Aby zrozumieć ich dorobek, zacznijmy od stwierdzenia, że rynki są efektywne tylko w pewnych konkretnych warunkach. Gdy nie są efektywne, trzeba skonstruować inne reguły gry. Ekonomiści stają się wówczas inżynierami, którzy naprawiają system rynkowy, aby przywrócić jego sprawne funkcjonowanie. Tym dokładnie zajmuje się tzw. teoria aukcji. Ale oczywiście nie chodzi o samą aukcję, lecz o efektywne ustalenie cen tak, by optymalizować cele społeczne.
Roberta Wilsona (wszyscy na Stanfordzie mówią na niego po prostu „Bob”) poznałem podczas zajęć z teorii gier na pierwszym roku studiów doktoranckich. Najskromniejszy i najmilszy człowiek świata, który o ekonomii rozprawia z niezrównanym zapałem. Choć teoria gier jest dziedziną bardzo zmatematyzowaną, potrafił nam ją wyłożyć jako fascynującą opowieść o ludzkim zachowaniu. Wychowywanie pokoleń nowych ekonomistów jest specjalnością Boba: wśród jego studentów już trzech zostało laureatami ekonomicznego Nobla! Jednym z nich jest zresztą Paul Milgrom.
Jednym z kluczowych osiągnięć naukowych Wilsona było sformalizowanie ważnego paradoksu – „klątwy zwycięzcy”. Występuje on, gdy w aukcji sprzedawany jest obiekt, który dla wszystkich kupujących ma tę samą, lecz nieznaną wartość. Na przykład, gdy producent benzyny przy zakupie prawa do złoża nie wie, ile znajdzie tam ropy. Można prognozować te wartości, ale nikt nie może mieć pewności: szacunki niektórych będą zaniżone, a innych zawyżone. Aukcję wygra najbardziej niepoprawny optymista, bo będzie gotowy zapłacić najwięcej i prawie zawsze się przeliczy. To zaś nikomu nie służy, szczególnie jeśli zwycięzca zbankrutuje. Wilson pokazał też, że traci również sprzedający – bo kupujący boją się licytować w aukcji, w której wygrana wiąże się z „klątwą zwycięzcy”.
Jak wyjść z tego kłopotu? Rozwiązanie znalazł drugi laureat tegorocznej nagrody, Paul Milgrom. Po pierwsze, proces aukcji musi być jawny: uczestnicy mogą ocenić, na ile optymistyczne są ich szacunki na tle wiedzy pozyskanej przez innych oraz dostosować do tego wysokość swojej oferty. W warunkach „klątwy zwycięzcy” nie działają aukcje, w których oferenci mają przedstawić ocenę bez znajomości tego, co proponują inni. Dla przykładu: zamówienia publiczne w Polsce rozstrzygane są na podstawie ofert złożonych w kopertach jednocześnie przez wszystkich uczestników. Tak samo rozdysponowywane są lokale komunalne (licytacja publiczna odbywa się tylko wówczas, gdy dwie najwyższe oferty w kopercie są identyczne) i częstotliwości telefonii komórkowej. Milgrom udowodnił, że jest to nieefektywne. Oczywiście mogło być gorzej, bo cena częstotliwości radiowych ustalona jest przez państwo – pod takim rozwiązaniem nie podpisałby się żaden ekonomista.
Reklama
Dorobek Milgroma to nie suche teorie – ma on przełożenie na grube miliony, a nawet miliardy dolarów. Przykład? W USA wiele stacji telewizyjnych miało prawa do częstotliwości radiowych, których nie używały efektywnie. Nie umiały ich jednak sprzedać za rozsądną cenę. Częstotliwości radiowe były za to bardzo przydatne firmom telekomunikacyjnym, ale te nie były w stanie ich kupić. Nie jest łatwo handlować częstotliwościami, bo alokacja musi być skoordynowana (dwie sąsiednie anteny nie mogą nadawać na tych samych falach itp.). Milgrom z zespołem zaproponował innowacyjnę formułę aukcji z jawną licytacją, wyciskając 20 mld dolarów z rynku, którego wcześniej praktycznie nie było. Z tego 7 mld dol. trafiło do podatnika.
Każdy, kto spotkał Paula Milgroma na swojej akademickiej ścieżce, jest pod wrażeniem geniuszu i głębi jego pomysłów. Jako student mogłem go poznać także jako nieocenionego promotora, mentora i przyjaciela. W każdy poniedziałek, pomimo licznych obowiązków, Paul zaprasza wszystkich doktorantów na seminarium do własnego domu. Poza prezentacją jednego ze studentów i dyskusją naukową wspólnie gotowaliśmy i zmywaliśmy naczynia – oczywiście dalej rozmawiając o modelach i teoriach. Paul przywiązuje olbrzymią wagę nie tylko do naukowego rygoru i oryginalności, lecz także szlifowania umiejętności komunikowania swoich pomysłów. Podkreśla, że w nauce nie ma sprzeczności pomiędzy precyzją a przejrzystością, trzeba tylko wystarczająco długo nad ideą pracować. Takie są wszystkie artykuły Milgroma: niezwykle uniwersalne, a jednocześnie zaskakująco zrozumiałe – dotykają samego sedna problemu.
A jeśli myślisz, czytelniku, że ciebie problem aukcji nie dotyczy, zerknij na reklamę obok tego tekstu w internecie (czy na dowolnej stronie, gdzie przeglądarka internetowa pokazuje ci reklamę). Widzisz ją, bo dany reklamodawca wygrał aukcję na pokazanie się na twoim komputerze. Aukcję zaprojektowaną na bazie dorobku Boba Wilsona i Paula Milgroma. ©℗