Podpisanie umowy o wolnym handlu między Hanoi a Unią Europejską planowane jest na przełom 2017 i 2018 roku. Ale walka o ten chłonny rynek między państwami unijnymi rozpoczyna się już dziś. Polska ma szansę zaspokoić dużą część tamtejszego zapotrzebowania na towary i usługi.
Dzięki umowie między naszymi krajami od października 2015 r. Wietnamczycy jedzą polskie jabłka, ale mają apetyt na dużo więcej. Chcą naszych leków, produktów leczniczych, kosmetyków, oprogramowania, elektroniki, gier komputerowych, towarów budowlanych, wyrobów z drewna, odzieży oraz wytworów przemysłu ciężkiego. Równocześnie PKB Wietnamu stale rośnie: w 2014 r. wynosił 6 proc., w 2015 – 7 proc. Ta tendencja ma się utrzymać także w tym i kolejnym roku.
Wietnam będzie należał do wąskiego grona krajów, które rozwijają się w tak szybkim tempie – twierdzi Krzysztof Woźniak, dyrektor departamentu bankowości międzynarodowej HSBC Bank Polska SA. I dodaje, że potencjał tego rynku obrazują także przemiany demograficzne. Ten 90-milionowy kraj stanowią głównie ludzie młodzi. Badania firmy TNS wykazały, że w 2008 r. tylko niecałe 10 proc. gospodarstw domowych populacji miejskiej w Wietnamie miało miesięcznie dochód powyżej 525 dol. W 2014 r. ten odsetek wzrósł do ponad 60 proc. Wśród nich 15 proc. uzyskiwało dochody przekraczające 1000 dol. Siłą napędową wzrostu jest konsumpcja, która w zeszłym roku przyspieszyła o 2,5 proc. Niewątpliwie przyczyniają się do tego inflacja, która w 2015 r. wyniosła zaledwie 0,63 proc., oraz stały wzrost zatrudnienia (stopa bezrobocia na poziomie 2,31 proc.). Biorąc pod uwagę fakt, że dopiero w 2003 r. powstało w Wietnamie pierwsze centrum handlowe z ruchomymi schodami, tempo jest zawrotne.
Wietnamczycy kupują coraz więcej, a to dobry sygnał dla firm eksportujących do tego kraju – mówi Woźniak. Import ma rosnąć na poziomie 13–14 proc. w skali roku. Eksperci uważają, że polscy przedsiębiorcy powinni już teraz przygotowywać sobie infrastrukturę pod przyszłe inwestycje. Również z prognozy firmy analitycznej Oxford Economics wynika, że w ciągu najbliższych pięciu lat w tym rejonie świata Polacy mogą spodziewać się żniw – średnia roczna stopa wzrostu eksportu ma wynosić 15 proc.
Reklama
Skorzystają wszyscy. Wietnam ma się stać najszybciej rozwijającym się źródłem importu dla Polski. Wzajemna sympatia nie jest przypadkowa. Wśród kadr kierowniczych dużych wietnamskich firm są menedżerowie, którzy studiowali w Polsce w latach 80., znają nasz kraj, a niejednokrotnie także język. Ponadto wietnamska diaspora w Polsce jest jedną z największych społeczności tej narodowości żyjących za granicą. To może dodatkowo ułatwiać polskim firmom wejście na wietnamski rynek.
Zaufanie biznesowe buduje się tam długo i w oparciu o osobiste relacje oraz spotkania. Jednak te trudności pomagają rozwiązywać wietnamscy absolwenci polskich uczelni, którzy doskonale odnajdują się w roli pośredników. – Są oni zazwyczaj bardzo otwarci na nowe projekty i szerszą współpracę z podmiotami polskimi – informuje MSZ. Polskie przedsiębiorstwa mogą więc liczyć nie tylko na kadrę mówiącą w naszym języku i znającą realia lokalnego rynku, ale także niedrogą. Bowiem średnie wynagrodzenie pracowników jest trzykrotnie niższe niż w Chinach. A to nie wszystko.
W ocenie polskiego MSZ Wietnam znacząco ułatwił zagranicznym firmom wejście na swój rynek. Uchwalono nową ustawę inwestycyjną odpowiadającą międzynarodowym standardom i dostosowującą prawo do zobowiązań zawartych w umowach międzynarodowych. Daje to znacznie większą swobodę inwestowania i krótsze procedury uzyskiwania zezwolenia na inwestycje. Nowa ustawa o nieruchomościach umożliwiła nabywanie ich przez cudzoziemców i zagraniczne podmioty prawne. Nowelizacja ustawy o przedsiębiorstwach w wyraźny sposób uprościła procedury rejestracji działalności gospodarczej. Wciąż istnieją ograniczenia, np. prawo własności nieruchomości nadaje się na 50 lat z możliwością przedłużenia na kolejne 20 oraz możliwość posiadania maksymalnie 30 proc. lokali w jednym budynku lub osiedlu. A ustawa o inwestycjach wyłącza pewne branże dla obcych podmiotów.
Zachodzące zmiany społeczne kreują popyt na meble, odzież, kosmetyki, leki. W związku z chęcią nadrobienia braków w edukacji duży napływ azjatyckich studentów mogą zanotować polskie uczelnie. Są one sprawdzone i uznawane w Wietnamie za prestiżowe. Ponadto, analogicznie do rozwoju gospodarczego w Chinach, Wietnamczycy rozsmakowali się w mięsie. Jeżeli zaś chodzi o zapotrzebowanie samego kraju, to rozwój infrastruktury miast spowoduje duży popyt na import towarów budowlanych (w tym na maszyny budowlane, sprzęt transportowy i chemię budowlaną) i przemysłu ciężkiego (górnictwo, budowa statków). „Wietnam stanowi dużą szansę dla polskich producentów, zwłaszcza w obliczu trudności, jakie napotykają na rynku rosyjskim” – podsumowuje MSZ.