Hołownia zapowiedział, że jedną z pierwszych ustaw, jakie skieruje do Sejmu jako prezydent RP będzie specustawa, która pozwoli państwu na przejmowanie zdegradowanych terenów ze składowiskami niebezpiecznych odpadów i przeprowadzanie ich rekultywacji.

"Moim zadaniem jako prezydenta będzie doprowadzenie do tego, żeby jak najszybciej przekonać wszystkich, którzy za to odpowiadają, do uchwalenia ustawy, która pozwoli przejąć te grunty i sfinansować niezwykle kosztowną - bo to będą dziesiątki miliardów złotych - rekultywację tego terenu" - mówił Hołownia nawiązując do skażonych terenów w podłódzkim Zgierzu.

Zaznaczył, że nieprzypadkowo zorganizował spotkanie na terenie parku przemysłowego Boruta w Zgierzu, bo "to miejsce, w którym trzeba być, jeśli chce się myśleć poważnie o środowisku naturalnym". "Za nami jest wysypisko, które płonęło w 2018 roku, na którym zgromadzono śmieci z połowy Europy. Wszyscy wiemy o tym, że gdy Chiny, Tajlandia i inne kraje zamknęły się na europejskie odpady, trzeba było poupychać je gdzieś w Europie. I upychano je m.in. tutaj" - zauważył.

Hołownia przypomniał, że wciąż mamy do czynienia w kraju z pożarami wysypisk odpadów, a to oznacza uwalnianie się do atmosfery toksycznych substancji, które zatruwają obywateli.

Reklama

"Straż pożarna donosi o kolejnych kilkudziesięciu pożarach składowisk, które w Polsce niedawno miały miejsce, a to dlatego, że ze względu na ustawodawstwo kryzysowe związane z koronawirusem przestała działać elektroniczna baza, do której wprowadzano odpady i która pozwalała w czasie rzeczywistym śledzić, gdzie one są przemieszczane i składowane. Można było mieć nad tym kontrolę, ale działało do marca i szara strefa znowu zaczęła robić swoje - odpady składowane są gdzie bądź, znowu płoną składowiska" - podkreślił kandydat na prezydenta.

Dodał, że w Zgierzu znajduje się jedna z największych ekologicznych bomb we współczesnej Europie - ok. 200 tys. beczek z trującymi substancjami, które - zakopane w ziemi - stwarzają realne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi.

"Pomiary prowadzone w ziemi pokazały, że temperatura w niektórych miejscach przekracza 100 stopni Celsjusza. Dochodzi do samozapłonów. Ludzie, którzy się tym zajmują, raportują, że nad składowiskiem unosi się dym, że powstają gejzery trujących substancji. To się samo nie rozwiąże, a pod składowiskiem beczek znajduje się zbiornik wody pitnej. Ile trzeba, żeby ktoś się tym na poważnie zajął? - mówił Hołownia.

Jego zdaniem dopiero gdy nastąpi jeszcze większa katastrofa na miejscu zjawią się politycy różnych opcji, aby bronić zdrowia zgierzan. Obecnie rozwiązanie problemu utrudnia m.in. spór własnościowy i prawny; "są jakieś długi na tym obiekcie, właściciel chciałby go przekazać, ale długi go obciążają" - podkreślił. Dlatego - według Hołowni - potrzebna jest specustawa, "żeby uratować życie i zdrowie dziesiątek tysięcy ludzi".

"Jako prezydent nie tylko zadbam, by taka specustawa jak najszybciej weszła pod obrady parlamentu, ale będę oczekiwał od rządu pilnego wdrożenia systemu obiegu zamkniętego jeśli chodzi o odpady. Cały świat uczy się tego, że odpad to jest wartość, którą można odzyskać. Ile mamy wspaniałych technologii, które w Polsce można byłoby wspierać, np. odzyskiwania odpadów elektronicznych, plastiku. Ale ich wynalazcy potrzebują instytucjonalnego wsparcia państwa" - uważa Hołownia.

Bezpartyjny kandydat na prezydenta uważa też, że za ochronę środowiska powinni ponosić także odpowiedzialność producenci różnych dóbr, które stają się odpadami - w tym celu powinna zostać wprowadzona stosowana opłata.(PAP)

autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska