Sześć miesięcy po wielkiej fecie związanej z przyjęciem euro, słowacki rząd zaczyna martwić się o szkody wyrządzone gospodarce przez wspólną europejską walutę. Władze naszego południowego sąsiada rozpoczęły właśnie śledztwo mające wyjaśnić dlaczego Słowacy robią zakupy na Węgrzech i w Polsce, a nie w swojej ojczyźnie.

Powody takiego zjawiska wydają się jednak proste i nie wymagające specjalnych badań i analiz. W ciągu ostatniego roku euro o kilkadziesiąt procent umocniło się wobec forinta i złotego, przez co zakupy na Węgrzech i w Polsce stały się dla Słowaków po prostu dużo bardziej opłacalne.

Słowacja i Słowenia mogą aż przez najbliższe 5 lat pozostać jedynymi członkami strefy euro pochodzącymi z Europy środkowo-wschodniej. Kryzys gospodarczy sprawił, że Polska, Czechy i Węgry zostały zmuszone do odsunięcia planowanych dat przyjęcia wspólnej waluty. Nie wspominając już o krajach nadbałtyckich, w które recesja uderzyła najbardziej spośród wszystkich członków Unii Europejskiej.

Euro wpędza Słowację i Słowenię w szpony recesji

Odpływ słowackich konsumentów do zagranicznych sklepów wraz z gigantycznym spadkiem eksportu również wywołanym przez silne euro spowodował, że Słowacja wpadła w najgorszą recesję od czasu wyjścia z komunizmu. W podobnej sytuacji jest też Słowenia, która do strefy euro dołączyła już w 2007 roku.

Reklama

„Na horyzoncie zbierają się już czarne chmury. Dla Słowacji i Słowenii, silne euro powoduje wzrost ryzyka konkurencyjnego. Jeśli ta sytuacja się utrzyma, bez wątpienia skomplikuje jeszcze i tak trudny okres.” – mówi Simon Tilfors, główny ekonomista londyńskiego think-tanku Centre for European Reform.

W maju sprzedaż detaliczna na Słowenii spadła o 13,4 procent w stosunku rocznym. Słoweński produkt krajowy brutto za pierwszy kwartał spadł z kolei o 8,5 procent. Analogiczne statystyki dotyczące Słowacji wyglądają podobnie – tam PKB spadł w pierwszym kwartale o 5,6 procent, a sprzedaż detaliczna w kwietniu o 9,2 procent.

Kryzys + euro = dramat dla gospodarki

Jak twierdzi Juraj Kotian, ekonomista wiedeńskiego oddziału Erste Bank, w czasach kryzysu, takiego jak ten, który obserwujemy, euro może mieć naprawdę niekorzystny wpływ na gospodarkę. Mniejsi członkowie strefy euro nie mogą bowiem zdewaluować waluty, aby zwiększyć swoją konkurencyjność.

Negatywny wpływ silnego euro bardzo mocno odczuwają słowackie i słoweńskie firmy. Największa sieć supermarketów na Słowenii, Mercator Poslovni Sistem, zanotowała blisko 8 milionów euro strat na swoim oddziale w Serbii, przede wszystkim z powodu ryzyka kursowego wywołanego przez słabość tamtejszego dinara wobec euro.

Straty z powodu mocnego euro zanotował też dobrze znany w Polsce producent sprzętu gospodarstwa domowego Gorenje. Według prezesa tej firmy Franjo Bobinaca, tylko z powodu ryzyka kursowego prowadzony przez niego koncern stracił 3 miliony euro. W pierwszym kwartale całe straty Gorenje wyniosły 14,47 miliona euro.

Słowacy i Słoweńcy kierują się ceną, a nie reklamami

Na słowackich i słoweńskich konsumentów szukających tanich zakupów za granicą nie działają żadne zachęty i reklamy. Dbaja przede wszystkim o swoje kieszenie i liczą, liczą, liczą…

Położony w węgierskim mieście Mosonmagyarovar supermarket należący do brytyjskiego giganta Tesco zaczął nawet zatrudniać słowackojęzycznych pracowników i rozstawiać promocyjne banery ze słowackimi napisami.

„Nie da się z tym walczyć.” – mówi Viliam Trska, szef słowackiego oddziału amerykańskiego koncernu Procter & Gamble, największego producenta dóbr konsumpcyjnych na świecie. „Jeśli można coś kupić dużo taniej w innym miejscu, dlaczego ktoś miałby to kupować tutaj?”.

ikona lupy />
Bezrobocia na Słowacji i Słowenii / Bloomberg
ikona lupy />
Kurs Euro w Warszawie / Bloomberg
ikona lupy />
Kurs Euro w Budapeszcie / Bloomberg
ikona lupy />
PLN i HUF do EUR kurs relatywny / Bloomberg
ikona lupy />
Słowacja i Słowenia dynamika PKB / Bloomberg