Jego przywoływanie jest więc poniekąd ryzykowne. Jednak cytat ten uporczywie narzuca się w kontekście imprezy na zakopiańskich Krupówkach w ostatni weekend karnawału, która dla niektórych przeszła już do historii jako „noc wyzwolenia”. Nie powinny mieć miejsca akty wandalizmu, bójki i leżakowanie w zaspach śnieżnych w sytuacji utraty zdolności zachowania pozycji wertykalnej. Jednak pozostałym zachowaniom ludzi z tamtej nocy trudno nie okazać znacznej dozy zrozumienia.
Oczywiście trwa stan pandemii. Istnieje ryzyko, że każdy kontakt z drugim człowiekiem, każda obecność w danym miejscu mogą spowodować infekcję, zaś infekcja może wywołać chorobę o ciężkim przebiegu. Obostrzenia służą redukcji tego ryzyka, które nie daje się jednak całkowicie wyeliminować. Restrykcje są pomyślane tak, by utrzymać dostęp do koniecznych form aktywności ludzkiej kosztem rezygnacji z tych niekoniecznych. Wobec przedłużającego się życia w reżimie sanitarnym coraz bardziej zasadnym staje się pytanie, czy aktywności uznane za niekonieczne lub zbędne w pierwszych miesiącach pandemii nadal można łatwo zakwalifikować do takiej kategorii i ich zakazać.

Zamiast lockdownu na trzy czwarte

Ludzie mają dość. To czytelny sygnał płynący nie tylko z Zakopanego. Liberalni filozofowie kilku ostatnich stuleci opisali dwie arcyludzkie potrzeby, których niemożność zaspokojenia w końcu prowadzi do erupcji...
Reklama
Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.