"Ta komisja będzie działała - jestem przekonany - że bardzo szybko i sprawnie. Będziemy mieli efekty i wnioski tej komisji szybko podane do wiadomości publicznej" - powiedział Karczewski w czwartek w TVN24.

W środę prezes PiS Jarosław Kaczyński podpisał decyzję zawieszającą Misiewicza w prawach członka PiS. Misiewicz - b. rzecznik MON i b. szef gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza - niedawno został zatrudniony w państwowej spółce Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ). O decyzjach ws. zawieszeniu Misiewicza w prawach członka PiS i o powołaniu komisji ds. zbadania stawianych mu zarzutów, poinformowała w środę rzeczniczka PiS Beata Mazurek.

W skład komisji weszło trzech przedstawicieli PiS - dwaj wiceprezesi partii Joachim Brudziński i Mariusz Kamiński oraz poseł Suski, który też jest członkiem Komitetu Politycznego partii.

Jak podkreślił Karczewski, komisja złożona jest "z bardzo doświadczonych polityków". "Komisja jest powołana doraźnie i mam nadzieję, że bardzo szybko wyjaśni tą sprawę i podejmie ostateczne decyzje" - powiedział.

Reklama

Na godz. 11 w czwartek przewidziany jest początek posiedzenia komisji ds. Misiewicza.

Zdaniem Karczewskiego, to "na pewno będzie rzeczowa i merytoryczna rozmowa i z panem Misiewiczem, i pewnie również z ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem".

Pytany, czy decyzja komisji może zapaść jeszcze w czwartek, Karczewski odparł, że tego nie wie. "Komisja tego też pewnie jeszcze nie wie. Zobaczymy. Ja mam nadzieję, że to będzie dosyć szybko, ale czy już dzisiaj - nie wiem. Chociaż ten okres przedświąteczny wskazuje na to, że lepiej byłoby, żeby decyzje i ostateczne rozwiązania nastąpiły przed świętami" - powiedział.

W jego ocenia sprawa Misiewicza "ciągnie się długo, niepotrzebnie". "Ona źle wpływa na nasz wizerunek - niepotrzebna zupełnie sytuacja" - zaznaczył.

Karczewski powiedział też, że był "zszokowany" informacją o zarobkach Misiewicza w PGZ.

"Sytuacja, z którą mieliśmy wczoraj do czynienia - co prawda były to informacje medialne - ale szokujące. Ja byłem zszokowany tą informacją rano. Dowiedziałem się, że młody, 27-letni człowiek, wokół którego było duże zamieszanie, niejasności i znaki zapytania, ma taką wysoką pensję - tak nie powinno być" - powiedział Karczewski.

W środę "Rzeczpospolita" oraz "Fakt" podały informację o rzekomych zarobkach Misiewicza w PGZ. Według gazet miał on zarabiać 50 tys. zł miesięcznie za pracę na stanowisku pełnomocnika zarządu ds. komunikacji w PGZ i mógł liczyć na służbowy samochód. Rzecznik PGZ Łukasz Prus stwierdził, że nie jest prawdą, iż miesięczne wynagrodzenie Misiewicza wynosi 50 tys. zł. Według niego, wynagrodzenie żadnego z pełnomocników zarządu spółki nie sięga tej kwoty.

Karczewski był pytany o pojawiające się plotki, według których minister Macierewicz po Świętach ma się pożegnać ze swoim stanowiskiem.

"To są plotki. Zmiany w składzie Rady Ministrów dokonuje pani premier Beata Szydło. Ona rozmawia z ministrami. Pani premier ocenia i pani premier podejmuje decyzje. I takie decyzje będzie podejmowała, jeśli uzna za stosowne" - powiedział marszałek Senatu. (PAP)