Prokuratura okręgowa obawiała się, że działania wobec Amber Gold będą przedwczesne, przeważyło zdanie prokuratury apelacyjnej - zeznał przed komisją śledczą były funkcjonariusz ABW. Mówił też, że nie udało się uprawdopodobnić hipotezy o parasolu ochronnym nad spółką Marcina P.

Komisja po południu zakończyła jawną część przesłuchania pierwszego wezwanego na poniedziałek świadka, b. funkcjonariusza ABW. Następnie składał on zeznania w trybie niejawnym. Później w poniedziałek w takich samych dwóch częściach posiedzenia ma być przesłuchany kolejny funkcjonariusz Agencji. Dotychczas komisja śledcza przesłuchała pięciu funkcjonariuszy ABW pracujących przy sprawie Amber Gold.

Świadek zeznał, że po raz pierwszy zetknął się z dokumentami służbowymi ws. Amber Gold w sierpniu 2011 r., w ramach nadzoru nad innym funkcjonariuszem operacyjnym, który sporządził pierwsze notatki. "To są informacje w 90 proc. powielające ówczesne doniesienia prasowe (...). To była bardzo ogólna notatka, stwierdzająca że Marcin P. zamierza nabyć linie lotnicze Jet Air i w tle była informacja o tym, że spółka prowadzona przez Marcina P. może być piramidą finansową" - powiedział świadek.

"Zostało ustalone to, że spółka funkcjonuje. Z informacji ogólnodostępnych wynikało, że jest prowadzone śledztwo przez prokuraturę gdańską oraz że osoba Marcina P. jest znana gdańskiej policji" - dodał b. funkcjonariusz ABW.

Wyjaśnił, że we wrześniu lub na początku października 2011 r., zapadła decyzja, że delegatura ABW w Gdańsku nie będzie się aktywnie - operacyjnie zajmować spółką Amber Gold, ponieważ sprawa ta nie znajdowała się we właściwości ABW i Agencja nie zajmowała się i nie zajmuje "oszustwami na rzecz osób prywatnych". Świadek dodał, że w maju 2012 r, z komendy wojewódzkiej policji w Gdańsku uzyskał informacje, że materiały policyjne dot. Amber Gold nie przedstawiają zbyt dużej wartości i że nie ma poszkodowanych przez Marcina P. B. funkcjonariusz ABW wyjaśnił, że również urzędy związane z Ministerstwem Finansów "praktycznie do sierpnia 2012 r." przekazywały sygnał, że "panują nad tematem".

Reklama

Świadek zeznał, że 24 maja 2012 r., czyli termin wszczęcia przez ABW sprawy operacyjnej ws. Amber Gold o kryptonimie "Eldorado" był przypadkowy. Jak mówił, było polecenie wszczęcia sprawy, ale nie konkretnie tego dnia. "Wszczęcie sprawy mieściło się w ramach ścieżki nakreślonej przez dyrekcję delegatury (ABW) i z tego, co zrozumiałem dyrekcja delegatury przekazywała polecenia z centrali" - powiedział funkcjonariusz ABW.

Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) zwrócił uwagę, że 24 maja do ABW trafiło zawiadomienie z banku BGŻ, szef ABW gen. Krzysztof Bondaryk wysyła informację nt. Amber Gold do najważniejszych osób w państwie i tego właśnie dnia ABW rozpoczyna operację "Eldorado".

Z kolei Krzysztof Brejza (PO) pytał świadka, czy prokuratura okręgowa obawiała się zbyt zdecydowanych poczynań wobec Amber Gold i spowalniała działania ABW, a zatrzymanie Marcina P. uważała za niezasadne.

"Argumenty, które wówczas padały ze strony prokuratury, były takie, że nie ma dowodów na to, że to jest nieuczciwy biznes" - odpowiedział świadek, przywołując naradę z sierpnia 2012. Dodał, że prokuratorzy "obawiali się, że jeżeli prokuratura wejdzie procesowo do spółki, trzeba będzie płacić duże odszkodowania w związku z faktycznym zaniechaniem działalności spółki poprzez działanie prokuratury".

"Pamiętam tamto spotkanie dość dokładnie, bo ono się skończyło awanturą" - zeznał świadek o spotkaniu szefa gdańskiej delegatury ABW, prokuratora apelacyjnego, prokuratora okręgowego i jego zastępcy oraz prokurator prowadzącej sprawę. Jak powiedział były funkcjonariusz, kłótnia skończyła się ustaleniem, "że realizacja będzie, i to dzięki stanowisku prokuratora apelacyjnego, który przychylił się do stanowiska dyrektora (Adama) Gruszki". Powiedział, że prokuratura okręgowa była przeciwna, natomiast apelacyjna zdecydowała, że trzeba wkroczyć.

Zaznaczył, że było to wyjątkowe wydarzenie, ponieważ ze względu na charakter swojej służby niewiele wiedział o relacjach ABW z prokuraturą. "Jako naczelnik wydziału operacyjnego praktycznie nie miałem żadnego styku z prokuraturą poza drobnymi wyjątkami" - powiedział b. funkcjonariusz ABW.

Świadek zeznał ponadto, że o współpracy Michała Tuska, syna b. premiera Donalda Tuska, z należącymi do Amber Gold liniami lotniczymi OLT Express dowiedział się z gazet. "Ze źródeł operacyjnych nie było takiej informacji" - zaznaczył b. funkcjonariusz ABW.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) dopytywała świadka o wątek Michała Tuska, w kontekście ewentualnego parasola ochronnego nad Amber Gold.

Świadek przyznał, że jego przełożony poinformował i "musiało to być już po wszczęciu śledztwa, czyli najwcześniej w lipcu 2012 r.", że prokuratura już wszczęła lub wszczyna w innych wątkach, niedotyczących wątku finansowego, odrębne śledztwo. "I mamy się wstrzymać ze swoimi działaniami operacyjnymi ściśle w ramach postępowania karnego prowadzonego przez delegaturę ABW w Gdańsku" - zeznał świadek dodając, że polecenie takie przekazał mu zastępca dyrektora delegatury.

"Zostałem poinformowany, że postępowanie dotyczące Michała Tuska jest wyłączone z postępowania głównego, prowadzi to prokuratura. Dostałem wprost polecenie, że prokuratura sobie nie życzy, by w tym zakresie prowadzić jakiekolwiek czynności operacyjne i zostało mi powiedziane, że jeśli będziemy się tym zajmować dostaniemy zarzuty za utrudnianie śledztwa. Zrozumiałem, że takie jest stanowisko prokuratury" - dodał świadek.

W czasie dalszych zeznań zaznaczył, że nie pamięta czy w tym poleceniu padła nazwa linii lotniczych i nazwisko syna premiera.

B. funkcjonariusz ABW powiedział, że wątek parasola ochronnego nad Amber Gold był brany pod uwagę, ale nie udało się wystarczająco uprawdopodobnić tej hipotezy "na takim poziomie, żeby można było z tego uzyskać jakieś informacje na poziom procesowy".

Świadek stwierdził też, że dotąd nikt nie udowodnił powiązań Marcina P. ze światem przestępczym. "Jak dotąd nikt nie udowodnił, że Marcin P. był powiązany z gdańskim światem przestępczym. Są co najwyżej przesłanki" - mówił.

Odniósł się też do pytania dotyczącego roli Katarzyny P. w sprawie Amber Gold w kontekście decyzji o jej zatrzymaniu dopiero 13 kwietnia 2013 r., czyli po niemal dziewięciu miesiącach od zatrzymania szefa Amber Gold Marcina P. Świadek stwierdził, że z pozyskiwanych informacji wynikało, że współzarządzała spółką, a opóźnienie w jej zatrzymaniu było decyzją prokuratury.

Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.

Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej, firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.