W latach 80. XX wieku Turcja porzuciła strategię industrializacji opartej na substytucji importu i przyjęła strategię industrializacji zorientowanej na eksport, próbując zintegrować się z gospodarkami światowymi. Interwencja państwa została ograniczona i zastąpiona przez mechanizm rynkowy. W latach 90. nastąpiła liberalizacja przepływów kapitałowych i w marcu 1990 r. lira turecka stała się walutą w pełni wymienialną.

Kryzys połowy lat 90.

Ale Turcja utrzymała przyjęte jeszcze w latach 50. XX wieku przepisy, zezwalające bankowi centralnemu na finansowanie 15 proc. wydatków budżetowych, co powodowało nieustanny deficyt i inflację przekraczającą 50 proc., a w roku 1994 osiągającą poziom 105 proc. Efektem był także wzrost deficytu na rachunku bieżącym bilansu płatniczego i spadek wartości liry w stosunku do mocnych walut.

W ciągu ostatniej dekady XX wieku wartość liry wobec dolara zmniejszyła się 240 razy. Guinness Book of Records uznał turecką lirę za najsłabszą walutę na świecie w roku 1995 i 1996 oraz ponownie od 1999 do 2004 r.

Reklama

W 1994 r. spory między premierem Tansu Çillerem (1993–1996) a prezesem Centralnego Banku Republiki Tureckiej (CBRT) Rüşdü Saracoğlu podważyły zaufanie do rządu. Premier nalegał na monetyzację deficytu fiskalnego (zakup przez bank centralny rządowych instrumentów dłużnych), a prezes banku proponował większą emisję rządowych papierów wartościowych na rynku. Saracoğlu podał się do dymisji w sierpniu 1993 r., a w styczniu 1994 r. międzynarodowe agencje kredytowe obniżyły rating Turcji poniżej poziomu inwestycyjnego. Wówczas zrezygnował drugi prezes CBRT Nihat Bülent Gültekin.

Zaniepokojenie chaosem w polityce gospodarczej spowodowało przyspieszoną „dolaryzację” gospodarki. Mieszkańcy zamieniali oszczędności na depozyty walutowe i do końca 1994 r. około 50 proc. oszczędności było utrzymywane w walutach zagranicznych. Obniżenie ratingu i brak zaufania do rządowej polityki fiskalnej spowodowało ucieczkę kapitału na dużą skalę, a w efekcie załamanie kursu walutowego. W kwietniu 1994 r. rząd został zmuszony do ogłoszenia programu oszczędnościowego. Program został przedstawiony Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu wraz z wnioskiem o kredyt stand-by w wysokości 740 mln dolarów.

Rząd turecki zobowiązał się do zmniejszenia wydatków budżetowych, podniesienia podatków oraz przyspieszenia prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw. Spowolnienie wydatków rządowych, gwałtowna utrata zaufania przedsiębiorców i wynikający z tego spadek aktywności gospodarczej zmniejszyły jednak dochody podatkowe. Kryzys fiskalny spowodował spadek realnego PKB w 1994 roku o 4,7 proc.

Mimo niestabilności makroekonomicznej i podatności polityki fiskalnej na naciski polityczne, gospodarka turecka szybko odzyskała dynamikę, co zawdzięczała nastawionemu na eksport sektorowi prywatnemu. W kolejnych trzech latach dynamika PKB przekraczała 7 proc.

Kryzys bankowy 2000-2001

W 1997 r. w gospodarkę turecką uderzył kryzys azjatycki, rok później rosyjski. Negatywnie wpłynęły na zaufanie inwestorów zagranicznych i napływ kapitału gwałtownie spadł. Efektem było spowolnienie wzrostu gospodarczego z 7,5 proc. w 1997 r. do 2,5 proc. w 1998 r. W sierpniu 1999 r. miało miejsce potężne trzęsienie ziemi. Gospodarka skurczyła się o 3,6 proc., deficyt budżetowy osiągnął 12 proc., a dług publiczny wzrósł do 40 proc. PKB.

22 grudnia 1999 r. nowo wybrany rząd i CBRT ogłosiły program stabilizacji kursu walutowego, mający na celu obniżenie inflacji do poziomu 10 proc. do końca 2001 r. Turcja otrzymała wsparcie MFW w postaci kolejnego kredytu stand-by 4 mld dolarów.

Głównym elementem programu było wprowadzenie reżimu pełzającego kursu liry wobec dolara. Ponadto program obejmował prywatyzację dużych przedsiębiorstw państwowych, w tym Turk Telekom i większą dyscyplinę budżetową. Skupiał się na zaburzeniach równowagi makroekonomicznej, ale nie zajął się poważnymi słabościami sektora bankowego.

Wcześniej sektor bankowy został zderegulowany, a depozyty ubezpieczone przez państwowy fundusz Savings Deposit Insurance Fund (SDIF). Nie wprowadzono jednak skutecznego nadzoru. Banki były głównym źródłem finansowania wydatków publicznych. W 2000 r. ponad połowa aktywów banków prywatnych składała się z krajowych, rządowych papierów wartościowych, co w dużym stopniu uzależniało dochody banku od rentowności bonów skarbowych. Ich jakość była bezpośrednio związana z oczekiwaniami dotyczącymi obsługi długu publicznego.

Turecki system bankowy był uzależniony od finansowania zagranicznego, co sprawiało, że banki były podatne na napływy i odpływy kapitału. W coraz większym stopniu polegały na zagranicznych pożyczkach i depozytach walutowych rezydentów, a same inwestowały w tureckie bony skarbowe, które w 2/3 były denominowane w walutach obcych.

W ten sposób sektor był poważnie narażony na ryzyko kursowe. W dodatku stanął w obliczu strukturalnego niedopasowania terminów zapadalności. Prywatne banki komercyjne nie były w stanie zaciągać długoterminowych pożyczek w walucie krajowej, a należności od rządu i firm miały dłuższą zapadalność.

W 1999 r. cztery banki będące własnością państwa posiadały prawie 30 proc. wszystkich aktywów sektora bankowego. Poza nimi działało około 50 małych banków prywatnych. Państwowe ponosiły straty wynikające z nałożonego na nie obowiązku udzielania tanich kredytów rolnikom i rzemieślnikom. Także kilka prywatnych banków znalazło się w złej sytuacji. Wskaźnik niespłacanych kredytów (NPL) w sektorze bankowym osiągnął podczas recesji w 1999 roku poziom 11 proc. Trzynaście małych i średnich banków zostało przejętych przez SDIF. Podczas tej operacji dochodziło do oszustw, co wzmocniło wrażenie, że sektor bankowy ma duże problemy. W efekcie inwestorzy zagraniczni wycofali swoje depozyty i wywołali kryzys bankowy.

Początkowo kryzys najbardziej dotknął banki państwowe i przejęte przez SDIF. W lutym 2001 r. banki prywatne, które miały niezabezpieczoną pozycję walutową, poniosły duże straty w wyniku dewaluacji liry. Wskaźnik NPL sięgnął 19 proc. W latach 1999-2001 SDIF musiał ratować 18 banków, które łącznie posiadały 12 proc. wszystkich aktywów całego sektora. W okresie kryzysu aktywa zmniejszyły się realnie o 12,6 proc., a kredyty aż o 29 proc.

Po kryzysie zdecydowano się na reformę systemu bankowego. W maju 2001 r. Agencja Regulacji i Nadzoru Bankowego zainicjowała kompleksowy program restrukturyzacji. Banki państwowe zostały wzmocnione poprzez fuzje i sprywatyzowane. Zniesiono obowiązek udzielania kredytów na preferencyjnych warunkach, które przynosiły straty. Banki kontrolowane przez SDIF zostały zlikwidowane lub przejęte przez inne. SDIF na reformę wydał 28 mld dolarów, co zostało sfinansowane przez budżet państwa poprzez emisję specjalnych obligacji. Łączny koszt ratowania banków wyniósł 31 proc. PKB, a w konsekwencji dług publiczny w 2001 r. wzrósł do 74 proc. PKB.

Znowelizowane prawo bankowe było zgodne z najlepszymi praktykami międzynarodowymi oraz dyrektywami UE. Współczynniki wypłacalności dla banków tureckich zostały podniesione do 12 proc. Tylko firmy oraz osoby fizyczne z przychodami w innych walutach mogły brać pożyczki w walutach obcych.

W czerwcu 2001 r. rząd, mając problem z obsługą długu, zorganizował dobrowolną operację zamiany papierów wartościowych nominowanych w lirach, posiadanych przez prywatne banki tureckie, na obligacje w dolarach, z wydłużonym okresem zapadalności. W czerwcu 2002 r. wprowadzono dobrowolny program restrukturyzacji zadłużenia przedsiębiorstw produkcyjnych. Zrestrukturyzowano łącznie 6 mld dolarów kredytów korporacyjnych, głównie poprzez wydłużenie terminów spłaty.

W latach 2002-2007 gospodarka turecka rosła średnio o 6,7 proc.

Reformy gospodarcze pomogły Turcji osiągnąć większą stabilność makroekonomiczną i wysoki poziom wzrostu w kolejnej dekadzie. W latach 2002-2007 gospodarka turecka rosła średnio o 6,7 proc. Światowy kryzys finansowy dotknął Turcję w mniejszym stopniu niż kraje Unii Europejskiej. W 2009 r. PKB spadł o 4,7 proc., ale w 2010 roku gospodarka powróciła na ścieżkę szybkiego rozwoju, który w latach 2010-2017 wynosił 6,8 proc. Ale w 2018 r. lira znów znalazła się w kłopotach.

Kolejny kryzys

10 sierpnia 2018 r. prezydent USA Donald Trump ogłosił na Twitterze podwojenie ceł na import tureckiej stali i aluminium. Efektem był gwałtowny spadek wartości tureckiej liry, która w ciągu kilku dni po decyzji USA straciła 20 proc. wartości, a od sierpnia 2017 r. 50 proc. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oskarżył Stany Zjednoczone o spowodowanie kryzysu finansowego, choć tak naprawdę wynikał z głębokiej nierównowagi makroekonomicznej.

Erdogan po raz pierwszy wygrał wybory w 2002 r. jako polityk, który potrafił wyciągnąć Turcję z kryzysu finansowego lat 2000-2001. Od tamtej pory wygrywał wszystkie wybory krajowe i prawie wszystkie lokalne, głównie dzięki rosnącemu standardowi życia. Ale rok 2018 pokazał, że model wzrostu, napędzany przede wszystkim tanimi pieniędzmi, załamał się.

Zbyt ekspansywna polityka finansowa pozwoliła przez kilka lat utrzymać wysokie tempo wzrostu gospodarczego. W 2017 r. PKB zwiększył się o ponad 7 proc. Paliwem napędzającym był napływ zagranicznego kapitału, a tym samym wzrost zadłużenia tureckich przedsiębiorstw i banków. Za pożyczone pieniądze budowano infrastrukturę, ale kapitał napływał też do prywatnych przedsiębiorstw i sprawiał, że rosły wynagrodzenia oraz ogólny poziom życia.

Ekspansja prowadziła do powstania nierównowagi w wymianie z zagranicą i inflacji. W roku 2016 deficyt na rachunku bieżącym bilansu płatniczego wyniósł 26,8 mld dolarów, rok później 40,6 mld dolarów, a w pierwszej połowie roku 2018 12-miesięczny deficyt przekroczył 50 mld dolarów (blisko 7 proc. PKB) i był jednym z największych na świecie.

Zadłużenie zewnętrzne brutto kraju zarówno publiczne, jak i prywatne, w końcu 2017 r. wyniosło ponad 450 mld dolarów. Blisko 200 mld musiało zostać spłacone w roku 2018, a tymczasem rezerwy zagraniczne banku centralnego wynosiły 85 mld dolarów. Zadłużone w walutach obcych przedsiębiorstwa znalazły się w obliczu niewypłacalności.

Od maja do sierpnia 2018 r. Turcy przelali za granicę 17,4 mld dolarów, inwestując w zagraniczne obligacje i akcje oraz lokując oszczędności za granicą, co tylko pogłębiło załamanie finansowe. Zaufanie do stabilności tureckich finansów dodatkowo zachwiały wypowiedzi Erdogana, który w wywiadzie dla agencji Bloomberg w maju 2018 r. stwierdził, że skoro ma demokratyczny mandat do rządzenia krajem, ma też prawo dyktować bankowi centralnemu. Agencja ratingowa Fitch już w styczniu 2018 r. zamknęła swe biuro w Stambule, a inne agencje obniżyły rating tureckiego długu publicznego.

W roku 2019 PKB Turcji wzrósł o niespełna 1 proc., ale na rachunku bieżącym pojawiła się nadwyżka.

Rynki nalegały na wzrost stóp procentowych, czemu sprzeciwiał się prezydent, który wezwał Turków, by w patriotycznym odruchu sprzedali państwu posiadane zasoby twardych walut. 15 sierpnia Katar zobowiązał się do zainwestowania 15 miliardów dolarów w turecką gospodarkę, dzięki czemu kurs liry wzrósł o 6 proc. We wrześniu 2018 r. bank centralny, mimo protestów prezydenta, podniósł referencyjną stopę procentową z 17,5 proc. do 24,0 proc. To nieco uspokoiło rynki, ale skutkiem kryzysu 2018 r. było poważne spowolnienie wzrostu gospodarczego oraz spadek konsumpcji i popytu wewnętrznego. W roku 2019 PKB Turcji wzrósł o niespełna 1 proc., ale za to na rachunku bieżącym pojawiła się po raz pierwszy od wielu lat nadwyżka.

Znów blisko kryzysu

W sobotę, 7 listopada 2020 r., Erdogan zdymisjonował bez podania przyczyny prezesa banku centralnego Murata Uysala, zastępując go byłym ministrem finansów Naci Ağbalem. Dymisja nastąpiła po trwającej kilka tygodni wyprzedaży tureckiej liry, która zwiększyła ryzyko kryzysu walutowego. Od początku roku lira straciła 30 proc., a od końca sierpnia blisko 14 proc.

Rynki uznały, że szanowany technokrata Ağbal ma większą szansę podnieść stopy procentowe niż jego poprzednik i przez kolejny tydzień lira umacniała się, zyskując ponad 10 proc. To jednak nie koniec huśtawki tureckiej waluty. Murat Uysal sprawował swą funkcję zaledwie 16 miesięcy, a jego poprzednik Murat Cetinkaya utrzymał się na stanowisku przez 3 lata.

Naci Ağbal również może być prezesem banku centralnego dość krótko, jeżeli wyższe stopy osłabią wzrost gospodarczy. Na początku listopada prezydent oświadczył, że Turcja walczy z „diabelskim trójkątem stóp procentowych, kursów i inflacji”. To dość trafne spostrzeżenie, choć sposoby walki z „trójkątem” nie są skuteczne.

Rząd i firmy muszą refinansować łącznie 181 mld dolarów długu w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Odpowiada to nieco ponad jednej czwartej PKB Turcji, której oficjalne rezerwy walutowe wynoszą zaledwie 79,7 mld dolarów.