Obecnie nad Wisłą znajduje się 14 specjalnych stref ekonomicznych o powierzchni około 20 tys. hektarów, na terenie których zatrudnienie znalazło ponad 300 tys. osób. Ale czy strefy te wciąż są nam potrzebne?

Funkcjonowanie specjalnych stref ekonomicznych to ważna forma wsparcia gospodarki, zwłaszcza w krajach rozwijających się. Preferencyjne warunki prowadzenia działalności gospodarczej stanowią zachętę nie tylko dla rodzimych przedsiębiorstw, ale także – a raczej przede wszystkim – dla nierezydentów.

W Europie Środkowo – Wschodniej to narzędzie wsparcia biznesu zyskało na znaczeniu zwłaszcza w Polsce oraz na Ukrainie. Obecnie nad Wisłą znajduje się 14 specjalnych stref ekonomicznych o powierzchni około 20 tys. hektarów, na terenie których zatrudnienie znalazło ponad 300 tys. osób. W 2015 r. rząd zwiększył limit powierzchni tych obszarów do 25 tys. hektarów, co oznacza ich potencjalną dalszą ekspansję. W tę strategię wkomponowuje się najnowsza inwestycja spółki Xeos, która zbuduje w Środzie Śląskiej centrum serwisowania silników lotniczych. Wydawać by się mogło, że dla polskiej gospodarki są to dobre inforomacje, jednak coraz więcej osób zadaje pytanie: czy Polska nadal potrzebuje specjalnych stref ekonomicznych?

Niewątpliwie jednym z największych mankamentów gospodarek wschodzących jest brak kapitału, który przekłada się na niską dynamikę inwestycji oraz problemy na rynku pracy. Dlatego młode gospodarki skazane są na napływ kapitału zagranicznego. Ten często potrzebuje zachęty, bowiem w przypadku krajów rozwijających się, uwarunkowania polityczne i ekonomiczne nie zawsze okazują się wsparciem. Jedną z takich form zachęty są specjalne strefy ekonomiczne, dzięki którym dany podmiot najczęściej zostaje zwolniony z płacenia podatku dochodowego na czas określony, bądź korzysta z istotnej ulgi. Na tym etapie rozwoju gospodarczego zyskują obie strony – inwestorzy prężnie rozwijają swoje biznesy, natomiast podmiot goszczący zyskuje kapitał, inwestycje, nowe miejsca pracy oraz know – how.

>>> Czytaj też: Co dziś oznacza reindustrializacja? Eksperci: To nie powrót do sytuacji sprzed 30 lat

Reklama

Jednak czy można jeszcze nazwać nasz kraj gospodarką wschodzącą? Niewątpliwie tak, ale coraz częściej używa się określenia ,,converging economy” tzn. gospodarka rozwijająca się, lecz nieco bliższa miana gospodarki rozwiniętej. Dlatego też niejednokrotnie stawiany jest zarzut nadmiernego napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych kosztem niewykorzystania krajowego potencjału. Należy podkreślić, że to nierezydenci są podmiotami najczęściej korzystającymi ze specjalnych stref ekonomicznych (około 80% wszystkich inwestycji). To według krytyków oznacza, że ci nie tylko transferują zyski za granicę, ale również nie płacą podatków i zajmują bardziej uprzywilejowaną pozycję w stosunku do większości rodzimych firm.

Oczywiście przeciwnikom specjalnych stref ekonomicznych nie można zarzucić braku dobrych argumentów, bowiem to narzędzie ma zarówno wiele wad, jak i zalet. W kontekście tych ostatnich warto zwrócić uwagę, że polska gospodarka faktycznie wyróżnia się na tle innych krajów Europy Środkowo – Wschodniej, jednak jeszcze wiele jej elementów wymaga poprawy. Z całą pewnością Polsce brakuje innowacji i zaawansowanych technologii, co nie wynika tylko i wyłącznie z braku wykwalifikowanego zaplecza pracowników, ale raczej z niedostatku kapitału, odpowiednich warunków, a czasem po prostu chęci. Dlatego też w tych nadal nierozwiniętych segmentach warto postawić na kapitał zagraniczny, który oprócz wyżej wymienionych korzyści wzmocni również krajowy rynek pracy.

W związku z tym, zapowiedziana inwestycja spółki Xeos (należąca do GE oraz Lufthansy) nie wydaje się złym pomysłem. Opiewające na ponad miliard złotych przedsięwzięcie dotyczące serwisowania silników lotniczych wzmocni ten słabo rozwinięty w naszym kraju sektor gospodarki. Nowy podmiot zatrudni około 600 pracowników. Ponadto, spółka nawiąże ścisłą współpracę z Politechniką Wrocławską. Póki co największym mankamentem wydają się obawy lokalnych władz oraz mieszkańców co do zachowania norm środowiskowych. Mimo wszystko, jak zapewniają inwestorzy, serwisowanie silników nie wpłynie ani na wzrost hałasu, ani na wzmożoną emisję spalin.

Podsumowując, inwestycja w Środzie Śląskiej wydaje się trafnym posunięciem rządu. Tym niemniej, polska gospodarka jest coraz bardziej rozwinięta, toteż skala oraz zakres organizacji specjalnych stref ekonomicznych powinien być szczególnie weryfikowany oraz limitowany. Niewątpliwie te powinny być skierowane do przedsiębiorców, którzy wzmocnią słabiej rozwinięte sektory gospodarki np. polską branżę motoryzacyjną (o ile o takiej w ogóle można mówić) oraz segmenty związane z technologią i innowacjami, które nadal cierpią na brak kapitału oraz know - how.

>>> Czytaj też: Raport: co pomoże przyciągnąć inwestorów do Polski?

Autor: Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI