Tymczasowy I prezes Sądu Najwyższego tuż przed upływem terminu na odpowiedź do Brukseli wykonał manewr, który może zapobiec sankcjom finansowym.
Chodzi o spór o Izbę Dyscyplinarną. Zawieszenie prowadzonych przez nią postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów nakazał Trybunał Sprawiedliwości UE w postanowieniu wydanym 8 kwietnia. Dał Polsce miesiąc na powiadomienie Brukseli o środkach, które „przyjęła w celu pełnego zastosowania się do tego postanowienia”. Zgodnie z decyzją TSUE izba ma pozostać w zawieszeniu do czasu wydania przez luksemburski trybunał orzeczenia w sprawie dyscyplinarek dla polskich sędziów. Jak informuje wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, odpowiedź zostanie skierowana w terminie.

Salomonowe rozwiązanie

Jeśli Komisja Europejska uznałaby tę odpowiedź za niezadowalającą, mogłaby wnioskować do TSUE o nałożenie na Polskę kar finansowych. Sankcjom może zapobiec manewr pełniącego obowiązki I prezesa Sądu Najwyższego Kamila Zaradkiewicza. W opublikowanym we wtorek wieczorem zarządzeniu tymczasowy zwierzchnik SN uchylił postanowienie swojej poprzedniczki Małgorzaty Gersdorf, ale też wstrzymał przekazywanie dyscyplinarek do Izby Dyscyplinarnej. Gersdorf przekazała wszystkie sprawy ID innym izbom sądu, co w ocenie Zaradkiewicza wykraczało poza zakres postanowienia TSUE. W swoim zarządzeniu pełniący obowiązki I prezesa zdecydował, że nowe postępowania będą przechowywane w sekretariacie I prezesa do czasu wydania wyroku przez TSUE lub rozstrzygnięcia sprawy przez Trybunał Konstytucyjny (o to do TK zwróciła się 10 kwietnia sama Izba Dyscyplinarna). Do sekretariatu mają trafić na przechowanie także postępowania, które już są w izbie, ale w których nie wyznaczono jeszcze składów sędziowskich. Kwestię pozostałych postępowań – z wyznaczonymi już składami – uregulował z kolei prezes Izby Dyscyplinarnej Tomasz Przesławski w zarządzeniu, które opublikowano tuż po dokumencie Zaradkiewicza. W tych sprawach rekomenduje się zawieszenie, odroczenie lub inną formę wstrzymania ich procedowania.
W ocenie Pawła Jabłońskiego zarządzenie Zaradkiewicza to „salomonowe rozwiązanie”, które „załatwia sprawę na ten moment”. – Z jednej strony suwerenną decyzją I prezes wstrzymał przekazywanie spraw Izbie Dyscyplinarnej. Z drugiej strony podkreślił, że istnieje pewna wątpliwość prawna, delikatnie mówiąc, co do kompetencji TSUE do wydania takiego zabezpieczenia – mówi wiceminister spraw zagranicznych. Jak dodał, nie spodziewa się, by Komisja Europejska dalej wchodziła w spór, zwłaszcza po wyroku niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego.
Reklama

Niemcy pomogli

– Zostawienie spraw w sekretariacie I prezesa spełnia wymóg wskazany w postanowieniu Trybunału Sprawiedliwości. W nim chodzi o to, by izba nie wykonywała swoich zadań związanych z dyscyplinowaniem sędziów – mówi prawnik Piotr Bogdanowicz z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem Komisja Europejska nie będzie miała podstaw, by wnioskować o kary finansowe.
Sytuacja może się zmienić po rozstrzygnięciu sprawy przez Trybunał Konstytucyjny. Izba Dyscyplinarna zapytała TK o to, czy państwo członkowskie ma obowiązek wykonywania środków tymczasowych trybunału w Luksemburgu w odniesieniu do „kształtu, ustroju i funkcjonowania konstytucyjnych organów władzy sądowniczej”. Jeśli trybunał uzna, że państwo członkowskie nie ma takiego obowiązku, Izba Dyscyplinarna zapewne powróci do pracy mimo postanowienia TSUE. Możliwy jest więc spór kompetencyjny łudząco podobny do obecnego, niemieckiego. We wtorek Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe podważył wyrok TSUE w sprawie skupowania papierów dłużnych przez Europejski Bank Centralny, uznając ten proceder za nielegalny. Komisja Europejska w odpowiedzi wskazała na pierwszeństwo prawa europejskiego nad krajowym.
Rząd zamierza zwrócić uwagę na niemieckie orzeczenie w odpowiedzi do KE. – Ono pokazuje, że istnieje wątpliwość, jeśli chodzi o kompetencje TSUE, i my tego rodzaju wątpliwości zgłaszaliśmy w sprawach polskiego sądownictwa. Na pewno ten fakt też zostanie poruszony – podkreśla Paweł Jabłoński. Jak dodaje, niemiecki TK podnosił podobne argumenty w przeszłości, ale nigdy tak dobitnie i w sprawie tak istotnej. W jego ocenie nadszedł czas na to, by Unia Europejska rozstrzygnęła wątpliwości związanie z kompetencjami TSUE.
Nie wiadomo, kiedy polski TK rozstrzygnie sprawę środka tymczasowego. Z naszych informacji wynika, że do tej pory pośpiechu nie było. Sprawie nadano numer i poproszono strony postępowania – są nimi prezydent, prokurator generalny, Sejm i MSZ – o zajęcie stanowiska, ale do tej pory żadne nie wpłynęło. – TK może pospieszyć strony, na razie jednak tego nie zrobił – słyszymy nieoficjalnie.