Wątpliwości wzbudzały natomiast metody i systemy oszczędzania. Od zwolenników dobrowolności i likwidacji wieku emerytalnego, jak były minister finansów Stanisław Kluza, po najbardziej radykalnego - dyrektora Biura Analiz Makroekonomicznych w ING Banku Śląskim Rafała Beneckiego, optującego za jak najszybszym wzrostem składek obowiązkowych powiązanym z obniżką PIT-u.

"PPK to remedium na niską stopę zastąpienia, która nas czeka w przyszłości. Nie jest to wyjście idealne, ale w momencie wysokiego wzrostu gospodarczego, rosnących płac i bogacącego się społeczeństwa mamy najlepszy moment, by wdrożyć ten program" - powiedział wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, były wiceminister pracy Bartosz Marczuk podczas debaty.

Podobnego zdania był członek zarządu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) Paweł Jaroszek, który podkreślił, że przyszły polski emeryt ma szeroki wachlarz możliwości, jeśli chodzi o przyszłą emeryturę. Poza składkami obowiązkowymi ma bowiem duży wybór produktów dobrowolnych. Ponadto każdy z przyszłych emerytów może sam dość precyzyjnie wyliczyć swoje potrzeby.

"Każdy może sobie wyliczyć, że średnio będziemy pobierać emeryturę przez ok. 200 miesięcy, więc wystarczy pomnożyć przez tę liczbę kwotę oczekiwanej emerytury, aby wiedzieć, ile musimy oszczędzić. Wówczas możemy sobie sami zaplanować wysokość składek i liczbę funduszy, w które zainwestujemy" - wyjaśnił Jaroszek.

Reklama

W dobrowolne oszczędzanie nie wierzy jednak dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych w ING BSK Rafał Benecki, który na bazie doświadczeń z lat minionych uważa, że polski pracownik oszczędzi na emeryturę tylko wówczas, gdy będzie to przymusowe. Nie wynika to jednak z beztroski czy niskiej świadomości ekonomicznej, ale braku zaufania do systemu.

"Obowiązkowa składka na PPK powinna rosnąć w miarę, jak będziemy się bogacić. W społeczeństwie, które ma bardzo złe doświadczenia z systemem emerytalnym żadne zachęty, nawet podatkowe, nie skłonią Polaków do dobrowolnych ubezpieczeń" - powiedział Benecki.

Ekonomista ING BSK wyjaśnił, że aby stopa zastąpienia osiągnęła poziom 60%, konieczne jest jak najszybsze dojście do najwyższej możliwej składki na PPK. Powinno być to skorelowane z modyfikacją systemu podatkowego, a szczególnie - z obniżką podatku PIT.

"Zaufania do systemu nie wzbudza też pomysł opodatkowania z góry 15-proc. podatkiem środków przenoszonych do IKE. Moje wątpliwości budzi też sam fakt likwidacji OFE, co wobec dużego zaangażowania funduszy private equity, może spowodować załamanie na giełdzie" - podkreślił Benecki.

Kolejny problem zauważył szef Kolegium Analiz Ekonomicznych i były minister finansów Stanisław Kluza, wskazując na rolę pracodawców w systemie. Polega ona na tym, że w rzeczywistości zmusza się ich do poniesienia 1,5-proc. kosztów składek, a także kosztów obsługi administracyjnej.

"Pracodawcy na końcu się zgodzili na partycypację w składce na PPK, ale dla nich nie jest to korzystne, to w rzeczywistości kolejne podnoszenie kosztów pracy. Obawiam się też, niestety, że środki na przyszłe emerytury nadal zbyt niskie i na PPK się nie skończy, pojawią się pomysły na kolejne składki" - zaznaczył.

"Ponadto Polska ma bardzo zaburzony system emerytalny poprzez dużą liczbę przywilejów branżowych itp. zaszłości z lat minionych. Może więc warto zastanowić się nad zniesieniem wieku emerytalnego, a uzależnienie momentu przejścia na emeryturę od poziomu środków zakumulowanych na naszych indywidualnych kontach" - podsumował Kluza.

>>> Czytaj też: Klasa średnia w odwrocie. Coraz trudniej awansować do naprawdę bogatych