Ograniczenia wprowadzone nad Dnieprem w związku z pandemią COVID-19 w istotny sposób wpłynęły na sektor bankowy. Szczególnie odbiły się na dynamice wzrostu depozytów, kredytowania i dochodowości. Choć regulator istotnie złagodził wymogi wobec banków i poszerzył możliwości podtrzymania płynności, to warunki ich działania w najbliższym czasie pozostaną trudne, głównie z powodu pogorszenia jakości portfela, wzrostu ryzyka i zmniejszenia popytu na usługi – wynika z opublikowanego przez ukraińskiego regulatora raportu na temat sytuacji sektora bankowego.

Ukraińskie banki znaczną część swoich zysków czerpią nie z tradycyjnej działalności operacyjnej, ale z kupowanych rządowych obligacji denominowanych w hrywnie.

Co ciekawe czysty zysk działających na Ukrainie banków wyniósł w okresie od stycznia do kwietnia 2020 r. 25,2 mld hrywien, czyli ponad 900 mln dol., i był aż o 39 proc. wyższy niż w 2019 r. (w analogicznym okresie odnotowano zysk w wysokości 18,1 mld hrywien), podaje ukraiński bank centralny NBU. Przychody banków sięgnęły 90 mld hrywien, koszty 64,8 mld hrywien, w 2019 r. było to odpowiednio 77 mld i 54 mld hrywien.

Wytłumaczenie tego paradoksu jest proste – ukraińskie banki już od dłuższego czasu znaczną część swoich zysków czerpią nie z tradycyjnej działalności operacyjnej, ale z kupowanych rządowych obligacji denominowanych w hrywnie. A rząd, pomimo kryzysu, realizuje swoje zobowiązania w terminie. Rzeczywisty obraz najlepiej pokazuje sytuacja z marca, kiedy już zaczęła obowiązywać kwarantanna, a banki nie otrzymywały wpływów z obligacji. Łączny, czysty zysk wszystkich banków wyniósł wówczas zaledwie 97 mln hrywien, czyli ok. 3,5 mln dol.

Reklama

Na progu wojny banków

W ocenie NBU do końca 2020 r. warunki działania ukraińskiego sektora bankowego mocno się pogorszą, a wraz z nimi, po trzech latach wysokich dochodów, wyniki finansowe. Głównym czynnikiem, który na to wpłynie będzie spadek jakości kredytów i konieczność tworzenia dodatkowych rezerw. Ograniczenia związane z kwarantanną negatywnie odbiją się też na popycie na usługi bankowe. Najprawdopodobniej mniejsze w porównaniu z zeszłorocznymi będą wpływy banków z tytułu prowizji. Spadł popyt na kredyty inwestycyjne i raczej nie ma szans, by do końca roku powrócił do stanu przedkryzysowego. Inaczej wygląda sytuacja z kredytami na środki obrotowe firm. Popyt na nie – jak ocenia regulator – będzie pozostawać na stabilnym poziomie, a w miarę odbudowywania się gospodarki zacznie wzrastać.

Główną przyczyną niespłacania kredytów w terminie, przez firmy mające trudności finansowe, była gwałtowna dewaluacja hrywny wiosną 2020 r.

Pandemia zatrzymała udzielanie kredytów konsumpcyjnych klientom indywidualnym, ich portfel w I kwartale 2020 r. wzrósł zaledwie o 3,2 proc. To rezultat z jednej strony spadku popytu, a z drugiej – rosnącej ostrożności banków przy ich udzielaniu. Inna sprawa, że małe zainteresowanie klientów takimi kredytami nie powinno dziwić, skoro ich oprocentowanie z polskiego punktu widzenia jest gigantyczne i wynosi 34 proc. w skali rocznej. W I kwartale 2020 r. hrywnowe kredyty dla biznesu wzrosły o 3,6 proc. Marzec był rekordowy – wzrost sięgnął 9 proc. To zarówno efekt sezonowy, jak i ucieczki biznesu od kredytów walutowych, spowodowanej obawą o dewaluację hrywny. Portfel kredytów walutowych skurczył się o 7 proc. Przejściu na walutę narodową sprzyjało też obniżenie oprocentowania.

Równocześnie z 0,6 proc. aż do 48,9 proc. wzrósł udział niespłacanych kredytów (NPL). Przez kilka ostatnich lat NPL były głównie domeną firm mających trudności. Teraz, jak zauważa NBU, po raz pierwszy od 2017 r. dotyczy to kredytów konsumpcyjnych. Główną przyczyną niespłacania w terminie była gwałtowna dewaluacja hrywny wiosną 2020 r.

Jak prognozują analitycy regulatora w następnych miesiącach należy oczekiwać ostrego pogorszenia wyniku finansowego sektora bankowego.

Zdaniem wiceprezesa zarządu banku Praweksbank, Semena Babajewa, wkrótce może rozpocząć się wojna o kredytobiorców. „W sytuacji rewolucyjnego spadku stóp procentowych, które ma teraz miejsce, możemy zetknąć się z tym, że na rynku pojawią się propozycje refinansowania kredytów. To uderzy w banki, szczególnie te, które mają duży portfel” – konstatował Babajew podczas okrągłego stołu poświęconego ogłoszonym przez prezydenta Wołodymyra Zelenskiego planom obniżenia stawek kredytów hipotecznych do poziomu 10 proc. rocznie.

O odwrocie klientów od banków mogą świadczyć dane NBU dotyczące gotówki będącej w obiegu pozabankowym. Rośnie ona w szybkim tempie, od początku roku do końca maja 2020 r. zwiększyła się aż o 13,2 proc. i teraz jest to 435 mld hrywien. W tym samym czasie masa pieniężna wzrosła o 9,8 proc. do poziomu 1,58 bln hrywien. Różnica rzędu 3,4 pkt. proc. może oznaczać, że w obliczu pandemii Ukraińcy zaczęli odwracać się od banków, traktując gotówkę jako bezpieczniejszy i wygodniejszy środek płatniczy. To także dowód na rosnącą szarą strefę wywołaną wprowadzonymi przez rząd ograniczeniami legalnej aktywności firm prowadzących kluczowe z punktu widzenia ukraińskich konsumentów rodzaje działalności.

Obraz uzupełnia najnowszy, czerwcowy raport banku centralnego o stabilności finansowej Ukrainy. Ukraiński sektor bankowy wszedł w wywołany pandemią kryzys w dobrej formie i z dostatecznymi zapasami – ocenia NBU. Udało się uniknąć załamania systemu, banki świadczyły swoje usługi w sposób ciągły, mimo radykalnych ograniczeń funkcjonowania placówek. Jak zauważa regulator, to o wiele lepsza sytuacja niż w przypadku poprzednich kryzysów. Jednak system finansowy powinien się przygotować na negatywne skutki kwarantanny w perspektywie średniookresowej.

W obliczu pandemii Ukraińcy zaczęli odwracać się od banków, traktując gotówkę jako bezpieczniejszy i wygodniejszy środek płatniczy.

NBU przeprowadził stres-testy, w których oceniał wpływ nieco gorszego niż zakładany wczesną wiosną scenariusza makroekonomicznego na kapitał 26 wielkich banków. Dziewięć banków, w tym dwa państwowe (z ogólnej liczby czterech) może mieć kłopoty z utrzymaniem niezbędnego poziomu kapitału. Co więcej to nie jest nowa sytuacja, bo jak zauważa regulator te problemy były podkreślane już we wcześniejszych badaniach, ale zarządy banków je ignorowały. Ale nie należy się spodziewać załamania systemu – na prywatne banki z problemami przypada jedynie 5 proc. aktywów całego sektora. Gorzej ze stabilnością systemu finansów publicznych, bo w razie problemów to budżet państwa będzie musiał pokrywać potrzeby banków państwowych uznanych przez NBU za potencjalnie zagrożone.

Już teraz problemy ma państwowy gigant bankowy Oszczadbank. NBU określił go mianem „operacyjnie nieefektywnego”, jego zapasy kapitału mogą okazać się niewystarczające, by poradzić sobie ze skutkami pandemii.

Jak ocenia NBU jakość portfela kredytowego ukraińskich banków na progu kryzysu była najlepsza od dekady. Jednak strat wywołanych przez COVID-19 uniknąć się nie da. Spadek wewnętrznego i zewnętrznego popytu, ograniczenia związane z kwarantanną i nierozwiązane problemy strukturalne w szeregu sektorów gospodarki będą miały wpływ na zdolność spłaty zobowiązań wobec banków przez kredytobiorców. Można się spodziewać, że co dziesiąty klient nie będzie w stanie spłacać kredytu konsumpcyjnego. Jednocześnie, jak konstatuje regulator, spada zainteresowanie zaciąganiem nowych kredytów.

Pomocna dłoń

Żeby złagodzić wpływ pandemii na sektor bankowy ukraiński bank centralny wprowadził w czerwcu 2020 r. pakiet antykryzysowy dla banków komercyjnych. Do czerwca 2021 r. NBU nie będzie karał za ewentualne naruszenia wymogów dotyczących kapitału, płynności i ryzyka kredytowego. Jednak banki będą musiały najpierw udowodnić, że naruszenia są efektem ogłoszonej przez rząd kwarantanny, a nie po prostu niekompetentnego zarządzania. Z moratorium nie będą mogły skorzystać te, które, wbrew zaleceniom regulatora, w trakcie kwarantanny wypłacą swoim akcjonariuszom dywidendy. Korzystające z moratorium banki będą musiały ułożyć wspólnie z NBU plan wyjścia z kryzysu i do czasu osiągnięcia wymaganych parametrów nie będą mogły dokonywać operacji z podmiotami powiązanymi, wypłacać dywidend ani premii członkom zarządów.

Michał Kozak