MINUSY

1. Niższy wiek emerytalny

Obniżenie wieku emerytalnego to najpoważniejszy argument, który może przemawiać za cięciem ratingów. Ta ustawa już została uchwalona i ma wejść w życie od 1 października – wiek dla kobiet spadnie z obecnych 61 lat do 60, a dla mężczyzn z 66 do 65 lat. To uruchomi ścieżkę znaczącego wzrostu kosztów dla finansów publicznych. Już w 2013 r. deficyt w FUS będzie wyższy o ok. 13 mld zł w porównaniu z obowiązującymi jeszcze przepisami wydłużającymi wiek emerytalny do 67 lat. W kolejnym roku ta różnica wzrośnie do ponad 15 mld zł. W efekcie budżet będzie musiał kierować coraz wyższe dotacje do FUS. O ile w zeszłym roku było to niepełne 45 mld zł, to w 2019 r. będzie to już ponad 61 mld zł, czyli więcej, niż wynosi dziś deficyt całego budżetu. A choć były plany, by wprowadzić jakieś ograniczenia w łączeniu emerytury z pracą czy inne rozwiązania ograniczające koszty obniżki wieku emerytalnego, to ostatecznie się to nie udało. Dlatego to w ocenie polskich analityków główny argument, jaki mogą brać pod uwagę agencje ratingowe, rozważając obniżkę ratingu Polski.

2. Ryzyko instytucjonalne i niestabilność polityczna

Reklama

PiS ma pozycję tak silną jak żadne inne ugrupowanie do tej pory. Ma większość w parlamencie pozwalającą na wyłonienie własnego rządu i prezydenta pochodzącego z szeregów tej partii. Jednak już raz, rok temu, polityczny spór o trybunał został uznany za argument za obcięciem ratingu w Standard & Poor’s. Bo tak gorący konflikt znacząco osłabił rolę trybunału jako bezpiecznika przeciwko radykalnym pomysłom rządzących.

Obecnie sędziowie wybrani przez PiS mają większość w trybunale i z tego grona pochodzi prezes tej instytucji.
Ale nadal tli się w tej sprawie konflikt z Komisją Europejską, a duże partie opozycyjne jak PO czy Nowoczesna kwestionują dopuszczenie do orzekania sędziów wybranych przez PiS na miejsce trójki z tamtej kadencji wybranej przez PO. Nie wiadomo, jak tę sytuację będą interpretowali analitycy agencji ratingowych. Jeśli jako uspokojenie sytuacji w trybunale, to nie będzie to argumentem za obniżką, ale równie dobrze mogą to interpretować jako dalsze osłabienie roli trybunału wobec partii rządzącej. W takim razie dopóki trybunał w nowym składzie nie zakwestionuje przepisów uchwalonych w tej kadencji przez PiS, obecny stan może być postrzegany jak argument za obniżką ratingu.

Kolejną kwestią może być sprawa obecnego konfliktu o budżet. Bo choć PiS ma ustawową większość w Sejmie i Senacie, to ostatnie trzy tygodnie okupacji Sali Kolumnowej i głośne kwestionowanie budżetu przez opozycję mogą mieć wpływ na negatywne postrzeganie Polski. Ale taki argument zyskałby na sile, gdyby okazało się, że PiS ma kłopot z przeforsowaniem jakichś ustaw, bo świadczyłby o braku politycznej stabilności.

PLUSY

1. Niski deficyt

Agencje będą musiały wziąć pod uwagę dobry stan finansów publicznych. Ubiegłoroczny deficyt sektora rządowego i samorządowego był najniższy od 2007 r. i wyniósł co najmniej 2,4 proc. PKB.
To byłby drugi tak dobry wynik od czasów wejścia Polski do Unii Europejskiej (w 2007 r. deficyt wyniósł 1,9 proc. PKB). Ale według ekonomistów banku Citi Handlowy całkiem możliwe, że w 2016 r. ten rekord został pobity, bo deficyt spadł do 1,5 proc. PKB.

Tak czy owak Polska zmniejszyła go kolejny rok z rzędu, co agencje powinny uwzględnić w swoich decyzjach, bo oznacza to co najmniej ustabilizowanie finansów publicznych. Jest to też wypełnienie zaleceń Komisji Europejskiej, która dużą wagę przywiązuje do tzw. ścieżki obniżania deficytu (czyli systematycznego ograniczania luki w finansach). KE nie ma żadnych podstaw, by objąć Polskę procedurą nadmiernego deficytu, która może skutkować nawet zamrożeniem unijnych funduszy.

2. Dobra struktura wzrostu gospodarczego wspiera finanse

Gospodarka co prawda zwolniła w 2016 r., ale jednocześnie zmieniła się jej struktura. Nieco większą rolę – zwłaszcza w drugiej połowie roku – zaczęła odgrywać konsumpcja prywatna, mniejszą eksport netto. Konsumpcja zyskała na sile dzięki bardzo dobrej sytuacji na rynku pracy – co agencje też powinny odnotować – i transferowi dodatków na dzieci z programu „Rodzina 500 plus”. Taka struktura wzrostu gospodarczego dodatkowo zabezpiecza wpływy podatkowe, zwłaszcza z VAT, co wspiera rząd w realizowaniu poprawy ściągalności dochodów budżetowych.

3. Wzrost inwestycji

Przed nami wzrost inwestycji – to, co było słabością polskiej gospodarki w 2016 r., powinno być jej siłą w 2017 r. Mowa o inwestycjach, które w poprzednim roku wyraźnie spadły. Głównie przez zastój w publicznych wydatkach inwestycyjnych. Rząd zapewnia jednak, że niebawem na dużą skalę rozpocznie się proces wykorzystywania środków z nowej perspektywy finansowej UE. Większość ekonomistów zakłada, że w drugiej połowie roku powinno nastąpić już wyraźne inwestycyjne przyspieszenie.

4. Niezależność NBP utrzymana

Nie potwierdziły się obawy uwikłania w populistyczne działania banku centralnego. Podstawy tych obaw wzięły się jeszcze z kampanii wyborczej, np. z zapowiedzi wspierania przez NBP programu tanich kredytów dla przedsiębiorców. Bank centralny pod nowym zarządem i z nową Radą Polityki Pieniężnej kontynuuje jednak konserwatywną politykę pieniężną, a prezes NBP Adam Glapiński wielokrotnie mówił, że niezależność tej instytucji jest niepodważalna.

Znaki zapytania

Dług

W obecnej sytuacji poziom długu nie jest ani argumentem za cięciem ratingu, ani za jego podwyższeniem. Fundacja FOR ogłosiła ostatnio, że dług publiczny liczony według kryteriów unijnych przekroczył bilion złotych. Rząd na koniec 2016 r. programował dług na poziomie 997 mln zł i w 2017 r. dług faktycznie ma przekroczyć 1 bln zł i jak wynika ze strategii zarządzania długiem, na koniec 2017 r. ma wynieść 1075 mln zł. Przekroczenie biliona może robić duże wrażenie, ale z punktu widzenia rynków ważniejsze są inne dane pokazujące, ile wynosi dług w proc. PKB i czy następuje wzrost tej relacji. Na koniec 2016 r. dług mógł wynieść 53,7 proc. PKB, ale w 2017 r. może wzrosnąć do 55 proc. Będzie utrzymywał się na tym poziomie przez kolejne dwa lata, później jednak powinien zacząć spadać. Gdyby ten plan został dotrzymany, zapewne byłby to argument nie tylko przeciwko cięciu, ale wręcz za obniżką ratingu. Tyle że ani temu, ani tamtemu rządowi się to nie udało poza momentem, gdy umorzono obligacje z OFE. Zyski z tej operacji zostały praktycznie już skonsumowane. Polski dług, choć rośnie, sporo dzieli od średniej unijnej w relacji do PKB – w zeszłym roku wyniosła ona 85 proc. PKB. Nie ma też zagrożenia, jeśli chodzi o konstytucyjną barierę 60 proc. PKB, gdyż w tym przypadku dług jest liczony nieco inaczej – wynosi niepełne 50 proc. polskiego PKB.

Możliwe decyzje polityczne o większych wydatkach

Priorytetem dla rządu jest sfinansowanie programu 500 plus i obniżenie wieku emerytalnego. Ale dla wielu ministrów to zbyt skromne plany i w kolejnych latach presja na większe wydatki będzie rosła. Pierwszym z nich może być oświata, jeśli skutki wdrażanej reformy okażą się niedoszacowane, to jej sfinansowanie może spoczywać głównie na barkach samorządów, które mają restrukturyzować szkoły. To może pogorszyć wyniki samorządów, a więc i całego sektora finansów publicznych. Może to wpłynąć także na możliwości samorządów w wykorzystaniu środków unijnych, na co trzeba współfinansowania. Wydatki szykują się w innych dziedzinach. Minister zdrowia chciałby, by rosły wydatki na ochronę zdrowia wyrażane w proc. PKB. Podobne plany ma szef MON. Jeśli apetyty przekroczą możliwości dochodowe państwa, to będzie to rzutowało zarówno na deficyt, jak i dług. Na razie jednak to plany, których wejścia w życie nie zadekretowano, dlatego jest to neutralny argument w kontekście cięcia ratingów.

Wnioski:

Duże ryzyko wiąże się z decyzją Moody’s – agencja kilkukrotnie pogroziła Polsce palcem po gospodarczym spowolnieniu w 2016 r. Z kolei Fitch do tej pory łagodnie traktował Polskę, podczas gdy jego konkurenci z agencyjnej wielkiej trójki cięli nam rating (S&P w styczniu 2016 r.) lub jego perspektywę (Moody’s w maju 2016 r.). Większość ekonomistów dużych polskich banków uważa jednak, że agencje utrzymają oceny bez zmian, bo stan polskiej gospodarki nie wskazuje na realne kompleksowe problemy, które należałoby dzisiaj w ten sposób odnotowywać. Jeśli wezmą pod uwagę wszystkie czynniki, które składają się na obraz polskiej gospodarki, to raczej nie znajdą wystarczającej liczby argumentów, by obniżyć oceny. Ale na ich podniesienie też nie ma co liczyć.

Agencje ratingowe kontra Ekwador, Polska, Rosja i USA. Oto 5 największych mitów o ratingach – czytaj na Forsal.pl