Chociaż stopa bezrobocia wzrosła w czerwcu w USA do 9,5 proc., zadłużenie przeciętnego gospodarstwa domowego spadło do „zaledwie” 128 proc. dochodu po opodatkowaniu w pierwszym kwartale tego roku – wynika z danych agencji Bloomberg. Rok temu średnie zadłużenie amerykańskiej rodziny wynosiło 133 proc. dochodu po opodatkowaniu.

Długów już nie kochamy

Całkowite zadłużenie osób fizycznych, firm z sektora niefinansowego oraz rządów – federalnego, stanowych i lokalnych – wzrastało w USA na początku roku w tempie 4,3 proc (w pierwszym kwartale). To ponad dwa razy mniej w porównaniu z tempem wzrostu długu z czwartego kwartału 2005 – gdy wynosiło ono 9,9 proc.

„Takiej stabilizacji nie widzieliśmy nigdy” – uznał główny ekonomista Goldman Sachs Jan Hatzius. Spadek o 0,7 proc. zadłużenia gospodarstw domowych i firm z sektora niefinansowego między styczniem a marcem to pierwszy taki przypadek od 1952 roku, a więc od czasów 33. prezydenta USA, czyli Harry’ego Trumana, kiedy rząd zaczął prowadzić statystyki na ten temat.

Reklama

Jak każda wiadomość, także i ta ma dwie strony. Sara Johnson, dyrektor zarządzający w firmie IHS Global Insight podkreśla, że o ile to dobrze, że gospodarstwa domowe zadłużają się mniej, to z drugiej strony mniejszy popyt konsumpcyjny ludności, odpowiedzialny za 17 proc. amerykańskiego PKB, może spowolnić odbijanie się gospodarki od dna największej od drugiej wojny światowej recesji.

Polubili oszczędzanie

Zaciskanie pasa ma jednak mimo wszystko więcej zalet niż wad. Wzrost bezrobocia przyczynił się do wzrostu amerykańskich oszczędności – w maju tego roku stanowiły one 6,9 proc. PKB, a to najwyższy poziom od grudnia 1993 r. To zaś utrzymuje rentowność inwestycji w papiery skarbowe pod kontrolą, bo banki inwestują właśnie w obligacje, zamiast udzielać nowych kredytów.

Według Fed, bankowe aktywa w papierach skarbowych i długu hipotecznym (Fannie Mae i Freddie Mac) wyniosły według stanu na tydzień kończący się 8 lipca aż 1,33 bln dolarów, co oznacza wzrost o 16 proc. w ciągu roku.

Skarbowe obliacje benchmarkowe z oprocentowaniem 3,125 proc. z datą wykupu w maju 2019 r. dawały w miniony poniedziałek (20 lipca) zwrot w wysokości 3,61 proc. To nieco poniżej średniej ważonej na koniec tego roku z prognoz 63 analityków dla Bloomberga i 2 pkt. proc. poniżej średniej stopy zwrotu z obligacji z minionych 20 lat (5,64 proc.). „Poziom gotówki w bankach utrzymuje niską rentowność inwestycji w obligacje skarbowe” – powiedział kilka dni temu inwestorom Robert McAdie, jeden z szefów departamentu globalnych strategii kredytowej w Barclays Capital w Londynie. Barclays szacuje, że rząd Stanów Zjednoczonych sprzeda jeszcze do końca roku obligacje o wartości 1,1 bln dolarów, poza wartymi 963 mld dolarów emisjami z pierwszej połowy roku.

Kuracja odwykowa z długu

Ale nie tylko prywatni konsumenci starają się zmniejszyć długi. Także firmy podejmują próby zmniejszenia zadłużenia. Według danych Bloomberga, około 190 amerykańskich spółek (w tym Ford czy właściciel kasyn MGM Mirage) uzyskało ze sprzedaży akcji rekordowe 91 mld dolarów, między kwietniem a czerwcem. Co stało się z tymi pieniędzmi? Trzy czwarte z nich posłużyło spłacie długów. Z kolei z emisji 774 mld dolarów obligacji korporacyjnych również trzy czwarte zostało użyte na refinansowanie długu. Tak uczyniły na przykład Hewlett-Packard czy International Paper – obie te firmy przeprowadziły emisję obligacji na sfinansowanie spłaty zadłużenia.

Analitycy podkreślają, że Ameryka korporacyjna jest teraz na swoistym „detoksie z zadłużenia” i koncentruje się na poprawie finansowego zdrowia. To jednak odbywa się kosztem wydatków kapitałowych i zatrudnienia. Mniejsza sprzedaż to większe cięcia.

„Jeśli nie masz pracy, nie będziesz sobie kupował nowej pary dżinsów” – podkreśla Blake Jorgensen, szef finansów w Levi Strauss&Co. Jorgensen wie co mówi - producent słynnych dżinsów w drugim kwartale raportował straty wynoszące 4,13 mln dolarów. Rok temu firma zanotowała w tym samym okresie zysk w wysokości 701 tys. dolarów.

Z powodu większej skłonności Amerykanów do oszczędzania cierpią też tacy producenci drogich dóbr, jak Harley Davidson. Nieliczni kupujący motocykle wolą kupować za gotówkę, a nie brać na ten cel pożyczki. Finansowe ramię Harleya podało w połowie lipca, że pożyczki na zakup motorów spadły w drugim kwartale o 33 proc. do poziomu 700 mln dolarów.

A co z drugim pakietem Obamy?

Laura Tyson, doradca prezydenta Baracka Obamy uważa, że najgorsza od 1930 r. recesja powinna skłonić prezydenta do zwiększania wydatków ponad wart 787 mld dolarów pakiet zatwierdzony przez Kongres. Tyson mówiła w lipcu, że pierwszy pakiet jest „trochę za mały”, zatem potrzebny jest drugi, skoncentrowany na projektach infrastrukturalnych. Ale administracja Obamy uważa, że jest za wcześnie na dyskusję o drugim pakiecie, bo jeszcze nie widać efektów pierwszego. Te zaś mogą być widoczne najwcześniej pod koniec tego roku i w 2010. Chociaż, jak mówił kilkanaście dni temu rzecznik Białego Domu Robert Gibbs, jeśli są rzeczy, które można zrobić, by umożliwić gospodarce szybsze odbudowanie się, to z pewnością zostaną one rozważone.

Nowa norma życia bez kredytu

Większe oszczędności, mniejsza konsumpcja, mniejsze zadłużenie – to stawia USA w sytuacji, w której roczny wzrost PKB będzie wynosił średnio raczej 2 proc. niż 3,5 proc. i to dla całego pokolenia albo dłużej – napisał w jednym z rynkowych komentarzy Bill Gross, zarządzający Pacific Investment Management.

Jeśli nie da się wspierać odbicia gospodarczego popytem krajowym, to czym? Szef Citigroup Vikram Pandit mówił jeszcze w czerwcu podczas wystąpienia w Detroit: ponieważ Amerykanie oszczędzają więcej, a pożyczają mniej, Stany Zjednoczone będą musiały oprzeć swój wzrost gospodarczy na rozwoju innych krajów. „Świat potrzebuje czynników wzrostu innych niż amerykański rynek konsumenta i rynek kredytowy” – podkreślał Vikram Pandit.

Z kolei Jay Bryson, ekonomista Wells Fargo Securities uważa, że wolniejszy wzrost w USA może przynieść korzyści całej światowej gospodarce dzięki redukcji nierównowagi w wymianie handlowej i wzmocnieniu finansowej pozycji Ameryki. Deficyt na rachunku obrotów bieżących USA w trzecim kwartale 2006 wynosił 6,3 proc. PKB. Obecnie, po wzroście stopy oszczędności, spadł do poziomu 4,5 proc. PKB

Oczywiście, są i tacy, którzy narzekają, że zmniejszenie finansowania długiem gospodarki USA pojawia się w niewłaściwym czasie. Tak sądzi na przykład Martin Fridson z nowojorskiego Fridson Investment Advisors. „To niezbędna zmiana, ale w oczywisty sposób zmniejsza ona potencjał odbudowy gospodarki” – podsumowuje Fridson.

ikona lupy />
Oszczędności Amerykanów w relacji do dochodów / Bloomberg
ikona lupy />
Zadłużenie gospodarstw domowych w relacji do dochodów / Bloomberg
ikona lupy />
Zadłużenie gospodarstw domowych w relacji do PKB / Bloomberg