Koncern Royal Dutch Shell Plc zanotował największą stratę netto od ponad dekady. To efekt wstrzymania niektórych operacji i obniżenia oczekiwań co do ceny ropy naftowej.

Brytyjsko holenderski koncern petrochemiczny Shell odnotował w trzecim kwartale stratę netto w wysokości 7,42 mld euro, w porównaniu z 4,46 mld euro zysku wypracowanego rok wcześniej. Na ten wynik największy wpływ miały koszty wycofania się odwiertów na Alasce (4,61 mld euro) oraz rezygnacja z projektu piasków naftowych w Kanadzie (3,69 mld euro).

Straty nakładają coraz większą presję na największego europejskiego producenta ropy naftowej, który w ramach restrukturyzacji rozpoczętej przez prezesa Bena Van Beurdena, planuje dalszą redukcję etatów i cięcia wydatków. To efekt 16 miesięcy gwałtownych spadków cen ropy na światowych rynkach, które obniżyły wartość rynkową Shella do najniższego poziomu w tej dekadzie.

„Podczas gdy nasze przepływy pieniężne i wynik operacyjny w I kwartale były bardzo dobre, strata, o której dziś mówimy jest efektem poniesionych przez nas wydatków” – podkreślił Van Beurden. „Odzwierciedlają one zarówno obniżone prognozy dotyczące cen ropy naftowej i gazu, jak również podjęte przez nas kroki, które mają na celu zredukowanie długoterminowego zestawu opcji”.

>>> Czytaj też: To będzie przejęcie dekady w branży paliwowej. Shell kupuje BG Group

Reklama

Na ratunek BG Group?

W tym tygodniu brytyjsko-holenderski koncern poinformował o wycofaniu się z eksploatacji złóż piasków roponośnych Carmon Creek (Alberta) w Kanadzie. Z kolei we wrześniu Shell zrezygnował z odwiertów na Alasce, na które przeznaczył w sumie 7 mld dolarów.

Ratunkiem dla naftowego giganta ma być warta 70 mld dolarów transakcja, w ramach której Shell przejmie brytyjskiego producenta ropy i gazu BG Group. Dzięki temu, koncern uzyska dostęp do złóż głębinowych w Brazylii, poprawi swoją pozycję na australijskim rynku gazu oraz w dynamicznie rozwijającej się branży skroplonego gazu ziemnego w USA.