Jeśli chiński producent sprzętu do budowy sieci telekomunikacyjnych zostanie wykluczony z polskiego rynku, czterech największych krajowych operatorów – Play, Orange, T-Mobile i Plus – będzie to w ciągu 10 lat kosztowało łącznie 14 mld zł. Szacunek utraconych przychodów Huawei w tym czasie to 9,4 mld zł. Natomiast korzyści innych dostawców sięgną 15,9 mld zł. To estymacje z raportu pt. „Prawne i ekonomiczne skutki ograniczenia konkurencji wśród dostawców sprzętu sieciowego 5G w Polsce”, który na zlecenie Huawei przygotowały kancelaria Dentons i doradczo-analityczna firma Audytel.

- To rząd powinien był podliczyć skutki swoich regulacji. Ponieważ jednak w OSR uwzględnił tylko marginalne wydatki na zatrudnienie urzędników, a pominął główne koszty, zajęliśmy się tym my – mówi Wojciech Kozłowski, partner w kancelarii Dentons. Raport analizuje konsekwencje wprowadzenia w życie najnowszej wersji rządowego projektu nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa - KSC. Powszechnie wiadomo, że na celowniku tej regulacji jest Huawei, a także drugi chiński producent ZTE, obecny szczególnie w sieciach stacjonarnych. Obecny projekt, choć rożni się trochę od propozycji rządu z września ub.r., nadal pozwala wyeliminować z rynku telekomunikacyjnego firmę uznaną za dostawcę wysokiego ryzyka.

Jak pisaliśmy w DGP, taką decyzję administracyjną będzie mógł wydać minister właściwy do spraw informatyzacji – czyli obecnie premier – po ocenie ryzyka, w której oprócz kwestii technicznych uwzględni m.in. to czy spółka jest pod kontrolą państwa spoza Unii Europejskiej lub NATO. Sprzętu takiego dostawcy nie będzie wolno kupować, a już posiadany trzeba będzie usunąć w ciągu siedmiu lat – lub pięciu, jeśli znajduje się w infrastrukturze krytycznej.

Reklama

- Koszty wykluczenia chińskich firm z rynku poniosą nie tylko czterej najwięksi operatorzy komórkowi budujący sieć 5G, lecz także trzy tysiące mniejszych operatorów sieci stacjonarnych oraz pół tysiąca operatorów sieci kablowych – podkreśla Emil Konarzewski, partner zarządzający Audytela.

Przede wszystkim chodzi o wydatki na wymianę chińskiego sprzętu. - W przypadku sieci mobilnych wybór ograniczy się praktycznie do Ericssona i Nokii, być może jeszcze Samsunga. Operatorzy stacjonarni też nie będą mogli przebierać w dostawcach. W konsekwencji przewidujemy wzrost cen sprzętu – stwierdza Emil Konarzewski. - Prawa ekonomii są bezwzględne, niezależnie od dzisiejszych deklaracji producentów o utrzymaniu cen. Dlatego szacujemy, że po ograniczeniu konkurencji ceny wzrosną o 19 proc. - mówi wiceprezes Audytelu. Głównie dzięki temu korzyści konkurentów Huawei znacznie przewyższą jego straty.

- Tych wydatków telekomy nie przerzucą raczej na konsumentów, gdyż na rynku panuje duża konkurencja i podnoszenie cen spowodowałoby odpływ abonentów. Nie wszyscy operatorzy mają tyle samo sprzętu chińskiego i będą równie dotknięci: Play postawił na Huawei ok. 90 proc. swojej sieci, Orange i T-Mobile 70 proc., ale Plus nie ma go prawie wcale – zaznacza ekspert.

Obciążeni większymi kosztami operatorzy Prawdopodobnie zmniejszą tempo inwestycji w 5G. Sieć zamiast pięć lat będzie ona powstawać dłużej o 14 miesięcy lub nawet trzy lata. To oznacza utracone korzyści ze sprzedaży nowych usług. Wszystko razem – wymiana sprzętu, zdrożenie nowego i utracone przychody - zamknie się właśnie sumą 14 mld zł.

Dotychczas analitycy podawali kwotę kilku miliardów. - Różnica wynika z tego, że my policzyliśmy to kompleksowo, z uwzględnieniem wszystkich konsekwencji, nie tylko samej wymiany sprzętu, którą szacujemy na ok. 4 mld zł – odpowiada Emil Konarzewski. - W przypadku operatorów stacjonarnych w grę wchodzi „tylko” wymiana sprzętu, więc ich wydatki wyniosą 6,8 mld zł w ciągu pięciu lat – dodaje.

We wrześniu ub.r. Play informował, że wymiana sprzętu Huawei w ciągu siedmiu lat może go kosztować 0,9 mld zł. - Bazując na obecnym kształcie ustawy nie można przewidzieć konsekwencji dla rozwoju 5G, ponieważ projekt nie precyzuje, czy, kiedy ani jakie elementy sieci mogą zostać wycofane – zastrzega teraz Małgorzata Zakrzewska. dyrektor departamentu komunikacji korporacyjnej w Play. - By zminimalizować negatywny wpływ takich decyzji, o ile zapadną, konieczne jest doprecyzowanie pewnych kwestii. Po pierwsze, możliwości utrzymywania obecnej infrastruktury do czasu jej ewentualnej wymiany. Po drugie, ustanowienia minimum siedmioletniego okresu na wymianę, podobnie jak w innych krajach europejskich, co jest racjonalne z punktu widzenia amortyzacji sprzętu. Po trzecie, usunięcie niewrażliwych elementów sieci RAN (radiowej - red.) z katalogu funkcji krytycznych dla bezpieczeństwa sieci i usług – wylicza.

Skarb Państwa może też ponieść koszty spraw o odszkodowania. - Mamy z Chinami umowę o wzajemnej ochronie inwestycji, która może dać chińskim dostawcom prawo wstąpienia na drogę międzynarodowego arbitrażu – wskazuje Wojciech Kozłowski. - Według zaproponowanej nowelizacji KSC będzie można z powodów nietechnicznych wykluczyć z rynku dostawcę, którego sprzęt został technicznie oceniony jako bezpieczny. Pojawia się więc pytanie o celowość ponoszenia tak wysokich kosztów. Czy w zamian rzeczywiście zyskamy większe bezpieczeństwo, skoro stosujemy kryteria nietechniczne i to takie, których nie wymaga od nas unijny toolbox – podkreśla.

Czy zdaniem resortu cyfryzacji warto takie koszty ponieść i czy przełoży się to na zwiększenie cyberbezpieczeństwa?
„Na etapie prac nad ustawą o KSC nie prowadzono analiz kosztów wykluczenia któregokolwiek z dostawców komponentów do budowy sieci 5G. Tego typu analizy wymagane będą w procesie uznawania dostawców za dostawców wysokiego ryzyka dla bezpieczeństwa narodowego. Proces analizy i wydawania decyzji w odniesieniu do dostawców jest obecnie przedmiotem prac legislacyjnych” – odpowiada Wydział Promocji Polityki Cyfrowej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
„Na poziomie unijnym uzgodnione zostały środki strategiczne w celu zapewnienia podwyższonego poziomu bezpieczeństwa sieci 5G – obejmują one m.in. wymagania dywersyfikacji dostawców. Dlatego też w polskich przepisach wprowadzane są odpowiednie wymagania dla operatorów w celu unikania uzależnienia od jednego dostawcy. Po raz pierwszy takie wymaganie zawarte zostało w Rozporządzeniu Ministra Cyfryzacji z dnia 22 czerwca 2020 r. w sprawie minimalnych środków technicznych i organizacyjnych oraz metod, jakie przedsiębiorcy telekomunikacyjni są obowiązani stosować w celu zapewnienia bezpieczeństwa lub integralności sieci lub usług – w § 3. 1. punkt 2) wskazuje że operator sieci 5G „stosuje strategię skutkującą brakiem uzależnienia się od jednego producenta poszczególnych elementów sieci telekomunikacyjnej przy jednoczesnym zapewnieniu interoperacyjności usług”.
Należy pamiętać, że docelowe wymagania bezpieczeństwa (unijne i krajowe) będą odnosiły się do sieci 5G w modelu „Non-Stand Alone” – czyli sieci budowanych od podstaw (a nie korzystających z elementów sieci poprzednich generacji). Stąd należy mówić o kosztach nowej infrastruktury i zwracać uwagę na fakt, że pomimo podjęcia przez kilka państw decyzji o wykluczeniu komponentów niektórych dostawców do budowy 5G z budowy tej sieci na ich terytorium - nie wzrosły ceny tych komponentów oferowanych przez innych dostawców. Co więcej wsparcie UE, USA, Korei, Japonii i Australii dla rozwoju OpenRAN ma przyczynić się do wzrostu liczby dostawców i podniesienia konkurencyjności.
Odnosząc się do często przesadzonych informacji o rzekomych kosztach dla gospodarek państw UE, związanych ze zwiększeniem wymagań bezpieczeństwa wobec dostawców, warto posłużyć się serią raportów przygotowanych przez niezależny duński zespół analityczny StrandConsult” – podkreśla resort cyfryzacji.
O tych analizach pisaliśmy w DGP w ub.r. KPRM przywołuje raport pt. „Rzeczywisty koszt wymiany chińskiego sprzętu w sieciach telekomunikacyjnych”, z którego wynika, że restrykcje wobec chińskich firm „nie spowodowały wzrostu cen w USA czy Australii i raczej nie będą miały negatywnego wpływu na Europę, ponieważ Huawei i ZTE w Europie to tylko 6 procent światowych nakładów. Strand Consult szacuje, że koszt wymiany sprzętu Huawei w całej Unii Europejskiej wynosi jedynie 3,5 miliarda dolarów, czyli 6,5 euro (7 dolarów) na jednego abonenta sieci komórkowej w UE”.