, że "ABW nie ma narzędzi prawnych, aby udzielać tego typu odpowiedzi".

Kowal mówił też podczas przesłuchania przed komisją śledczą, że prace analityczne dot. Amber Gold zlecała Centrum Analiz delegatura ABW w Gdańsku. "Analizy (...) przygotowywaliśmy na zlecenie Gdańska. To Gdańsk wskazywał nam, jaki obszar tej analizy oczekuje. I nie potrafię powiedzieć, czy działo się tak na polecenie prokuratury, czy z własnej inicjatywy. I my opieraliśmy się na plikach, które posiadaliśmy, które otrzymaliśmy, i tego typu analiza była przygotowywana" - powiedział Kowal.

Tłumaczył też, że działania Centrum Analiz ABW latem 2012 r. koncentrowały się głównie na technicznej analizie plików. Centrum - jak mówił - otrzymało zlecenie wykonania analizy przepływów finansowych w Amber Gold. "Było kilkanaście analiz ws. Amber Gold.(...) Pracowaliśmy nad tym ok. półtora roku, a tempo i zakres tych analiz był inicjowany przez delegaturę w Gdańsku" - dodał.

Kowal pytany o wyniki analiz powiedział, że wpływy na rzecz Amber Gold oszacowano na ok. 900 mln zł. "Wypływy zostały podzielone na trzy bloki. Jedna trzecia z nich to zwracanie klientom pieniędzy z wpłat na lokaty. Jedna trzecia to było przekazanie środków na OLT, a reszta została przeznaczona na wynagrodzenia, urząd skarbowy i głównie działalność marketingową" - poinformował.

B. dyrektor Centrum Analiz ABW odnosząc się do pytania dotyczącego głównej analizy Centrum ws. Amber Gold nie wykluczył, że tylko pewien promil środków klientów Amber Gold był wydany na zakup złota. "Z tego, co pamiętam z tej analizy, określmy ją +globalnej+, w tej 1/3 środków z tych 900 milionów były (one) przeznaczone na podatki, ZUS, wynagrodzenia, zakup samochodów, zakup nieruchomości, reklama, (to) nie wykluczam, że jakieś promile z tego były (wydane) na zakup złota" - mówił.

Dodał, że jeżeli w analizie padło sformułowanie o 1,5 proc. środków wydanych przez Amber Gold na zakup metali szlachetnych, to musiało ono z niej wynikać.

B. szef Centrum Analiz ABW zeznał też, że ówczesny szef ABW gen. Krzysztof Bondaryk interesował się sprawą Amber Gold. Dopytywany, jak często spotykał się z Bondarykiem Kowal podał: "do momentu przedstawienia głównego zarysu (analizy) zakładam, że to mogło być codziennie, najdalej co drugi dzień". Poinformował też, że główny zarys analizy mógł być przedstawiony w lipcu 2012 r., w tym samym miesiącu, gdy ABW wszczęła śledztwo. "Główny zarys polegał na tym, że (...) widzieliśmy na podstawie tych kont, które mieliśmy dostępne, że są wpłaty obywateli i są wyjścia z nich na różne cele" - tłumaczył.

Podkreślił też, że od początku śledztwa ABW ws. Amber Gold na bieżąco informował kierownictwo o pracach Centrum Analiz. "W pierwszym okresie po wszczęciu śledztwa, kiedy otrzymywaliśmy na bieżąco różnej ilości i różnej jakości pliki, tego typu informacje były przekazywane gen. Bondarykowi" - powiedział.

Poinformował też, że o Michale Tusku i jego roli w sprawie Amber Gold dowiedział się z prasy.

Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.

Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. (PAP)

autor: Norbert Nowotnik, Mateusz Mikowski