Dane te pochodzą z globalnego badania Deloitte, w którym wzięło udział 300 Australijczyków i Australijek. Zdecydowanie optymistyczniej patrzą na kondycję gospodarki w innych częściach świata – 45 proc. światowej populacji millenialsów.

Jeszcze większe różnice pomiędzy młodymi Australijczykami a ich odpowiednikami z całego świata rysują się pod względem postrzegania ekonomicznego statusu poszczególnych generacji. Tylko 8 proc. obywateli Australii sądzi, że ich sytuacja finansowa będzie lepsza niż własnych rodziców, co jest niską wartością w porównaniu do globalnego wyniku w tej samej kategorii, który wyniósł 26 proc. Jeszcze mniejsza liczba obywateli tego kraju wierzy, że będzie szczęśliwsza od rodziców (tylko 4 proc. badanych). Na świecie takich millenialsów jest 23 proc.

- Dla millenialsów Australia nie wydaje się już być szczęśliwym krajem – powiedział David Hill, szef australijskiego oddziału Deloitte. – Podejrzewam, że cenowy boom na mieszkania w największych miastach kraju, czyli Melbourne i Sydney odpowiada po części za tak duży pesymizm, bowiem wielu młodych Australijczyków jest przekonana, że posiadanie własnego mieszkania jest poza ich zasięgiem – dodał.

Nastawienie millenialsów w tym kraju nie ma oparcia w faktach. Gospodarcza sytuacja w Australii jest o wiele lepsza niż na początku lat 90.; stopy procentowe wynoszą 1,5 proc., prognozy mówią, że gospodarka urośnie w tym roku o 3 proc., z kolei stopa bezrobocia wynosi 5,7 proc.

Reklama

Badanie Deloitte pokazało, że millenialsi zdecydowanie preferują stałe zatrudnienie (65 proc. badanych). Pracę opartą o zlecenia chciałoby wykonywać 31 proc. przedstawicieli tego pokolenia. Zdecydowanie mniej „samodzielni” są Australijczycy – tylko 18 proc. z nich jest zainteresowanych pracą freelancera.
Badanie zwraca też uwagę na małe zaufanie millenialsów do polityków: tylko 36 proc. z nich podchodzi optymistycznie do sytuacji na scenie politycznej.

>>> Polecamy: Wielki mit obalony. Millenialsi nie są zawodowymi „skoczkami” i płacą za to wysoką cenę