Francuski minister finansów Bruno Le Maire wezwał do nałożenia sankcji na raje podatkowe oraz państwa uchylające się od udzielenia informacji na ich temat. Z kolei według KE i estońskiej prezydencji istnieje szansa, że w grudniu powstanie "czarna lista" rajów podatkowych.

Kwestia rajów podatkowych była jednym z tematów poruszonych we wtorek w Brukseli na spotkaniu ministrów finansów państw członkowskich.

La Maire zaproponował, żeby państwa, które nie dostarczają niezbędnych informacji do walki z uchylaniem się od płacenia podatków straciły dostęp do finansowania z dużych organizacji międzynarodowych, takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy.

Podczas spotkania unijny komisarz ds. finansowych UE Pierre Moscovici przedstawił ministrom informacje na temat postępów w tworzeniu tzw. czarnej listy rajów podatkowych, nad którą Bruksela pracuje od ponad roku. Zaapelował przy tym, by resorty finansów krajów członkowskich postarały się skompletować ją przed końcem roku.

"To ważne, aby lista ta pojawiła się (...) w 2017 r. Musi być wiarygodna, do tego musi być spójna i muszą istnieć odpowiednie sankcje dla krajów, które się na niej znalazły" - powiedział Moscovici.

Reklama

Reprezentujący estońską prezydencję minister finansów tego kraju Toomas Toniste powiedział na konferencji po spotkaniu, że ma nadzieję, że listę uda się przyjąć w grudniu i że wszystkie państwa UE ją poprą. Z informacji PAP wynika, że podczas spotkania mocny głos poparcia w walce z rajami podatkowymi przedstawiła m.in. Polska.

>>> Czytaj też: Paradise Papers: Nowy skandal podatkowy. Zamieszana jest nawet Elżbieta II

Lista mogłaby zostać opublikowana na kolejnym posiedzeniu ministrów finansów UE 5 grudnia.

Pomysł utworzenia obejmującego całą UE wykazu rajów podatkowych pojawił się w kwietniu 2016 r., po ujawnieniu tzw. Panama Papers, czyli zbioru poufnych dokumentów obrazujących skalę unikania podatków przez firmy i osoby fizyczne z całego świata.

Według Komisji Europejskiej najbardziej ostrożne szacunki wskazują, że unikanie opodatkowania przez firmy kosztuje unijnych podatników ok. 50-70 mld euro rocznie. Dlatego KE chce, żeby kraje UE jak najszybciej uzgodniły zarówno "czarną listę", jak i zakres działań, które zamierzają podjąć, by walczyć z rajami podatkowymi.

W niedzielę, kilkanaście miesięcy po ujawnieniu "Panama Papers", Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) zaczęło prezentować wyniki kolejnego śledztwa. Przeprowadziło je 382 dziennikarzy z 96 redakcji z 67 krajów, którzy przeanalizowali ponad 13 mln dokumentów z 19 rajów podatkowych z lat 1950-2016.

Z zaprezentowanych dokumentów, nazwanych aferą "Paradise Papers" wynika, że wiele najważniejszych osób na świecie transferowało pieniądze do rajów podatkowych. Dotyczy to m.in. członków gabinetu i doradców prezydenta USA Donalda Trumpa, rodziny prezydenta Rosji Władimira Putina czy współpracowników premiera Kanady Justina Trudeau. W śledztwie pojawiły się też nazwiska celebrytów, m.in. Madonny i Bono, jak również nazwy międzynarodowych korporacji czy instytucji finansowych związanych z brytyjskim dworem królewskim.

W sprawie skandalu wypowiedział się w poniedziałek wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki. Podkreślił, że tematem "Paradise Papers" powinny niezwłocznie zająć się Komisja Europejska, Parlament Europejski i Rada Unii Europejskiej, gdyż mówimy najpewniej o miliardach niezapłaconych podatków, które uszczupliły budżety państw członkowskich. Dodał, że "raje podatkowe to niezbudowane szpitale i drogi w Polsce, we Włoszech, na Słowacji czy w Hiszpanii". "Raje dla nielicznych to spadek poziomu życia dla 99 procent społeczeństw" - dodał.

Prace w Brukseli dotyczące walki z rajami podatkowymi trwają, ale do ich zakończenia jest jeszcze daleko. W maju szef KE Jean-Claude Juncker przemawiając w PE powiedział, że firmy powinny płacić podatki tam, gdzie wypracowywane są przez nie zyski.

>>> Polecamy: "Wiedomosti": Paradise Papers mogą zaszkodzić rosyjskim biznesmenom