KE poinformowała, że w szczególności "jej niepokój budzą przepisy prawne zmieniające polskie prawo telekomunikacyjne, które doprowadziły do przedterminowego wygaśnięcia mandatu szefa krajowego organu regulacyjnego - Urzędu Komunikacji Elektronicznej".

"Zgodnie z prawem UE (...) szefowie krajowych organów regulacyjnych mogą zostać odwołani tylko wtedy, gdy przestaną spełniać warunki wymagane do wykonywania ich obowiązków, które są z góry określone w prawie krajowym. Zasady te mają na celu usunięcie wszelkich wątpliwości co do neutralności tego ciała i jego odporności na czynniki zewnętrzne. Szef krajowego organu regulacyjnego został odwołany w wyniku zmian w zasadach powoływania i odwoływania szefów krajowych organów regulacyjnych, które rząd RP zastosował z mocą wsteczną do dotychczasowego mandatu prezesa krajowego organu regulacyjnego" - twierdzi KE

KE oświadczyła, że Polska ma dwa miesiące na udzielenie odpowiedzi i "podjęcie niezbędnych działań". Jeśli te KE uzna za niewystarczające, może podjąć decyzję o skierowaniu sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Zmiany umożliwiające skrócenie kadencji prezesa UKE znalazły się w tarczy 3.0. Posłowie zdecydowali o wprowadzeniu trybu konkursowego przy wyborze prezesa UKE oraz znieśli wymóg zatwierdzania tej nominacji przez Senat. Ponadto zdecydowali, że kadencja obecnego prezesa UKE, która obejmuje lata 2016-2021, skończy się 14 dni od wejścia w życie nowelizacji.

Reklama

Resort cyfryzacji tłumaczył, że po zmianie przepisów wybór prezesa UKE będzie podlegał procedurze konkursowej, a tak obecnie nie jest. Nie musi on też teraz spełniać odpowiednich wymagań. Podkreślono, że m.in. z tego powodu wybór byłej już szefowej UKE Anny Streżyńskiej parę lat temu był kwestionowany przez operatorów. Sprawa znalazła swój finał w sądzie.

Ministerstwo cyfryzacji informowało, że jeżeli przepisy by się nie zmieniły, obecna kadencja szefa UKE zostałaby i tak automatycznie przerwana 22 grudnia 2020 roku z powodu przepisów UE.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)

luo/ ap/