Zmiany proponowane w projekcie nowelizacji ustawy o dowodach osobistych i niektórych innych ustaw mają wejść w życie wkrótce – zgodnie z unijnymi regulacjami (rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady UE 2019/1157 z 20 czerwca 2019 r.) dokumenty tożsamości uzupełnione o nowe dane będą wystawiane już od 2 sierpnia przyszłego roku. W konsekwencji większość obywateli będzie musiała stawić się w urzędzie dwukrotnie: aby złożyć wniosek o nowy dokument i poddać się procedurze zeskanowania odcisku palca, a kolejny raz – przy jego odbiorze. Dobra wiadomość jest taka, że stare dowody tożsamości zachowają ważność i będą wymieniane sukcesywnie. Każdy jednak, kto zechce wymienić dokument na wersję uzupełnioną o informacje o odcisku linii papilarnych, czyli tak zwaną drugą cechę biometryczną (zanim jego dokument straci ważność), też będzie miał taką możliwość.

Konieczny krok wstecz

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wylicza, że czynności związane z wydaniem jednego nowego dowodu osobistego zajmą urzędnikowi siedem minut dłużej niż obecnie. Resort rozlicza się z gminami z realizowanego przez nie zadania zleconego w oparciu o stawkę: obecnie 31 zł za godzinę pracy urzędnika oddelegowanego do obsługi wystawiania lub wymiany dowodów tożsamości.
Różnicę odczuje jednak przede wszystkim obywatel, który teraz może wniosek, na przykład o wymianę dowodu osobistego, złożyć zdalnie, z domu.
Reklama
– Nie wyobrażam sobie powrotu do sytuacji, w której, aby to zrobić, trzeba będzie dwa razy zwolnić się z pracy – mówi Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP. Zaznacza, że urzędy gminne będą musiały dostosować się do zmieniających się okoliczności, wydłużyć godziny pracy lub wprowadzić elastyczne rozwiązania, by wyjść naprzeciw mieszkańcom.
Zwłaszcza że zdążyliśmy się już przyzwyczaić do odwrotnego kierunku zmian, czyli coraz szerszych możliwości załatwiania wielu spraw bez konieczności wizyty w urzędach. Tempo wdrażania rozwiązań cyfrowych w samorządach dodatkowo przyśpieszyła epidemia.
Nawet przedstawiciele ministerstw spraw wewnętrznych i administracji oraz cyfryzacji (które współpracowało w przygotowaniu projektu) przyznawali, prezentując reformę na spotkaniu z mediami, że jest to krok wstecz w dostępie do e-usług, który robią niechętnie.

Gra warta świeczki

W uzasadnieniu MSWiA wskazuje, że wprowadzenie „drugiej cechy biometrycznej” wymuszają przepisy Unii Europejskiej. Te wynikają z kwestii bezpieczeństwa i ochrony tożsamości obywateli europejskiej wspólnoty.
– Biometria jest współcześnie najlepszą technologią identyfikacji i weryfikacji tożsamości człowieka – mówi dr Remigiusz Lewandowski z Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania UMK w Toruniu, ekspert w dziedzinie nauk o bezpieczeństwie. Zaznacza, że jej zastosowanie znacząco podnosi bezpieczeństwo państwa i maksymalizuje prawdopodobieństwo wykrycia osoby korzystającej z cudzej tożsamości.
Natomiast dr Magdalena Tomaszewska-Michalak z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW przekonuje, że zabezpieczeń biometrycznych nie należy się obawiać. Ponieważ, jak podkreśla, pozwalają one zarówno zabezpieczyć sam dokument (choćby przed jego podrobieniem), jak i w najwyższym możliwym stopniu pewności przypisać go jego właścicielowi.
– Jeśli powiem, że nazywam się XY, to można mi uwierzyć, ale również można tego nie zrobić. Natomiast w momencie, w którym przyłożę swój palec i okaże się, że dane się zgadzają, to wtedy trudno z tym dyskutować – wskazuje dr Tomaszewska-Michalak.
Dlaczego zatem samo zdjęcie biometryczne, w które są już wyposażone polskie dokumenty tożsamości, nie załatwia sprawy?
– Opieranie się wyłącznie na jednej cesze biometrycznej jest niewystarczające, gdyż ryzyko jej złamania jest zbyt wysokie – uważa dr Lewandowski. – Zwłaszcza w kontekście zagrożenia terrorystycznego czy kradzieży tożsamości, z którymi niestety często mamy do czynienia – dodaje.
W dodatku druga cecha biometryczna jest dodatkowym zabezpieczeniem na wypadek pomyłki algorytmu, który – jak wskazuje ekspert – może się mylić, jak ma to miejsce w przypadku każdej sztucznej inteligencji. I podaje przykład z życia. – Kobieta po przebytej operacji oczu, która widocznie musiała wiązać się z delikatną zmianą rozstawu źrenic, nie przeszła weryfikacji przez system w oparciu tylko o zdjęcie biometryczne. Mimo że reszta danych w dokumentach się zgadzała – zaznacza dr Tomaszewska-Michalak.
I dodaje, że żadna liczba dodatkowych zabezpieczeń nie powinna zastąpić zdrowego rozsądku.

Zmiany w gminach

Samorządowcy na razie ostrożnie wypowiadają się na temat proponowanych rozwiązań, które zostały opublikowane zaledwie dwa dni temu. Zwykle – podkreślają – diabeł tkwi w szczegółach.
Z projektu wynika, że urzędnicy gminni przejdą szkolenia z tego, jak prawidłowo pobierać odciski linii papilarnych, z obsługi czytnika i skanera, w które zostaną wyposażone urzędy. Resort spraw wewnętrznych i administracji oszacował koszt szkoleń na 300 tys. zł. – Ponadto zaplanowano kompleksowe wsparcie dla urzędników na czas wdrożenia i stabilizacji poprzez uruchomienie usługi Service Desk z takim samym poziomem świadczenia usługi jak w przypadku wdrożenia e-dowodu w 2019 r. – czytamy w uzasadnieniu projektu. Szacunkowy koszt to dodatkowe 600 tys. zł. Z budżetu państwa zostanie sfinansowany także zakup skanerów oraz licencji potrzebnych do obsługi oprogramowania wycenionych na około 695 tys. zł. Wymiana pozostałego sprzętu nie będzie konieczna, gdyż obsługa dowodu osobistego będzie prowadzona z wykorzystaniem już istniejących systemów informatycznych – zaznaczono.
W projekcie przygotowanym przez MSWiA przewidziano sytuację, gdy mieszkaniec nie będzie mógł stawić się w urzędzie. Powodem może być na przykład choroba lub niepełnosprawność. Część gmin, a dokładnie 335, w tym miasta na prawach powiatu, zostanie wyposażona w mobilne stacje umożliwiające pobranie danych poza urzędem (w ramach danego powiatu). Resort przyjmuje ostrożne wyliczenia, że będzie to około 30 tys. wniosków rocznie w skali kraju. ©℗
Dowody po nowemu
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do konsultacji publicznych