Warto zacząć od przytoczenia prostych faktów. Po pierwsze, to rzeczywiście szpital dla najlżej chorych. Po drugie, to szpital, w którym płaci się najwięcej personelowi. Po trzecie, to szpital, który za każdego pacjenta otrzyma z Narodowego Funduszu Zdrowia o wiele więcej pieniędzy, niż za chorego w o wiele gorszym stanie otrzyma „normalny” szpital.

Procedura wewnętrzna

W ostatnich dniach najwięcej emocji w kontekście filii szpitala dla chorych w lżejszych stanach (filii, bo formalnie jednostką wiodącą jest Centralny Szpital Kliniczny MSWiA przy ul. Wołoskiej) wzbudziły procedury przyjmowania pacjentów. Przyczyniłem się do tej dyskusji, cytując lekarzy, którzy usiłowali przekazać do Szpitala Narodowego chorych, by zwolnić łóżka dla kolejnych ciężko przechodzących COVID-19. Okazało się jednak, że Narodowy pacjentów ze szpitali wcale przyjmować nie chciał. Lekarze mówili wprost: to szpital dla zdrowych ludzi. Za to, że przytoczyłem te opinie, oburzyli się na mnie niektórzy członkowie rządu. Zarazem jednak odmówiono opublikowania kryteriów przyjęć do Narodowego, wskazując, że to „procedura wewnętrzna”. Napór mediów i kolejne lekarskie świadectwa o tym, że nie sposób przekazać pacjentów najsłynniejszej w tej chwili placówce medycznej w Polsce, spowodowały jednak, że kryteria zostały w końcu upublicznione. W największym skrócie: do Szpitala Narodowego mogą trafić jedynie pacjenci w stabilnym stanie, bez dolegliwych chorób współistniejących i których stan się poprawia, a nie pogarsza. Najlepiej gdyby oddychali samodzielnie, bez konieczności jakiegokolwiek wsparcia, lub wymagali niewielkich dawek tlenu.
Reklama